13 lipca 2009

Uważam, że…

Zgodnie z harmonogramem przyjętym przez Krajową Komisję Wyborczą zakończyła się w okręgowych izbach lekarskich pierwsza tura wyborów delegatów na okręgowe zjazdy lekarzy nowej kadencji.
W naszej Izbie wybrano tylko 197 (35%) delegatów na zjazd okręgowy. Powinno ich być 562. Po wakacjach przed nami wszystkimi druga i ostatnia tura wyborów. Niewybranie min. 50%, czyli 281 delegatów (brakuje nam jeszcze przynajmniej 84) oznaczać będzie moim zdaniem niemożność zwołania Okręgowego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego. Niektórzy już podejmują próby odmiennego niż dotychczas interpretowania obowiązującej ordynacji wyborczej. Z całą pewnością oznacza to jednak, że nawet wybrany wg tej nowej interpretacji okręgowy zjazd nie będzie uprawniony do podejmowania uchwał, czyli dokonania wyboru nowych władz Izby. Nikt także z członków OIL w Warszawie nie znajdzie się jako delegat na najbliższym Krajowym Zjeździe. Dalej działać będą organy Izby w dotychczasowym składzie, a procedura wyborów będzie kontynuowana, oczywiście do skutku, tzn. do wybrania co najmniej 50% delegatów na zjazd.
Jestem przekonany, że członkowie OIL w Warszawie powinni zrobić wszystko, by nie dopuścić do kompromitacji przed całą lekarską Polską. Nie podlega także dyskusji, że taka sytuacja zostanie skrzętnie wykorzystana przez przeciwników samorządu lekarskiego, a tych jest wcale nie tak mało.
Zgadzam się w pełni z red. Pawłem Walewskim (patrz felieton „Biustonosz izbowy”, str. 8), że samorząd lekarski pomimo wszystkich ułomności i niespełniania być może oczekiwań części środowiska, jest lekarzom potrzebny. O wartości, jaką stanowi możliwość należenia do korporacji zawodowej, niech świadczy fakt, jak wiele zawodów walczyło lub nadal walczy o taki przywilej. Zgodnie z Konstytucją RP tylko zawody zaufania publicznego mogą tworzyć samorządy zawodowe.
Oby nie było tak, jak w Inwokacji do dzieła wieszcza
– „… ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto cię stracił.”.

Archiwum