20 lutego 2004

Nowe rozdanie

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia niesie ze sobą dwie wiadomości: dobrą i złą. Niepokojąca jest zapowiedź kolejnej rewolucji, której kulminacja nastąpi dokładnie za rok, gdyż sędziowie Trybunału zobowiązali polityków do przygotowania nowego systemu ochrony zdrowia w ciągu 12 miesięcy. W rok 2005 wejdziemy więc znowu w atmosferze chaosu, co odbije się na funkcjonowaniu szpitali i przychodni, przestraszy pacjentów i nie ułatwi lekarzom pracy. Nie wierzę, by kolejna reforma reformy przebiegła spokojnie – doświadczenia ostatnich lat pokazują, że przełom roku, związany z kulminacją podziału pieniędzy i podpisywaniem kontraktów, niezależnie od kalendarzowej zimy jest zawsze gorący i ta sytuacja nie zmieni się w przyszłości. Chyba że batalia o kontrakty (wraz z Narodowym Funduszem Zdrowia) również odejdzie w zapomnienie…
Na temat nowej ustawy niewiele dziś można powiedzieć, prócz tego, że po dwóch nieudanych eksperymentach pojawia się szansa, iż przy trzecim podejściu wreszcie doczekamy się spójnego i przejrzystego systemu ochrony zdrowia. I to jest ta dobra wiadomość związana z orzeczeniem Trybunału, który na obecnym prawie i jego twórcach nie pozostawił suchej nitki. Mam gorzką satysfakcję, że wraz z gronem dziennikarzy i znaczną częścią środowiska lekarskiego od początku sceptycznie ocenialiśmy tę instytucję, stworzoną przez byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego i jego zespół. Na wieść o niekorzystnym dla NFZ orzeczeniu Trybunału – prezydent (który ustawę podpisał, legitymizując jej pozorną konstytucyjność) przyznał, że nie uchyla się od współodpowiedzialności. Czy jednak wina za obecny bałagan nie spada przede wszystkim na parlament, a więc posłów i senatorów z SLD, UP, PSL i Samoobrony, którzy w skandalicznej atmosferze odrzucali wszystkie merytoryczne zarzuty opozycji i głosowali tak, jak chciało ówczesne kierownictwo resortu? Teraz, w tym samym gronie, politycy muszą przystąpić do pracy nad nową ustawą. Trybunał nie przesądził, jaki kształt powinna przyjąć: czy nowy system ma być podobny do regionalnych kas chorych, centralistycznego Funduszu, oparty na składce ubezpieczeniowej, czy może finansowany z budżetu. Zapowiada się gorący spór ekspertów, bo ich opinie są mocno podzielone. Wiadomo natomiast z całą pewnością, że ustawa nie może pozostawiać wątpliwości, jaki jest zakres świadczeń finansowanych z pieniędzy publicznych – pacjent musi wiedzieć, co przysługuje mu w ramach leczenia i za co szpital może ewentualnie żądać dopłaty. Bez tego, przy obecnej Konstytucji, zapisach art. 68, każda nowa ustawa będzie mogła być ponownie zakwestionowana, a kto jeszcze gotów się ośmieszyć?

Paweł Walewski
Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum