14 maja 2007

Nasze szpitale: Szpital Specjalistyczny św. Zofii

Szpital Specjalistyczny św. Zofii – 15 maja br., w dniu imienin patronki – obchodzi jubileusz 95-lecia istnienia. Miesięcznik „Puls” objął patronat prasowy nad tą uroczystością

Nie czekamy na mannę z nieba

Warszawianki rodzą w tym szpitalu od 95 lat. Zawsze cieszył się szczególną sympatią mieszkańców stolicy. Od 15 lat przeżywa drugą młodość, jest jeszcze bardziej ceniony niż kiedyś.

SZPITAL SPECJALISTYCZNY św. ZOFII przy ul. Żelaznej w Warszawie rozpoczął działalność jako placówka położnicza 20 stycznia 1912 r. Przed drugą wojną światową został powiększony – dobudowując drugie piętro, nadano mu obecny kształt. W czasie obrony Warszawy we wrześniu 1939 r. stał się szpitalem wojennym. Okupant uczynił z niego szpital więzienny Pawiaka, a potem koszary żandarmerii niemieckiej. Tuż obok przebiegał mur getta i była jedna z jego głównych bram (na skrzyżowaniu ul. Żelaznej i dzisiejszej Solidarności). Zaraz po wyzwoleniu Warszawy obiekt znów stał się zakładem medycznym – najpierw ulokowano w nim Centralny Szpital Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, a potem szpital wojskowy tego resortu. Dopiero w 1956 r. został oddany miastu i przywrócono jego pierwotną funkcję – szpitala ginekologiczno-położniczego. Na początku lat 70., po utworzeniu zespołów opieki zdrowotnej, wszedł w skład ZOZ Ochota (choć leży na Woli) – wraz z inną placówką lecznictwa zamkniętego przy ul. Barskiej.
1 stycznia 1992 r. decyzją wojewody obie placówki zostały wyłączone z ZOZ-u i bezpośrednio podporządkowane Urzędowi Wojewódzkiemu. Odbyły się konkursy na stanowiska dyrektorów. W szpitalu przy Żelaznej (który dawną patronkę odzyskał dopiero 15 maja 1992 r.) wygrał dr n. med. Wojciech PUZYNA i kieruje nim do dziś.
– Ponoszę odpowiedzialność za 15 lat jego funkcjonowania – mówi dr Puzyna. – Bardzo ciekawych lat, w czasie których wiele się tu zmieniło. W 1992 r. zebrała się w szpitalu grupa ludzi, których ambicją było stworzenie ośrodka przyjaznego pacjentkom. W działalności służby zdrowia najważniejsi są ludzie i to oni prawie o wszystkim decydują, a w „św. Zofii” pracuje wspaniały zespół – jego wysiłki sprawiły, że w ciągu 15 lat szpital stał się nie tylko liczącym się ośrodkiem położniczo-ginekologicznym, ale też najchętniej wybieranym przez pacjentki stolicy. Świadczy o tym liczba hospitalizowanych i liczba porodów.

W ciągu 15 lat szpital przeszedł gruntowne unowocześnienie infrastruktury. Najpierw udało się zlikwidować zbiorową, wielołóżkową salę porodową, później przyszedł czas na modernizację, w niektórych częściach szpitala przeprowadzaną wielokrotnie. Znacząca część szpitala składa się z 2-osobowych sal z łazienkami oraz klimatyzacją. Z roku na rok poszerzany jest obszar wysokiego standardu.

W tak wyremontowanym obiekcie łatwiej sprostać oczekiwaniom pacjentek. Starania zespołu zbiegły się ze wzmożonym zainteresowaniem jakością usług położniczych. Przykładem była akcja „Gazety Wyborczej” „Rodzić po ludzku” – w jej rankingach szpital za każdym razem znajdował się w czołówce, a w 1995 r. zwyciężył. W początku lat dziewięćdziesiątych – pierwszy w Warszawie i regionie – zajął się promocją karmienia piersią. W 1994 r. uzyskał certyfikat „Szpital przyjazny dziecku”. Był pierwszą w Polsce placówką publiczną, która otrzymała w 2001 r. certyfikat jakości ISO 9002.

– Od początku działalności staraliśmy się traktować naszych pacjentów jak klientów, ponieważ świadczenia medyczne to też rodzaj usług podlegających prawom rynku, choć nieco ograniczonym – mówi dyr. Puzyna. – Skoro rynek, to także marketing, postrzeganie oczekiwań klienta jako istotnego elementu naszej oferty. W medycynie zawsze trzeba patrzeć na życzenia pacjentów przez pryzmat bezpieczeństwa i mieć wiedzę o zagrożeniach, których pacjent nie musi znać.
Najnowsze wyzwanie dla zespołu to rozbudowa szpitala, zaplanowana na najbliższe lata. Prace koncepcyjno-projektowe zakończono. Jest już pozwolenie na budowę. Są również środki na pierwszy, tegoroczny etap, po części z funduszy miasta, po części wypracowane przez szpital, m.in. z usług komercyjnych. Niechętnie widziane przez część decydentów i kontestowane usługi ponadstandardowe dostarczają szpitalowi 25 proc. dodatkowych funduszy, które w znacznej części przeznacza się na zakup sprzętu, modernizacje i remonty – a teraz będą wykorzystane na rozbudowę. Dzięki temu szpital może rozpocząć inwestycję, nie oglądając się wyłącznie na darczyńców i organ założycielski, ale z własnymi środkami. Oczywiście oczekuje pomocy, ale nie całkowitego finansowania.
Budowę przewidziano na 3 lata. Dzięki niej podwoi się powierzchnia szpitala (3,5 tys. m kw.). Do nowej części zostaną przeniesione wszystkie istotne działy interwencyjne: blok operacyjny, blok porodowy, oddział intensywnej terapii noworodków. W starym budynku bardzo trudno dostosować wielkość pomieszczeń, ściany, infrastrukturę do coraz nowocześniejszych wymagań technologicznych, np. trudno zainstalować nowoczesną klimatyzację. Znacznie łatwiej i taniej jest to zrobić w nowym budynku, którego projekt uwzględnia konkretne cele. Inne były perspektywy i możliwości na początku XX wieku, inne są obecnie.

Liczba łóżek powiększy się tylko o 45 (teraz jest 100 łóżek dla dorosłych i 47 noworodkowych), ale warunki udzielania świadczeń zdecydowanie się poprawią. Ok. 2010 r. szpital będzie ostatecznie ukształtowany, przygotowany do rosnącej konkurencji na rynku usług medycznych. Będzie miał 2 lata na zebranie nowych doświadczeń przed jubileuszem 100-lecia w 2012 r.
Dyr. Puzyna planuje jeszcze jedną istotną zmianę w bieżącym roku. W myśl jego planu szpital powinien stać się jednoosobową spółką prawa handlowego, należącą do miasta. Dyrektor uzasadnia ten plan: – Wydaje się, że formuła samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej już się wyczerpała, w dużej mierze przez konsekwentne, stopniowe ograniczanie samodzielności zapisanej w nazwie. Stała się ona iluzoryczna, fikcyjna. W 1991 r., gdy pojawiła się w zapisie ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, była jedyną możliwą do zaakceptowania w procesie przemian. Wdrożono ją zresztą 5 lat później, bo dopiero w latach 1995-96 pojawiły się rozporządzenia wykonawcze. Nasz szpital przekształcił się w samodzielny zakład 13 grudnia 1996 r., mieliśmy zatem 2 lata wyprzedzenia w stosunku do innych i było to cenne doświadczenie. Chcemy to teraz powtórzyć, wyprzedzając inne placówki w, moim zdaniem, nieuniknionych przekształceniach. Uważam, że komercjalizacja jest konieczna, większość placówek będzie musiała ją przejść, jeśli chce pozostać na rynku zdrowia. Nasz projekt nie jest podyktowany chęcią stworzenia prywatnego Szpitala św. Zofii, ale możliwością uzyskania swobody działania i sprzedaży usług na rynku, który już istnieje, zwłaszcza w Warszawie. Tu jest najwięcej ludzi dobrze sytuowanych, cudzoziemców, firm, które wykupują usługi abonamentowe lub usługi w ramach ubezpieczeń. Gdy firmy ubezpieczeniowe zbudują swoje prywatne szpitale, dla publicznych jednostek będzie już za późno.
Władze miasta, zarówno wiceprezydent Jerzy Miller, jak i przewodniczący Rady m.st. Warszawy Lech Jaworski, są przychylne planom dyrekcji szpitala. Dostrzegają ograniczenia w funkcjonowaniu placówki w jej obecnym kształcie.
Szpital św. Zofii nie czeka na mannę z nieba, sam wypracowuje swoje sukcesy.

Małgorzata SKARBEK

Archiwum