23 maja 2009

Byłem w Kolonii

Na targi stomatologiczne do Kolonii (IDS – International Dental Show) wybrałem się „z biegu”, przy okazji planując spotkanie ze znajomymi.
Słyszałem, że duże, ba, największe w Europie, a może na świecie, ale podobnie mówiono np. o CEDE łódzkim, że największe w Europie Środkowej. Zakupiłem bilet 2-dniowy (przecież się wynudzę, snując się dłużej), ale już tego samego dnia zorientowałem się, że to był błąd. Po 7 godzinach chodzenia okazało się, że zobaczyłem może 1/6 targów!!! Po zmianie biletu na tygodniowy – kolejne dni spędziłem na targach, a znajomych musiałem pozostawić na weekend.
Targi olbrzymie. CEDE można chyba zmieścić w jednym 3-piętrowym budynku, których tu byůo w sumie 11. Powierzchnia 130.000 m2, 1.400 wystawców z 50 krajów, 80.000 odwiedzających – te liczby mówią same za siebie. Na targach nie zabraknie nikogo, kto się liczy i chciałby się liczyć w branży stomatologicznej.
IDS są skierowane do dentystów, techników i dystrybutorów. Odnosi się wrażenie, że rozpoczyna się dominacja producentów azjatyckich (Korea, Chińska Republika Ludowa, Tajwan, Japonia, Pakistan etc.). Narzędzia i urządzenia przez nich proponowane to towary zaawansowane technologicznie, o bardzo wysokiej jakości. Nie mogę oprzeć się myśli, że niedługo tylko ci producenci będą się liczyć w wielu dziedzinach stomatologii.
Wśród zwiedzających – dużo Włochów, Francuzów, Hindusów, Arabów i Rosjan. Naszych rodaków, niestety, nadal niewielu.
Po co jeździ się na targi do Kolonii? Aby nawiązać kontakty, poznać nowości i zrobić zakupy (sprzęt nawet 30% taniej). Myślę, że raz na dwa lata można sobie na to pozwolić. Poza tym warto zobaczyć, jakie jest podejście organizatorów i wystawców (szczególnie tych największych) do klienta, targów i marketingu. Gorąco polecam te targi każdemu, również organizatorom CEDE, i do zobaczenia – może tym razem w Rzymie…

Waldemar ŚWIRSZCZ

Archiwum