2 października 2019

Doniesienia naukowe

Społeczny jet lag cukrzycy

Codzienna aktywność w zgodzie z wewnętrznym zegarem biologicznym jest bardzo ważna dla cierpiących na cukrzycę. Z badań przeprowadzonych w Irlandii wynika, że chorzy, którzy odczuwają tzw. społeczny jet lag, czyli w ciągu dnia są często senni, gorzej sobie radzą z kontrolowaniem poziomu cukru we krwi.

Główny autor badania prof. Andrew Coogan z National University of Ireland w Maynooth twierdzi, że połowa obserwowanych diabetyków z cukrzycą typu 2 miała wykrytą cukrzycę przed siedmiu laty, a trzy czwarte było otyłych. Już na początku badania okazało się, że u wielu chorych kontrola cukrzycy była niewystarczająca, stężenie hemoglobiny glikowanej (HbA1c) wynosiło u nich 6,9 proc. Poziom glukozy był jednak częściej wyższy u tych, którzy cierpieli z powodu jet lag.

Badania na studentach, przeprowadzone przez specjalistów Northeastern Illinois University w Chicago, wykazały, że aż 60 proc. z nich funkcjonuje niezgodnie ze swoim wewnętrznym zegarem biologicznym. Główny wniosek z badania jest taki – podkreśla prof. Andrew Coogan – że u cukrzyków ze społecznym jet lag przebieg choroby może być groźniejszy.

(bit.ly/2Hxt3aC, „Sleep Medicine”, sierpień 2019)

Preeklampsja

Potwierdza się, że stan przedrzucawkowy (preeklampsja) podczas ciąży zwiększa w późniejszym okresie życia ryzyko rozwinięcia się schyłkowej niewydolności nerek. Irlandzcy badacze twierdzą, że uwzględnili także inne czynniki ryzyka tego schorzenia, takie jak nadciśnienie tętnicze i otyłość. Ich zdaniem preeklampsja jest niezależnym zagrożeniem chorobą nerek. Z wcześniejszych ustaleń wynikało, że może zwiększać u kobiet w ciąży ryzyko zawału serca i udaru mózgu.

W najnowszych badaniach przeanalizowano dane dotyczące 1,37 mln matek, które urodziły przynajmniej jedno dziecko. Wynika z nich, że stan przedrzucawkowy rozwinął się u prawie 67,3 tys. z nich, czyli u 4,9 proc., a do schyłkowej niewydolności doszło u 410 pacjentek. Najbardziej zagrożone są kobiety, u których stan przedrzucawkowy powtórzył się podczas drugiej ciąży. Ryzyko niewydolności nerek wzrastało wtedy aż siedmiokrotnie.

Ryzyko schyłkowej niewydolności u kobiet z preeklampsją jest relatywnie małe, dlatego nie powinny się tym nadmiernie przejmować. Najczęściej choroba ta zdarza się u osób z nieleczonym nadciśnieniem tętniczym krwi oraz chorych na cukrzycę.

(bit.ly/32gLrwq, „PLOS Medicine”, lipiec 2019)

Koronaroplastyka

Należy unikać, jeśli to możliwe, różnego typu zabiegów po wykonaniu koronaroplastyki (PCI), szczególnie w pierwszym roku. Operacja wykonana zbyt wcześnie po PCI niesie zwiększone ryzyko powikłań kardiologicznych – ostrzega prof. Nathaniel Smilowitz z NYU School of Medicine, powołując się na najnowsze badania. Przy okazji ujawnia, że w USA zalecenie to wcale nie jest przestrzegane.

Wcześniejsze analizy wykazały, że 7,5 proc. pacjentów wymaga jakiejś operacji w pierwszych sześciu miesiącach po wykonaniu PCI, a 20 proc. – w okresie dwóch lat. W najnowszych badaniach uwzględniono dane dotyczące 221,4 tys. pacjentów po takim zabiegu. Operację niekardiologiczną, np. ortopedyczną lub w okolicy jamy brzusznej, trzeba było wykonać u 3,5 proc. z nich w ciągu pierwszych sześciu miesięcy. W 41 proc. przypadków były to zabiegi planowe.

Okazało się, że mimo zaleceń, żeby w pierwszym roku po wszczepieniu stentu nie wykonywać żadnych operacji, w USA około 30 tys. pacjentów rocznie czeka na zabieg krócej niż sześć miesięcy – podkreśla prof. Smilowitz. Z jego badań wynika, że u 8 proc. pacjentów poddanych operacji niekardiologicznej po zabiegu PCI dochodzi do zawału serca lub zgonu w czasie hospitalizacji.

Zdaniem specjalisty powikłania u pacjentów po koronaroplastyce mogą być związane m.in. z tym, że muszą oni zażywać leki rozrzedzające krew. Odstawienie tych leków zmniejsza ryzyko krwawień po operacji, mogą natomiast powstać zakrzepy grożące zawałem serca.

(bit.ly/2HBhorx, „American Heart Journal”, lipiec 2019)

Zespół niespokojnych nóg

Badania amerykańskie, którymi objęto 169 tys. osób, spośród których u 24 tys. zdiagnozowano tzw. zespół niespokojnych nóg, wskazują, że schorzenie prawie trzykrotnie zwiększa ryzyko samookaleczenia, myśli oraz prób samobójczych.

Zespół niespokojnych nóg objawia się silną potrzebą poruszania nogami z nieprzyjemnymi doznaniami czuciowymi, występujący lub nasilający się w spoczynku, szczególnie nocą, podczas snu. W USA stwierdzono, że występuje on u 5 proc. populacji, jest zaburzeniem neurologicznym i może występować łącznie z depresją oraz zaburzeniami snu. Zwiększa też ryzyko depresji.

RLS (restless legs syndrome) jest niezależnym czynnikiem zwiększonego ryzyka samobójstwa i samookaleczenia. To wciąż mało znana choroba, nawet wśród lekarzy, co powoduje, że jest błędnie diagnozowana i źle leczona. Bywa, że zaburza cykle okołodobowe, nasilając dolegliwości. Nadużywanie leków może jeszcze je pogorszyć, dlatego zdaniem specjalisty najlepsza jest zmiana stylu życia, przede wszystkim regularna aktywność fizyczna.

(bit.ly/2ZDiEAp, „JAMA Network Open”, sierpień 2019) 

Zbigniew Wojtasiński

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum