15 października 2007

Wiele pomysłów na naprawę systemu

Wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń, stworzenie koszyka świadczeń gwarantowanych z prawdziwego zdarzenia, decentralizacja płatnika, zreformowanie KRUS-u i wycena kosztu pracy specjalistycznego personelu medycznego to – zdaniem uczestników debaty „Finansowanie ochrony zdrowia – kierunki dla Polski”, zorganizowanej we wrześniu br. przez Okręgową Izbę Lekarską w Warszawie, Centrum Komunikacji Medialnej oraz Dziennikarski Klub Promocji Zdrowia – sposoby na uzdrowienie ochrony zdrowia.

W dyskusji wzięli udział politycy, eksperci ochrony zdrowia i przedstawiciele związków zawodowych. Mimo zaproszenia nie pojawił się jednak nikt z Ministerstwa Zdrowia, również Prawo i Sprawiedliwość nie odpowiedziało na propozycję wzięcia udziału w dyskusji.

Eksperci pytali polityków o pomysły na uzdrowienie dramatycznie złej sytuacji w ochronie zdrowia.

Andrzej WŁODARCZYK, przewodniczący ORL w Warszawie, powiedział, że od lat bierze udział w podobnych przedwyborczych debatach, i zauważył, że o wielu składanych obietnicach politycy zapominają po dojściu do władzy – jak choćby o zwiększeniu nakładów do 6 proc. PKB, co obiecywało PiS. Wyraził ubolewanie, że w debacie nie uczestniczyli ani przedstawiciele rządzącej partii, ani resortu zdrowia, ponieważ zabrakło ich głosu w dyskusji. „Nie skorzystano z zaproszenia. Rok temu zaprosiliśmy kandydatów na prezydenta Warszawy, nie przyszedł Kazimierz Marcinkiewicz i jakie były tego konsekwencje?” – żartował.
Przewodniczący mówił, że ekonomiści podkreślają potrzebę wprowadzenia zasady współpłacenia za usługi medyczne. Stwierdził jednak, że wprowadzenie takich rozwiązań nie może uderzyć w osoby ubogie czy przewlekle chore. Podkreślił , że niezbędna jest prywatyzacja po to, by ten, kto zarządza placówką, odpowiadał za jej kondycję finansową. Wówczas nie będzie dochodziło do zadłużania szpitali na taką skalę jak np. w Gorzowie.
Zdaniem dr. Włodarczyka, dużym problemem jest również brak składek w pełnej wysokości od rolników i bezrobotnych. „Są rolnicy, którzy mają po 300 ha, są też tacy, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Trzeba w końcu wziąć tego byka za rogi” – mówił. Zapytał Waldemara Pawlaka o propozycje rozwiązań tego problemu.

Paulina KIESZKOWSKA
, adwokat, ekspert ds. rynku zdrowia, stwierdziła, że prawo dotyczące ochrony zdrowia jest tak złe, że „to cud, że system jeszcze nie upadł”. Podkreśliła, że najważniejsze jest dobre prawo, system ochrony zdrowia już mniej. Pytała, czy traktowanie odbiorców tego prawa jak potencjalnych przestępców jest właściwe.

Marek TWARDOWSKI
, główny negocjator Porozumienia Zielonogórskiego, przypomniał, że od 2 lat nie postępuje proces przekształceń ZOZ-ów, a przecież pacjenci są najbardziej zadowoleni z pracy POZ-ów, wśród których jest konkurencja. Przypomniał, że nikt nie pokusił się również o wycenę pracy specjalistycznego personelu medycznego. Ponieważ eksperci mogli jedynie zadawać pytania, przewrotnie, poprzez pytania wyraził swój pogląd na naprawę systemu. Zapytał polityków, czy zgadzają się, że w przyszłym roku należy podnieść nakłady na ochronę zdrowia do 5 proc. PKB, czy szpitale należy przekształcić w spółki, czy należy równo traktować podmioty publiczne i prywatne, czy zgadzają się na wprowadzenie ubezpieczenia przeznaczonego na świadczenia pielęgnacyjne w takim kształcie, jak zaproponował minister zdrowia Zbigniew Religa oraz czy „zabieranie przez biednych, czyli ochronę zdrowia od jeszcze biedniejszych, czyli bezrobotnych jest w porządku?”.

Politycy przedstawili swoje propozycje zmian w systemie ochrony zdrowia.

Ewa KOPACZ (PO), przewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia, stwierdziła, że podniesienie składki zdrowotnej ma sens tylko przy jednoczesnej konsekwentnej reformie systemu ochrony zdrowia. Żeby ją rozpocząć, trzeba stworzyć koszyk świadczeń gwarantowanych z prawdziwego zdarzenia. Stwierdziła, że ten, który jest, nie został stworzony prawidłowo. „Jeżeli początkiem reform miał być koszyk ogłoszony przez ministra zdrowia Zbigniewa Religę, okrzyknięty wielkim sukcesem, to nie posunęliśmy się nic przez 2 lata” – mówiła posłanka. Podkreśliła, że konieczna jest reforma sytemu ubezpieczeń i konkurencja między ubezpieczycielami na transparentnych zasadach. Dodała, że teraz – mimo dwukrotnie zwiększonych nakładów na ochronę zdrowia (1995 r. – 25 mld; 2007 r. – 41 mld) – sytuacja pacjentów i lekarzy się nie poprawiła. Zdaniem pani poseł, należy zlikwidować monopol NFZ. Nie opowiada się za likwidacją KRUS-u, lecz jedynie za jego reformą, która polegałaby na wprowadzeniu obowiązku płacenia wyższej składki przez bogatych rolników. Dostęp do środków publicznych w równym stopniu mają mieć zarówno publiczne, jak i niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Niezbędne jest przeznaczenie większych środków z budżetu na wynagrodzenia i szkolenia dla stażystów i rezydentów. Niezbędna jest też zdecydowana reforma polityki lekowej. „Polscy pacjenci nie mogą płacić i dopłacać do leków najwięcej w Europie. Miernikiem umieszczenia na liście leków refundowanych ma być jego skuteczność” – podkreśliła posłanka.

Waldemar PAWLAK, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, stwierdził, podobnie jak posłanka Ewa Kopacz, że należy zlikwidować monopol NFZ i zreformować system ubezpieczeń. Jego zdaniem, świadczeniodawcy powinni mieć jednakowe uprawnienia bez względu na to, kto jest organem założycielskim placówki. Odnosząc się do pytania o składki płacone przez rolników, powiedział, że zmiany w KRUS-ie są konieczne. „Nie spodziewajcie się jednak, że znajdziecie tam pieniądze na naprawę systemu” – mówił.
Jerzy MILLER, wiceprezydent Warszawy, były prezes NFZ, uważa natomiast, że Fundusz trzeba zlikwidować. Opowiedział się przeciwko tworzeniu sieci szpitali. Dodał, że najważniejsza jest racjonalizacja wydatków w ramach tych pieniędzy, które są w systemie.

Marek BALICKI
(LiD), dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie, były minister zdrowia, podkreślił, że wydatki na ochronę zdrowia można zwiększać wtedy, kiedy jest wzrost gospodarczy. Teraz mamy rekordowy wzrost, dlatego można znacznie podnieść poziom finansowania sektora zdrowotnego. Podniesienie składki, jego zdaniem, to ostateczność. Podkreślił, że konieczne jest wyrównanie zarobków profesjonalnych pracowników ochrony zdrowia do takiego poziomu, jaki jest w krajach europejskich. Bez podniesienia pensji lekarzom i pielęgniarkom może zdarzyć się tak, że nie będzie miał kto leczyć chorych ani ich pielęgnować. Jego zdaniem, potrzebny jest skokowy wzrost płac lekarzy i pielęgniarek, i wprowadzenie negocjowanych co roku wycen kosztów pracy.
M. Balicki uważa, że należy równo traktować podmioty publiczne i prywatne. Tak, żeby te pierwsze po wykonaniu kontraktu z NFZ mogły wykorzystać wolne moce i pozyskać dodatkowe środki, i żeby mogły np. sprzedawać dodatkowe usługi czy wyższy standard. „Teraz za to, żeby ktoś mógł leżeć w jednoosobowej sali, tak naprawdę płacą emeryci” – mówił. Dodał, że opowiada się za zdecentralizowaniem NFZ i przekształceniem szpitali w spółki kapitałowe.
Odpowiadając na pytanie dotyczące traktowania odbiorców prawa jak potencjalnych przestępców, powiedział, że prawodawca powinien mieć zaufanie do obywateli. Przypomniał, że obecna władza doszukując się zbrodniczej działalności jednego z kardiochirurgów, tak naruszyła zaufanie obywateli do instytucji publicznych, że spowodowała drastyczny spadek przeszczepów.

„Dobrze, że rozmawiamy tym samym językiem, szkoda, że nie mówi nim ani parlament, ani Rada Ministrów” – podsumował dyskusję Andrzej Włodarczyk. Dodał, że w ochronie zdrowia doszło do bardzo trudnej sytuacji: „Od 1 października kilka tysięcy lekarzy odejdzie z pracy. Trzeba będzie podjąć trudne decyzje, żeby chorym zapewnić opiekę”. Zaapelował do polityków, żeby kiedy dojdą do władzy, nie zapomnieli o swoich deklaracjach.

Anna Kaczmarek

Archiwum