24 kwietnia 2007

Sms z Krakowa – Pora zjazdów…

W Krakowie błocko jak wszędzie.
Izba przygotowuje się do Zjazdu, trwa zatem lekkie ożywienie, choć daleko mu do atmosfery wyborczej, takiej choćby jak podczas wyborów samorządowych. Głównym tematem jest zatwierdzenie wykonania budżetu podczas minionego roku oraz przyjęcie projektu preliminarza na rok 2007. Nie jest to temat porywający dla kilkuset delegatów na Zjazd. Czy będzie kworum? – zastanawiają się organizatorzy.

Przed laty Kraków zafundował sobie odbiegającą od większości izb lekarskich strukturę organizacyjną (w stolicach dawnych gierkowskich województw pozostały tzw. delegatury z niewielkimi biurami), a konsekwencją tego zamysłu było ustanowienie zasady odbywania zjazdów „budżetowych” na terenie delegatur. Krakowska Izba ma ich trzy: w Nowym Sączu, Krośnie i Przemyślu. Odrębność natomiast zachował Tarnów, ma własną niedużą Izbę. Przekładając rzecz na język praktyki: gdy Zjazd jest organizowany przez Przemyśl, delegatów z Krakowa dzieli ok. 250 km od miejsca obrad. Kiedy zaś praktykę lekarską chce zarejestrować lekarz z podkrakowskiej Bochni, to jedzie do Tarnowa.

Nie krytykuję, uchowaj Boże, delegatur, pewnie powinny były powstać we wszystkich dawnych stolicach województw, może nawet w powiatach powinna być jakaś struktura reprezentująca środowisko lekarskie w starostwie. Ale to temat na inne czasy.

Natomiast dzisiaj, gdy system ochrony zdrowia miota się w konwulsjach, gdy samorządowi potrzebne są struktury szybkiego reagowania, frontowe stanowiska dowodzenia – gigantyczne, sformalizowane zjazdy wydają się nieporozumieniem. I gdy jeszcze trzeba na nie jechać 100 do 200 km w pluchę, i to bez noclegu, w delegatach zaczyna wrzeć.

Ale poza tym Izba krakowska ma się czym pochwalić, zwłaszcza w sferze finansowej. Zdecydowanie, o kilkaset tysięcy złotych wzrosła opłacalność składek; z wyraźną korzyścią dalszych kilkuset tysięcy zamieniono izbowe lokaty bankowe na jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych. Udało się wreszcie urealnić nieco starania o odzyskanie przedwojennego majątku izby lekarsko-dentystycznej w Krakowie, choć, niestety, administrujący nim urzędnicy (akurat lekarze), szczególnej sympatii dla własnego środowiska nie okazali. Tak czy owak o absolutorium władze Izby nie muszą się szczególnie martwić.

Komisja Etyki ORL ponownie przymierza się do tematyki korupcji. Imponderabilia są klarowne. Ale coraz trudniej o dyrektywy praktyczne. Gdybyż zechciał to uczynić ktoś niezależny w rodzaju profesora Andrzeja Zolla, może KEL stałby się bardziej przystający do rzeczywistości. Ale czy ktoś mu to zaproponuje? Wątpię, bo ktoś inny zostałby urażony.
I tak się u nas wszystko zaczyna i kończy. W Krakowie też, w Krakowie też…

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum