7 kwietnia 2006

Ptasia rozgrywka czyli jaja nie do wytrzymania

No i stało się. W Toruniu przy Bulwarze Filadelfijskim wykryto dwa łabędzie – jeden kaszlący i słaby, drugi już martwy. Potem padł trzeci. Wszystkiemu winne są władze zachodniopomorskie. Po wykryciu ptasiej grypy w Niemczech nie zamknęły przejść granicznych w Krajniku Dolnym i w Świnoujściu. Te łabędzie najprawdopodobniej niepostrzeżenie przedostały się przez granicę i dokonały ataku bioterrorystycznego na Toruń. Gdyby granica była zamknięta, nie mogłyby się dostać do Polski. Z ogromnym niepokojem śledziłem codzienne doniesienia. Nawet policzenie ptaków u wszystkich gospodarzy i rozłożenie mat dezynfekujących mnie nie uspokoiło. Czułem, że zbliża się najgorsze. A w ogóle dlaczego Toruń? Wiele wskazuje na to, że w akcji przerzutu łabędzi brali udział dziennikarze na usługach służb specjalnych.

W Toruniu natychmiast dano właściwy odpór. Chorego łabędzia uśpiono w piątek. Bulwar dla ruchu kołowego i pieszych zamknięto już w niedzielę rano. Jak podaje PAP: „Wszystkie bramy wiodące tam od strony starówki i boczne wjazdy zablokowała policja i straż miejska, a patrole rozstawiono na całym, kilkukilometrowym odcinku bulwaru między mostami kolejowym i drogowym. W rejonie przystani wioślarskiej AZS, gdzie natrafiono na chore ptaki, funkcjonariusze policji są ubrani w kombinezony ochronne”. Tak trzymać. Nie damy się. Wojska lądowe – jak dawno już zapewnił ich dowódca – są przygotowane do niesienia pomocy i działania w przypadku pojawienia się w Polsce ptasiej grypy. Wojska lotnicze zestrzelą (migiem) każdego chorego ptaka, który nadleci nad nasze terytorium. Premier zwizytował Toruń. Jak zwykle pełen hartu ducha, bezkompromisowy, narażał dla nas życie bez maski, rękawiczek, kombinezonu ochronnego i kasku.

Już wiadomo, że to był straszliwy wirus H5N1. Za chwilę zbierze się w tej sprawie rząd. Może ogłosi stan nadzwyczajny? Minister spraw wewnętrznych ochoczo weźmie wszystkie łabędzie w kamasze. A koty w buty. Ü

Konrad PSZCZOŁOWSKI

Archiwum