7 marca 2018

Jako obywatelka…

Janina Jankowska

Chyba nikt w Polsce nie ma dziś wątpliwości, że kryzys w naszych stosunkach z Izraelem, powstały w wyniku nowelizacji ustawy o IPN, to bolesny wstrząs, który działa, niestety, na zasadzie kuli śniegowej, przeciwko Polsce.

W takich sytuacjach nie należy wpadać w panikę, tłumaczyć się szlachetnymi intencjami obrony dobrego imienia naszego kraju, znów wchodzić w rolę ofiary atakowanej przez cały świat, tropić wzrost nastrojów antysemickich w Internecie, tylko zastanowić się spokojnie, dlaczego Izrael, Departament Stanu USA i minister spraw zagranicznych Francji zobaczyli w tej nowelizacji zagrożenie wolności słowa?

Najgorszą postawą byłoby uznanie, że oni nas nie rozumieją, a my przecież mamy rację. To skąd niepokój o zagrożenie wolności słowa? A może przyczyniliśmy się do nieporozumienia niezręczną dyplomacją, brakiem wyobraźni, bezmyślnością? Dla dobra polskiej polityki warto przeanalizować, gdzie, kiedy i przez kogo zostały popełnione błędy.

  1. Treść nowelizacji nie byłaby żadnym problemem, gdyby nowelizacja art. 55 ograniczyła się do penalizacji użycia terminu „polskie obozy śmierci”. Z tym wszyscy obecni oponenci Polski zgadzają się.

Interesuje mnie, kto poszerzył art. 55 o punkty, w których mowa o karaniu za głoszenie poglądów, hipotez, opinii? Jak przebiegała dyskusja w komisji sejmowej? Dlaczego opozycja głosowała za nowelizacją? Myślę, że jako obywatele mamy prawo to wiedzieć.

  1. Kto zadecydował o wyjęciu nowelizacji z zamrażarki sejmowej (po 1,5 roku) i wprowadzeniu na siłę na listę głosowań w przeddzień rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau? To bardzo ważna informacja. Premier Morawiecki uznał, że data była nieszczęśliwie wybrana, a więc konkretna osoba powinna za to odpowiedzieć.
  2. Pierwsze reakcje polskich władz po ostrym wystąpieniu pani ambasador Izraela w Auschwitz, jeszcze przed przegłosowaniem poprawek w Senacie, były bardzo rozsądne. Premier Morawiecki zadzwonił do premiera Izraela, ustalono powołanie wspólnej komisji do przeanalizowania zapisów. Marszałek Karczewski zaprosił panią ambasador, by przeanalizować wątpliwości, bo był jeszcze na to czas, ustawa nie była procedowana. Następnego dnia – zwrot w polityce. Ktoś podjął decyzję przyspieszenia. Żadnych rozmów przed głosowaniem w Senacie dotyczącym przyjęcia nowelizacji ustawy o IPN. – Nie ma potrzeby zgłaszania poprawek – mówi marszałek Karczewski.
    Rozmawiać możemy później. Nowelizacja została przegłosowana o drugiej w nocy. Jako obywatelka chciałabym wiedzieć, kto podjął tę decyzję i dlaczego?

Nasza klasa polityczna nie zdała egzaminu. Jednak nigdy nie jest za późno. Trzeba się uczyć państwa, bo mało go mieliśmy. Z drugiej strony nasza historia jest dramatyczna, nie zdążyliśmy jej przepracować, zobaczyć i przeanalizować własne błędy, od utraty niepodległości po II wojnę światową i straszne doświadczenie XX w. – Holokaust. Zapomina się dziś, że rządziła przemoc. Ona często paraliżowała tę część społeczeństwa, którą z dzisiejszej perspektywy oskarża się jako obojętną. Byli tacy, którzy pod groźbą śmierci przechowywali Żydów, i tacy, którzy na Holokauście postanowili się wzbogacić, szmalcownicy, denuncjatorzy, mordercy. Po wojnie, za władzy ludowej, zniknęli szmalcownicy. Nie pamiętam ich głośnych procesów, sporo z nich wstąpiło, jak później czytałam, do UB za cenę zapomnienia wojennych przestępstw. Nie uczyłam się o tym w szkole, termin „szmalcownik” znam z rodzinnych rozmów. Uczyliśmy się o bohaterskiej Amii Ludowej, która przy boku Armii Radzieckiej dotarła do Berlina i wyzwoliła nasz kraj. W przekazie rodzinnym była bohaterska Armia Krajowa, której członkowie po 1956 r. (Polski Październik) wyszli z więzień. AK stała się mitem założycielskim „Solidarności” i wolnej Polski, bo szuka się szlachetnych i pięknych wzorów postaw. Nie było więc już czasu na przepracowanie naszych grzechów z II wojny światowej, czasów okupacji hitlerowskiej i dokonywanego na polskich ziemiach Holokaustu. Uciekaliśmy przed tym, wstyd było przyznać, że zajmuje się mienie pożydowskie. Była wojna, zawierucha, wysiedleni ze Wschodu Polacy byli zmuszeni do osiedlania się na ziemiach zachodnich. Taka kolej rzeczy. Wygodnie było uznać, że ofiara hitleryzmu nie może być jednocześnie katem. Tymczasem hitleryzm zbudował odczłowieczony mechanizm, w którym ofiary czasem stawały się katami. Na niewinnych odbijały własne krzywdy. Czasem były to elementy kryminogenne, takie same, które dziś ograbią chorego lub bezdomnego. Zatem, gdy obraz szmalcowników, morderców przenosi się na całe polskie społeczeństwo, budzą się w nim protesty, które zaowocowały niechlujną i źle wprowadzoną ustawą. Wielka szkoda.

Na koniec nurtuje mnie pytanie: czy mogła ujść z życiem z okupowanej Polski osoba pochodzenia żydowskiego bez pomocy Polaków?

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum