5 października 2021

Pokusy, kompleksy i relacje folwarczne

Kieleckie środowisko psychiatryczne zostało ostatnio poruszone decyzją dyrekcji szpitala psychiatrycznego w Morawicy. Chodzi o przymusowe oddelegowanie na trzy miesiące do pracy w charakterze asystenta na jednym z oddziałów tego szpitala dr Beaty Bakalarz – dotychczasowego kierownika Centrum Zdrowia Psychicznego w Kielcach i jednocześnie konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie psychiatrii.

Marek Balicki

Kieleckie środowisko psychiatryczne zostało ostatnio poruszone decyzją dyrekcji szpitala psychiatrycznego w Morawicy. Chodzi o przymusowe oddelegowanie na trzy miesiące do pracy w charakterze asystenta na jednym z oddziałów tego szpitala dr Beaty Bakalarz – dotychczasowego kierownika Centrum Zdrowia Psychicznego w Kielcach i jednocześnie konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie psychiatrii.

Dr Bakalarz mówi, że merytorycznego uzasadnienia decyzji jej nie przedstawiono, chociaż wszyscy domyślają się, w czym rzecz. Centrum w Kielcach zostało utworzone rok temu w ramach ministerialnego pilotażu psychiatrii środowiskowej. Podczas przeprowadzonej w lipcu wizytacji przedstawiciele krajowego Biura ds. Pilotażu zobaczyli dobrze rozwijający się ośrodek, z zaangażowanym zespołem i niezłymi warunkami infrastrukturalnymi. O co zatem chodziło?

Wizytacja ujawniła spór między dyrekcją szpitala w Morawicy, której podlega centrum, a jego pracownikami o zakres autonomii organizacyjnej i budżetowej. Kieleccy psychiatrzy powołują się na przepisy mówiące o wyodrębnieniu organizacyjnym centrum z jednostki macierzystej oraz przeznaczaniu środków z umowy pilotażowej wyłącznie na jego potrzeby. I mają rację. Celem pilotażu jest przetestowanie nowego sposobu finansowania opieki psychiatrycznej. W zamian za ryczałt, będący iloczynem określonej stawki (obecnie około 100 zł) i liczby mieszkańców, centrum zobowiązuje się zapewnić pacjentom skoordynowaną i zintegrowaną opiekę psychiatryczną. Ograniczanie jego autonomii stoi więc w sprzeczności z celami pilotażu. Ponieważ jednak ryczałt jest dość wysoki, może rodzić różne pokusy.

Oddelegowanie do innej pracy jest oczywiście prawnie możliwe, ale wyłącznie do takiej, która z uwagi na kompetencje i staż pracy będzie dla pracownika odpowiednia i nie będzie ośmieszająca ani poniżająca. W opisanej sytuacji jedno jest pewne: niezależnie od kwestii szczegółowych mamy tu do czynienia z poniżeniem i upokorzeniem. W tym sensie konflikt ma szerszy wymiar i nasuwa skojarzenie z występującym u nas zjawiskiem, które prof. Andrzej Leder nazywa relacją folwarczną.

Oznacza ona, pisze Leder, że jeden człowiek ma władzę nad innym, może mu coś nakazać, może go oceniać, upokarzać i czerpać z tego satysfakcję, może odrzucać i wykluczać… Relacji folwarcznej służą przyswojone schematy zachowań, w ramach których słabsza strona poddaje się silniejszej. W dzisiejszych czasach jest to oczywiście zakamuflowane. Stawką i nagrodą, o którą gra strona silniejsza, jest utwierdzenie się w poczuciu wyższości, co jest możliwe dzięki upokorzeniu strony słabszej i zmuszeniu jej do uznania wyższego statusu strony silniejszej. A poczucie wyższego statusu uprawomocnia dominację.

Relacja folwarczna, hierarchiczność i paternalizm są sprzeczne zarówno z zasadami demokratycznego społeczeństwa, jak i nowoczesnej, opartej na wartościach opieki psychiatrycznej.

Optymizmem w tej sprawie napawa postawa kieleckich psychiatrów i działania świętokrzyskiego samorządu lekarskiego. W wyniku protestu, solidarnego złożenia wypowiedzeń i innych działań doszło do upublicznienia konfliktu. Roli mediatora podjął się wojewoda. Pojawiły się szanse na pomyślne rozwiązanie. Zabrakło jedynie głosu Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum