27 czerwca 2003

Wędrówki po regionie – Przasnysz

Powiat przasnyski, składający się z 7 gmin, należy do słabiej zaludnionych – 56,5 tys. osób mieszka na 1200 km kw. Ma charakter typowo rolniczy, choć rozwija się tu kilka zakładów przemysłowych, np. Cross – największy producent rowerów w kraju – czy zakład przetwórstwa mleka Biel. Powiat ma ustabilizowany budżet,
a władze samorządowe sporo inwestują. Poza ukończeniem szpitala przeprowadziły remont wszystkich szkół. Budują też trzecią już halę sportową. Pod względem wysokości inwestycji samorządowych w przeliczeniu na głowę jednego mieszkańca powiat znajduje się w czołówce krajowej.

Potwierdzenie praw miejskich uzyskał Przasnysz w 1427 r. Zachowany tu został średniowieczny układ urbanistyczny centrum miasta, z prostokątnym rynkiem (gr. II). XVIII-wieczny ratusz jest obecnie siedzibą USC oraz Muzeum Historycznego (założone w 1980 r., gromadzi zbiory dotyczące historii regionu). W gotyckim kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (1474-85, gr. II; neobarokowe wyposażenie wnętrza) odbył się chrzest św. Stanisława Kostki (1550). W tzw. Kaplicy Kostków pochowani są rodzice i bracia Świętego. Cenny zabytek Przasnysza stanowi zespół klasztorny bernardynów fundacji Pawła Kostki, brata św. Stanisława (gr. I), a także późnogotycki kościół pw. św. Jakuba i Anny (1585-88, gr. I) oraz wczesnobarokowy klasztor (1637-71, gr. I). W bocznej kaplicy kościoła znajduje się słynący łaskami obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem (kon. XVI w.) w szacie z blachy srebrnej, koronowany w 1977 r.
Z miastem byli związani: Józef Sawa-Caliński (zm. 1771) – dowódca partyzancki w konfederacji barskiej, po klęsce w bitwie pod Szreńskiem więziony w Przasnyszu (pochowany pod Przasnyszem); Adam Bień (1899-1998) – jeden z przywódców Polski Podziemnej, skazany w moskiewskim procesie szesnastu, w l. 1953-74 był adwokatem w Przasnyszu; Stefan Gołębiowski (1900-91) – poeta, tłumacz Horacego, w l. 1925-39 nauczyciel jęz. polskiego w przasnyskim gimnazjum; Olgierd Vetesco (1913-83) – malarz, złotnik, grafik, w okresie okupacji hitlerowskiej pracował w Przasnyszu; Stanisław Ostoja-Kotkowski (1922-94) – malarz, rzeźbiarz, scenograf, prekursor wykorzystania efektów laserowych w sztukach plastycznych, w l. 1939-45 mieszkał w Przasnyszu.

Przasnyski szpital już w XXI wieku

Bardzo długo, bo kilkadziesiąt lat, czekali mieszkańcy Przasnysza na nowy szpital. Dzisiaj wreszcie mogą powtarzać z satysfakcją: Nikomu nie należy życzyć choroby, ale jeżeli już musisz pójść do szpitala, to zrób to u nas.

– 16 września 2002 r. dla przasnyskiej służby zdrowia rozpoczęła się nowa epoka – mówi Jerzy Sadowski, dyrektor tutejszego szpitala. – Nie mam wątpliwości, że oddany tego dnia, po wielu latach budowy, nowy obiekt szpitalny jest i jeszcze przez wiele lat będzie najnowocześniejszą placówką w całym regionie. Będzie służył nie tylko mieszkańcom miasta i powiatu, ale wszystkich miejscowości północnego Mazowsza.
Droga do osiągnięcia dzisiejszego stanu była niezwykle uciążliwa. Stary, dziewiętnastowieczny szpital spalił się, podczas działań wojennych, w 1945 r. Chorych przeniesiono do naprędce zaadaptowanych pomieszczeń w poniemieckich budynkach przy ulicy Szpitalnej. Przeprowadzka wyraźnie obniżyła, i tak nie najwyższy, standard placówki. Ale najgorsze dopiero się zaczęło. W tych ciasnych salkach bowiem, ogrzewanych piecami kaflowymi, bez zaplecza technicznego i wind – szpital funkcjonował długie lata, potwierdzając prawdziwość powiedzenia, że najtrwalsze są prowizorki. Brak odpowiednich warunków uniemożliwiał lokowanie nowoczesnego sprzętu diagnostycznego.
– Przez kilkadziesiąt lat mieszkańcy naszego powiatu z pewnością leczyli się w najgorszych warunkach w Polsce. Tak twierdziły osoby wizytujące naszą placówkę, nawet nie pacjenci – mówi Zenon Szczepankowski, starosta przasnyski. – Dziś w klasie szpitali powiatowych nasz jest jednym z najlepszych w kraju. I tu mogę powołać się na opinie zarówno osób z zewnątrz, jak i pacjentów, a także przedstawicieli kasy chorych, obecnie oddziału NFZ.
Tym, co uderza przy pierwszym zetknięciu z placówką, jest nowoczesne rozwiązanie architektoniczne, przestronne korytarze i sale chorych, ciepłe kolory ścian, podłóg i okładzin, a w oddziale pediatrycznym – wręcz bajkowy wystrój. Ściany sal ozdobione są ilustracjami przedstawiającymi sceny i postacie z bajek (współpraca z fundacją Jolanty Kwaśniewskiej „Motylkowe Szpitale”). Tę placówkę z pewnością można uznać za przyjazną pacjentom.
Jednak najistotniejsza zmiana dotyczy nie wyglądu szpitala, lecz jego możliwości leczniczych. Poprzednio – 91 łóżek, teraz – 260 (na 9 oddziałach), dobrze wyposażone: okulistyka, psychiatria i oddział ratownictwa medycznego – to wizytówka szpitala. Oddziały specjalistyczne: okulistyka, rehabilitacja, psychiatria obejmują opieką pacjentów całego rejonu, nie tylko powiatu. Z wyliczeń statystycznych za pierwsze pół roku pracy wynika, że trafili tu już pacjenci aż z 80 gmin, w tym z tak odległych miejscowości, jak: Płock, Mława, Olsztyn, Warszawa.
– Przy wyposażaniu szpitala mieliśmy świadomość, że następna szansa zakupu nowoczesnej aparatury może nadejść nawet dopiero za 100 lat. Dlatego staraliśmy się robić rozsądne zakupy. Mamy tomograf komputerowy – mówi dyr. Sadowski. – Był bardzo potrzebny. Dawniej na tomografię kierowaliśmy do ościennych ośrodków miesięcznie średnio 8 osób, obecnie zdarza się, że tyle badań robimy dziennie. Możemy też pochwalić się wprowadzeniem nowej procedury, którą zastosowały nieliczne placówki w Polsce. Podpisaliśmy umowę z firmą Enel-Med w zakresie telediagnostyki – dzięki stałemu połączeniu nasza pracownia diagnostyki obrazowej może w każdej chwili przekazać obraz z tomografu komputerowego do centrum Enel-Medu w Warszawie, w którym trwa 24-godzinny dyżur i tamtejszy specjalista natychmiast ocenia stan pacjenta, decyduje o dalszym przebiegu badania i proponuje ewentualne sposoby leczenia. Cała procedura trwa kilkanaście minut. Nasi diagności nie zawsze są na miejscu, bo kończą specjalizację, a to stałe łącze obrazu i głosu umożliwia błyskawiczne postawienie diagnozy.
Chirurgia wzbogaciła się o laparoskop. Dysponujemy kolorowym Dopplerem do badania przepływów naczyniowych i mammografem.
W związku z programami promocji zdrowia robiliśmy w ub.r. badania profilaktyczne kobiet; poprzednio korzystaliśmy tylko z mammobusów i badania przeprowadzaliśmy nie na tak szeroką skalę, jak obecnie. Zabrakło nam jednak środków na część sprzętu, np. na encefalograf dla rehabilitacji i neurologii.
Choć oddział rehabilitacyjny dysponuje 37 łóżkami, to zdarza się, że trzeba oczekiwać na miejsce. Leczenie tu obejmuje pobyty turnusowe (kilkanaście dni), nie można bowiem przeprowadzić rehabilitacji w 3 dni. Oddział ten uzupełnia przede wszystkim pracę interny (60 łóżek), gdzie trafia dużo pacjentów po udarach, wylewach. Pacjenci pochodzą z biednych środowisk, nie wszystkich stać na wykupienie leków i dlatego często wracają po paru tygodniach, np. z rozchwianą cukrzycą. W zamysłach organizatorów szpitala leżało także stworzenie oddziału neurologicznego, ale na razie płatnik (wcześniej kasa chorych, a teraz NFZ) nie chce podpisać kontraktu na takie świadczenia. Na 30-łóżkowym oddziale psychiatrycznym ordynator, dr Sławomir Jakima, wprowadził nowoczesne metody leczenia: nie tylko farmakoterapię, ale również terapię zajęciową, muzyko- i choreoterapię. Dr Jakima dojeżdża do Przasnysza aż z Warszawy. Także kilkunastu innych specjalistów z dużych, renomowanych placówek, np. okulista prof. Stanisław Mrzygłód, współpracuje z nowym szpitalem. Jest rzeczą naturalną, że przy tak dużej zmianie jakościowej i ilościowej w Przasnyszu potrzebne były nowe kadry. Zatrudniono 150 osób, ale dyr. Sadowski przyjąłby jeszcze wielu lekarzy, zarówno specjalistów: psychiatrę, ginekologa, rehabilitanta, jak i młodych, po stażu lub nawet na staż.
Szpital ma 10 miejsc stażowych, a tylko 2 zgłoszenia w tym roku. Uzyskał akredytację na specjalizację z interny i rehabilitacji, czyni także starania o akredytację w pozostałych specjalnościach.
Dr Konstanty Ejsmund, ordynator oddziału ratunkowego, bardzo chciałby, aby przyszło tu jeszcze kilku lekarzy. Wtedy nie musiałby pełnić dyżuru co drugi dzień.
Zmiany w funkcjonowaniu szpitala powodowały ogromne trudności finansowe – przez pewien czas pracowano jeszcze w starym budynku, a część chorych lokowano już w nowym. Ponadto większa kubatura nowego obiektu, spełniająca wszelkie standardy, pociąga za sobą wyższe wydatki na: wodę, środki czyszczące, materiały medyczne, utrzymanie terenów zielonych itp. Są również oszczędności – nowoczesna kotłownia z glikolem, wspomagana bateriami słonecznymi i włączeniem do obiegu spalin z komina znacznie obniża wydatki na ogrzewanie. Ubiegły rok szpital zakończył z małym długiem (300 tys.) oraz zobowiązaniami wynikającymi z niepełnej realizacji „ustawy 203” (tylko za 2002 r). Dyrektor Sadowski spodziewa się, że 2003 r., mimo wyższych kosztów eksploatacji, będzie finansowo lepszy. Sądzi, że rozszerzenie zakresu usług szpitala poprawi stan kasy. Od początku planowano uruchomienie oddziałów: nerwic, patologii noworodka, procedur 1 dnia i neurologii. Baza i możliwości kadrowe, a także zapotrzebowanie na takie świadczenia – są. Nie stało się tak, bo kasa chorych nie podpisała na nie kontraktu.
W rejonie północnego Mazowsza nie ma żadnego ośrodka leczenia nerwic. Nie ma także poradni gastrologicznej, ortopedycznej, onkologicznej, endokrynologicznej. Zwłaszcza stała opieka endokrynologa jest bardzo potrzebna, bo Przasnysz leży na terenach endemicznych chorób tarczycy. Kierownictwo szpitala ma nadzieję, że w przyszłym roku będzie możliwe otwarcie kilku nowych poradni i któregoś z oddziałów.

Małgorzata SKARBEK

Dyrektor Jerzy Sadowski pracuje w Przasnyszu od ukończenia studiów, tu odbył staż, a potem przeszedł wszystkie szczeble kariery zawodowej, choć urodził się w Warszawie. Jest radiologiem, pulmonologiem i organizatorem medycyny.

Archiwum