8 marca 2017

Doniesienia naukowe

ciekawe

Defibrylator przedłuża życie

Konwertery-defibrylatory (ICD) u osób starszych są bardziej przydatne w ratowaniu życia niż podejrzewano. Z najnowszych badań wynika, że w ciągu dwóch lat po wszczepieniu takiego aparatu nadał żyło prawie 80 proc. pacjentów po 65. roku życia, którzy mieli to szczęście, że przeżyli nagłe zatrzymanie akcji serca lub ciężką arytmię. Mowa o badaniach 12,4 tys. pacjentów, których dane zgromadzono w latach 2006–2009 w prawie tysiącu szpitali amerykańskich. Dotyczą osób, które przeżyły nagłe zatrzymanie akcji serca, a potem implantowano im defibrylator. Głównym autorem opracowania jest prof. Frederick Masoudi z University of Colorado. Lekarza zaskoczyły tak dobre efekty terapii. Zwraca uwagę, że dane pochodzą sprzed kilku lat, a od tego czasu nastąpił dalszy postęp w konstrukcji konwerterów-defibrylatorów oraz ich wykorzystania w lecznictwie. Przeciętna wieku badanych wyniosła 75 lat, co czwarty był przed siedemdziesiątką i tyle samo pacjentów przekroczyło 80. rok życia. Śmiertelność wśród badanych w okresie dwuletnim wyniosła 21,8 proc., przy czym w młodszej grupie (przed siedemdziesiątką) nie przekraczała 15 proc., a w starszej (po 80. roku życia) sięgała 30 proc. W dwuletnim okresie obserwacji 65,4 proc. pacjentów wymagało hospitalizacji: w młodszej grupie 60,5 proc., a w starszej 71,5 proc. (styczeń 2017, „Journal of the American College of Cardio-logy” DOI: 10.1016/j.jacc.2016.10.063).

Za dużo astmy w astmie

Być może zbyt często stawia się diagnozę: astma, przynajmniej w Kanadzie. Dr Shawn Aaron z Uniwersytetu  w Ottawie między styczniem 2012 r. i lutym 2016 w dziesięciu miastach kanadyjskich przebadał ponownie 613 osób, u których w ostatnich pięciu latach (licząc od postawienia przez niego diagnozy) wykryto tę chorobę. Aż  u 203 chorych, czyli w co trzecim przypadku, specjalistyczne badania, m.in. przy użyciu spirometru, nie potwierdziły występowania astmy. Oczywiście, można podejrzewać, że nastąpiło wyleczenie, czego nikt nie sprawdził i chory nadal był leczony farmakologicznie. To jednak się zdarza w około 12 proc. przypadków astmy. Kanadyjski specjalista przyznaje, że w jego badaniach nie dało się tego stwierdzić. Jednak uwzględniając to, można mówić o nadwykrywalności schorzenia najmniej u co piątego chorego. Z badań dr. Aarona wynika, że spośród 33 proc. pacjentów, u których nie potwierdzono astmy, 28 proc. nie wykazywało żadnej choroby układu oddechowego. 80 proc. (źle zdiagnozowanych) zażywało leki przeciwastmatyczne, w tym 35 proc. robiło to codziennie. U 90 proc. chorych (brali leki, choć nie mieli astmy) w ciągu roku bezpiecznie można było odstawić farmakoterapię. Jaki wniosek? Dr Aaron zwraca uwagę, że podejrzenia astmy należy potwierdzić specjalistycznymi testami, takimi jak spirometria. Należy je również powtórzyć kontrolnie. Z jego badań wynika, że w trakcie pierwotnej diagnozy w połowie przypadków nikt takich badań nie zlecił (styczeń 2017, „JAMA” 317(3):269-279. doi:10.1001/jama.2016.19627).

Delirium szpitalne grozi demencją

Należy większą uwagę zwracać na delirium szpitalne, które może występować nawet u co trzeciego hospitalizowanego pacjenta po 70. roku życia, szczególnie u chorych po operacjach lub przebywających na oddziale intensywnej terapii. Badania specjalistów University College London oraz University of Cambridge wykazały, że pogarsza ono zdolności poznawcze i przyspiesza rozwój demencji. Dr Daniel Davis z UCL, który kierował badaniami, twierdzi, że delirium szpitalne jest niezależnym czynnikiem ryzyka demencji. Specjalista powołuje się na pośmiertne badania 987 mózgów osób w wieku co najmniej 65 lat, które za życia zgodziły się na autopsję. Poszukiwano u nich patologicznych białek świadczących o chorobie, takich jak beta amyloid. Występowały u 279 badanych, czyli u 28 proc. pacjentów. Patologiczne białka znaleziono również w mózgach osób, u których nie dochodziło do delirium, ale u nich zmiany postępowały wolniej niż u pacjentów ze stwierdzonym zaburzeniem. Wiedziano o tym, ponieważ przed śmiercią chorzy ci byli regularnie badani na obecność delirium przez średnio pięć lat (za pomocą testu Mini-Mental State Examination score). Dr Davis twierdzi, że większość przypadków delirium szpitalnego nie jest rozpoznawana, choć trwa zwykle od kilku dni do kilku tygodni. Jego zdaniem to błąd, podobnie jak ignorowanie tego stanu. Poza pogorszeniem zdolności poznawczych delirium zaburza krzepliwość krwi i sprzyja zapaleniom płuc (18 stycznia 2017, „JAMA Psychiatry”).

Mózg wcześniaka warto zbadać

Obrazowanie mózgu wcześniaka przy użyciu rezonansu magnetycznego pozwala wykryć niepokojące zmiany, które bywają zwiastunem zaburzeń rozwojowych. Chodzi głównie o uszkodzenia istoty białej, które mogą skutkować opóźnieniem w rozwoju motorycznym i intelektualnym. Wczesna diagnostyka daje szansę zapobieżenia im lub przynajmniej złagodzenia ich. Tak uważa dr Steven P. Miller z Hospital for Sick Children w Toronto, który ze swym zespołem obserwował 58 wcześniaków z wykrytym uszkodzeniem substancji białej. Analizowano ich zdolności motoryczne, językowe oraz rozumowania w wieku 1,5 roku oraz po 7 latach od urodzenia. Badane dzieci przyjęto na oddział intensywnej terapii British Columbia’s Women’s Hospital and Health Centre w Vancouver. Z ustaleń dr. Millera wynika, że występowanie uszkodzeń istoty białej w płacie czołowym może skutkować gorszymi zdolnościami rozumowania. Specjalista przyznaje, że wcześniaki, które przyszły na świat przed 31. tygodniem ciąży, z reguły gorzej rokują pod względem zdolności ruchowych, językowych i intelektualnych, jednak wczesne rozpoznanie uszkodzeń istoty białej pozwala podjąć właściwe działania zaradcze (24 stycznia 2017, „Neurology”). ■

Zbigniew Wojtasiński

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum