7 października 2003

Czarny poniedziałek w Zachodniej Walii

600 osób w nocnej kolejce do dentysty – z dziennika Daily Mail z 30 lipca 2003 r.

Kolejka wyglądała tak, jakby to była wyprzedaż poświąteczna. Wiła się wzdłuż ulicy jak wąż. Niektórzy czekali całą noc, przezorni zabrali śpiwory i karimaty; inni wstali bardzo wcześnie, żeby przyjechać ponad trzydzieści kilometrów i zdobyć dobre miejsce na chodniku niedaleko drzwi.
Nikt tu jednak nie przyjechał na wyprzedaż. Ta niesamowita kolejka wyrosła przed gabinetem stomatologicznym po wiadomości, że ponad 300 pacjentów stomatologicznych będzie zapisanych na leczenie w ramach kontraktu z NHS (National Health System – Narodowy System Zdrowia).
Steve Acworth, lat 56, który nie dostał się na listę „300”, opisał tę kolejkę jako „coś, co widuje się w krajach Trzeciego Świata”. Inna osoba z kolejki, 58-letnia Grace Southall, pokonała 70 km – skomentowała to tak: „Nasz dentysta z NHS zamknął gabinet w zeszłym roku, próbowaliśmy dzwonić wszędzie, bezskutecznie”. Wiele osób miało łzy w oczach, kiedy okazało się, że nie dostaną się na listę NHS. Niektórzy nawet oferowali 500 funtów szterlingów łapówki, żeby się na nią dostać. To obrazowo ilustruje, jak ludzie są zdesperowani w związku z niewystarczającą liczbą dentystów pracujących na kontrakcie NHS. Kierownik praktyki stomatologicznej, pani Heather Davies, powiedziała: „Byłam niesamowicie zaskoczona, kiedy przyjechałam do pracy; spodziewaliśmy się wielu osób, ale nie aż takich tłumów”.
Tłok się pojawił, gdy praktyka dentystyczna BRYNTEG w miejscowości Carmarthen, w Zachodniej Walii, zamieściła ogłoszenie w lokalnym dzienniku, że będzie zapisywać nowych pacjentów na listy NHS od poniedziałku. Zasada była prosta: zapisy według kolejności zgłoszeń. Dlatego też przed dziewiątą rano, kiedy gabinet miał być otwarty, przed drzwiami czekało już ponad 600 osób. Niektórzy przyjechali pod wieczór poprzedniego dnia i zaczęli wydawać bileciki z kolejnymi numerami, od 1 do 300.
Gabinet BRYNTEG rozpoczął działalność w styczniu tego roku po uzyskaniu pomocy inwestycyjnej z grantu – golden hello – w wysokości 40.000 funtów (czyli ponad 240.000 zł). Warunkiem otrzymania grantu od władz lokalnych było zapisanie na listę stałych pacjentów 1500 osób z kontraktów z NHS, jak również przeprowadzenie przez 5 kolejnych lat 10 sesji tygodniowo (1/2 dnia roboczego) w ramach NHS (co stanowi pięć pełnych dni roboczych). Jednak zapotrzebowanie jest tak wielkie, że gabinet ma już ponad 4000 pacjentów z NHS, a kolejnych 300 miejsc pojawiło się wraz z trzecim dentystą, który rozpoczyna pracę w przyszłym tygodniu. Każdy dentysta przyjmuje tu średnio od 40 do 50 pacjentów dziennie. Kryzys w Zachodniej Walii osiągnął apogeum po przejściu na emeryturę kilkunastu dentystów, którzy obsługiwali pacjentów z kontraktu NHS. Pacjenci mający perspektywę leczenia prywatnego stanęli w kolejce, kiedy usłyszeli o możliwości leczenia się w tym gabinecie w ramach kontraktu NHS.
Ponad 2 lata temu Tony Blair powiedział, że każdy obywatel może skorzystać z opieki dentystów pracujących dla NHS, dzwoniąc jedynie na linię NHS-direct do września 2001 r. Wiele osób z poniedziałkowej kolejki, które zadzwoniły na tę linię, usłyszało jednak, że mogą być zapisane na dwuletnią listę oczekujących.
Przedstawiciel British Dental Association (Brytyjskie Stowarzyszenie Dentystów) powiedział, że w Walii potrzebnych jest około 400 nowych dentystów. Masowe wypisywanie się dentystów z kontraktów z NHS, postrzeganych jako nieopłacalne w całej Wielkiej Brytanii, zmusiło pacjentów do korzystania z prywatnych praktyk dentystycznych.
W latach 80. prywatne usługi stanowiły poniżej 10% przychodów stomatologa. Procent ten stopniowo wzrastał i obecnie osiągnął wartość 40%. Krytycy mówią, że działanie systemu NHS w efekcie spowodowało wzrost cen usług prywatnych. Oszacowano, że dentysta na kontrakcie z NHS musi przyjąć ponad 40 pacjentów, żeby zarobić na swoje utrzymanie. Przy takiej frekwencji lekarz ma czas tylko na 6-minutowe badanie pacjenta. Pan Nelson Kernahan, główny dentysta w gabinecie BRYNTEG, powiedział wczoraj: „Bardzo przykro było odprawiać pacjentów sprzed drzwi, ale nie mieliśmy innego wyjścia; pracujemy – jak możemy najlepiej w ramach kontraktu z NHS, ale wydaje się nie fair, że prywatni dentyści zarabiają co najmniej dwa razy więcej niż my”.

oprac. dr Mariola Romańska
Komisja Stomatologiczna – sekcja zagraniczna

Archiwum