22 października 2013

Trzeba było iść dalej

20 lat
Od Ośrodka Diagnostyczno-Leczniczo-
-Rehabilitacyjnego dla Osób Niesłyszących
i Niedosłyszących „Cochlear Center”
do Światowego Centrum Słuchu

mówi prof. dr hab. n. med. Henryk Skarżyński

Jest to jubileusz polskiej otochirurgii i otolaryngologii.
Ale także mój własny. Od 20 lat pracuję bowiem na to, aby polscy pacjenci mieli opiekę tak dobrą jak w innych światowych ośrodkach leczenia zaburzeń słuchu albo nawet lepszą. Dokładam też wszelkich starań, aby nauka polska zajmowała najwyższą pozycję na medycznej mapie świata.
Mam w życiu szczęście, bo zrealizowałem wiele swoich pomysłów i marzeń. Przeprowadzałem pierwsze w świecie albo w kraju zabiegi operacyjne, dzięki którym osoby niesłyszące i niedosłyszące mogły powrócić do świata dźwięku. Tworzyłem nowe i unikatowe placówki – z mojej inicjatywy powstał w 1993 r. pierwszy w Polsce, a drugi w Europie, Ośrodek Diagnostyczno-Leczniczo-Rehabilitacyjny dla Osób Niesłyszących i Niedosłyszących „Cochlear Center”.
Otwarcie ośrodka było ogromnym sukcesem. W tamtych latach w tradycyjnym myśleniu powstanie placówki o takim znaczeniu międzynarodowym nie wchodziło w grę. Było to możliwe dzięki otwarciu się Polski na świat, na nowe rozwiązania, na nowe potrzeby, a także dzięki mojej inicjatywie utworzenia dwóch organizacji pozarządowych: Fundacji Rozwoju Medycyny „Człowiek – człowiekowi” w 1990 r. i Stowarzyszenia Przyjaciół Osób Niesłyszących i Niedosłyszących w 1992 r. Obie te organizacje oficjalnie powołały wspomniany ośrodek „Cochlear Center”. W 1996 r. na jego bazie powstał Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu, a w 2003 r. Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy, wreszcie w 2012 r. – Światowe Centrum Słuchu.
Z uporem dążyłem do tego, by ogromny sukces naukowy i kliniczny, jakim było wcześniejsze wdrożenie leczenia głuchoty w Polsce, nie został zmarnowany. By pierwsza grupa zoperowanych pacjentów miała zapewnioną wielospecjalistyczną opiekę, by następni mogli skorzystać z najnowszych osiągnięć już wprowadzonych w świecie, by mieli do nich stały dostęp.
Pragnąłem też pokazać światu, że my, Polacy, nie jesteśmy gorsi, potrafimy od podstaw zbudować nowoczesną placówkę, a potem umiejętnie nią zarządzać.
Aby powstał Ośrodek Diagnostyczno-Leczniczo-Rehabilitacyjny dla Osób Niesłyszących i Niedosłyszących „Cochlear Center”, trzeba było pokonać wiele barier, w tym tak powszechną w naszym życiu barierę niemożności i bezradności. Wtedy nie wiedziałem, co będzie za 20 lat, ale chciałem mieć świadomość, że zrobiłem wszystko, co było możliwe, że wykorzystałem szanse dla polskich pacjentów, polskiej nauki i medycyny. Otwierając ten ośrodek, już projektowałem przyszłe centrum, które miało być zbudowane od fundamentów pod Warszawą. Nie znaliśmy wtedy jeszcze lokalizacji, nie mieliśmy na to funduszy, ale wierzyłem głęboko, że ono powstanie i powstało w 2003 r. w Kajetanach k. Nadarzyna.
Od otwarcia „Cochlear Center” do otwarcia pierwszej placówki w Kajetanach upłynęło tylko i aż dziesięć lat. W tym czasie pokazaliśmy, że dogoniliśmy świat, nawet ten najlepiej zorganizowany i najlepszy. W Międzynarodowym Centrum Słuchu i Mowy zaczęliśmy wykonywać najwięcej w świecie operacji poprawiających słuch. To rodziło nowe pomysły i wyzwania. Pewne procedury zaczęliśmy wykonywać jako pierwsi w świecie. Dla upowszechnienia tych osiągnięć w skali międzynarodowej, dla pokazania na największym forum naukowym możliwości polskiej nauki i medycyny trzeba było iść dalej. Tym „dalej” było wymyślenie idei organizacji, budowy i działania Światowego Centrum Słuchu. Jego pierwotna nazwa – Światowe Centrum Leczenia Częściowej Głuchoty – nawiązywała do przeprowadzonych przeze mnie po raz pierwszy w świecie operacji częściowej głuchoty u osoby dorosłej w 2002 r. i dziecka w 2004 r. Ale ta nazwa była nieco za długa i zbyt szczegółowa. Dlatego zaproponowałem krótszą i bardziej uniwersalną – Światowe Centrum Słuchu.
Zaplecze naukowe i kliniczne, które udało mi się stworzyć w ciągu ostatnich 20 lat – przy ogromnym zaangażowaniu mojego zespołu – pozwala mi, mimo różnych oznak kryzysu, optymistycznie patrzeć w przyszłość.

Wybrała Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

Archiwum