28 października 2015

Bez znieczulenia

Marek Balicki

Na życzenie środowiska psychiatrów utrzymujemy Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego – oświadczył na początku września minister zdrowia prof. Marian Zembala. Stało się to dopiero w obliczu ogólnokrajowego protestu różnych środowisk i organizacji działających na rzecz zdrowia psychicznego. Ostatecznie kilka dni później Sejm przyjął „autopoprawkę” Klubu PO umożliwiającą zachowanie NPOZP. Środowiska psychiatryczne odetchnęły z ulgą.
Czy jednak przyjęcie poprawki PO rozwiązuje problem? Patrząc na pięć lat nieudanej realizacji pierwszej edycji programu, obejmującej lata 2011-2015, wiemy, że nie. Konieczne jest jeszcze wyeliminowanie najważniejszych przyczyn porażki. O tym ministerstwo już nie pomyślało.
Jeszcze wiosną wydawało się, że kolejna edycja NPOZP, na lata 2016-2020, przyniesie wreszcie oczekiwany sukces. W ministerstwie od jesieni 2014 r. odbywały się liczne obiecujące spotkania z przedstawicielami środowiska. Zdefiniowane zostały najistotniejsze błędy. Zgodnie wskazywano, że poza „słabą” wolą polityczną jest to m.in. brak wydzielonego finansowania programu oraz odpowiedniej struktury zarządzania jego realizacją. Zawartość merytoryczna i główne cele – zwłaszcza reforma psychiatrii i wprowadzenie środowiskowego modelu opieki – nie rodziły wątpliwości i zostały powszechnie dobrze ocenione. Nadzieję budziły też rozpoczęte przez AOTMiT prace nad nową taryfikacją usług psychiatrycznych oraz deklaracje wiceminister Beaty Małeckiej-Libery.
Dlatego tak dużym zaskoczeniem był majowy pomysł likwidacji NPOZP oraz włączenia jego zadań do przyszłego Narodowego Programu Zdrowia z ustawy o zdrowiu publicznym. Pomysłu nie poddano konsultacjom społecznym, a także nie zasięgnięto opinii działającej przy ministrze Rady ds. Zdrowia Psychicznego. Okazało się, że decyzję podjął Komitet Stały Rady Ministrów, przyjmując projekt ustawy o zdrowiu publicznym.
Argumentów merytorycznych uzasadniających ten krok nie przedstawiono. Możemy się tylko domyślać, że poszło o pieniądze. Ministerstwo Finansów chciało koniecznie zaoszczędzić przy okazji wprowadzania Narodowego Programu Zdrowia, likwidując inne programy, a Ministerstwo Zdrowia, zmęczone kilkumiesięcznymi przepychankami o ustawę o zdrowiu publicznym, odpuściło, poświęcając psychiatrię. Nie po raz pierwszy okazało się, że zdrowie psychiczne nie jest w Polsce priorytetem i to mimo wielu deklaracji przedstawicieli rządu składanych na różnych forach międzynarodowych.
Koniec końców dobrze się stało, że NPOZP utrzymał się jako odrębny program, chociaż okrojony o profilaktykę i promocję zdrowia psychicznego. Więcej już w tej kadencji zrobić się nie dało. Po wyborach konieczna będzie jednak nowelizacja ustawy określająca minimalną wysokość finansowania programu z budżetu państwa oraz odpowiedzialność ministra zdrowia. To warunki, których spełnienie jest niezbędne, choć niewystarczające dla powodzenia reformy psychiatrii. Potrzebna jest jeszcze wola polityczna.

Archiwum