26 marca 2019

Analiza przypadków cz. 2

Aleksandra Powierża – radca prawny

Karolina Podsiadły-Gęsikowska – adwokat

 Wydawać by się mogło, że popełnienie błędu medycznego zawsze łączy się z koniecznością przyznania i wypłacenia odszkodowania. W większości przypadków tak właśnie jest. Ale czy zawsze? Przedstawiamy analizę przypadku, która wydaje się zaprzeczać tej tezie.

W nocy z 20 na 21.05.2009 r. R.L. poczuł silny ból  w prawym podbrzuszu. O godz. 5 rano wezwano karetkę pogotowia. Podano leki rozkurczowo-przeciwbólowe, ale z powodu utrzymywania się dolegliwości pacjenta przewieziono na SOR Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w A. Zalecono USG jamy brzusznej i badania laboratoryjne.

Konsultujący chirurg nie stwierdził występowania ostrej chirurgicznej choroby brzusznej wymagającej leczenia chirurgicznego, uznał, że przyczyną bólu jest błąd dietetyczny i zlecił no-spa forte. Pacjent  został wypisany do domu, jednak nadal odczuwał dolegliwości bólowe w prawym podbrzuszu.

22.05.2009 r. R.L. zauważył obrzęk i zaczerwienienie prawego jądra oraz podwyższoną temperaturę, wobec czego ponownie zgłosił się na SOR. Lekarzem konsultującym był urolog dr W.B. W wykonanym USG moszny stwierdzono brak przepływu naczyniowego w obrębie jądra i najądrza prawego. Dr W.B. rozpoznał ostre zapalenie najądrza prawego, zalecił antybiotykoterapię oraz leki przeciwbólowe i przeciwzapalne.

Wobec utrzymywania się dolegliwości 23.05.2009 r. pacjent zgłosił się na wizytę do prywatnego gabinetu dr. J.K., który podtrzymał rozpoznanie ostrego zapalenia jądra prawego.

25.05.2009 r. o godzinie 14.00 R.L. po raz kolejny zgłosił się na Oddział Urologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w A. Dyżurny urolog lekarz P.D. zaproponował mu hospitalizację, ale pacjent odmówił.

Następnego dnia R.L. zgłosił się do Kliniki Urologii w B., gdzie rozpoznano skręt jądra prawego, pacjenta poddano zabiegowi operacyjnemu. Śródoperacyjnie potwierdzono skręt jądra, odkręcono je, ale ponieważ stwierdzono zmiany martwicze, zdecydowano o jego usunięciu. Dalszy przebieg leczenia był niepowikłany.

12.11.2009 r. R.L. poddał się zabiegowi wszczepienia protezy jądra.

R.L. złożył pozew do sądu przeciwko Wojewódzkiemu Szpitalowi Specjalistycznemu w A. i jego ubezpieczycielowi.

Po przeprowadzonym postępowaniu Sąd Okręgowy w A. uznał, że lekarze zatrudnieni w placówce postępowali niezgodnie z zasadami wiedzy medycznej i nienależycie wypełnili swoje obowiązki wobec pacjenta, co doprowadziło do utraty przez niego jądra. Wobec powyższego zasądzono na rzecz R.L. kwotę 250 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.

Wypłaty dokonał ubezpieczyciel szpitala, po czym złożył do ubezpieczyciela dr. W.B. roszczenie regresowe i zażądał zapłaty kwoty zasądzonej przez Sąd Okręgowy.
W celu ustalenia, czy postępowanie medyczne lekarza W.B. było prawidłowe, zgodne z aktualną wiedzą medyczną i przeprowadzone z należytą starannością, zasięgnięto opinii lekarza specjalisty z zakresu urologii.

Lekarz orzecznik potwierdził, że dr W.B. podczas udzielania świadczeń medycznych pacjentowi popełnił błąd diagnostyczny w postaci nierozpoznania skrętu jądra. Nie wziął pod uwagę wyniku USG moszny, który jednoznacznie wskazywał podejrzenie skrętu jądra.

Opiniujący wyjaśnił, że ze względu na nietypowe objawy rozpoznanie skrętu jądra podczas pierwszego pobytu pacjenta na SOR, czyli 21.05.2009 r., mogło być tylko dziełem przypadku. Wobec faktu, iż pierwsze objawy bólowe wystąpiły w nocy z 20 na 21.05.2009, stwierdzenie skrętu jądra 22.05.2009 nie pozwoliłoby na zachowanie żywotności jądra, a wykonanie zabiegu rewizji moszny i odkręcenia skrętu w tym dniu nie zapewniłoby zachowania jądra i uniknięcia jego amputacji.

Uważa się bowiem, że po 6, a maksymalnie 12 godzinach od wystąpienia skrętu, w jądrze następują nieodwracalne zmiany, zaś po upływie 24 godzin szanse na jego uratowanie są praktycznie żadne. Orzecznik wyjaśnił, że mimo błędu dr W.B. nie wpłynął na następstwa zdrowotne, rokowania na przyszłość, trwały uszczerbek na zdrowiu i konieczność dalszego leczenia.

Na podstawie tej opinii ubezpieczyciel dr. W.B. nie uznał odpowiedzialności za zdarzenie i odmówił wypłaty świadczenia regresowego ubezpieczycielowi Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w A.

Pytanie redakcji:

Z jakiego powodu ubezpieczyciel dr. W.B. odmówił wypłaty świadczenia, skoro stwierdzono winę lekarza zarówno w postępowaniu sądowym, jak i na podstawie opinii lekarskiej wydanej przez lekarza orzecznika?

Odpowiedź prawnika reprezentującego lekarza:

Nie da się ukryć, że postępowanie dr. W.B. nie było prawidłowe. Lekarz bezsprzecznie powinien był wziąć pod uwagę wynik USG moszny. Niemniej jednak zaniechanie to nie przyniosło szkody R.L. Wykonanie zabiegu po więcej niż 24 godzinach od wystąpienia objawów skrętu jądra i tak oznaczałoby konieczność usunięcia jądra. Niezależnie więc od popełnionego błędu diagnostycznego, do szkody by doszło.

Dr W.B. na etapie stawiania błędnej diagnozy nie miał już wpływu na wystąpienie szkody, czyli konieczność amputacji, która zaistniałaby nawet w przypadku prawidłowego działania. Dlatego między zaniedbaniem dr. W.B. a szkodą, którą poniósł R.L, nie ma związku przyczynowo-skutkowego, który jest jedną z niezbędnych przesłanek odpowiedzialności.

Pytanie redakcji:

Skoro nie można było stwierdzić związku przyczynowego, dlaczego Sąd Okręgowy zasądził świadczenie na rzecz R.L.?

Odpowiedź prawnika:

Proszę zwrócić uwagę, że w sprawie sądowej pozwanym nie był dr W.B., ale Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w A. Do tej placówki po wystąpieniu pierwszych objawów udał się R.L. Sąd w sprawie cywilnej oceniał odpowiedzialność całego szpitala, a nie jednego lekarza. Uznać należy całokształt materiału dowodowego, który pozwolił na uznanie odpowiedzialności placówki. Nie musi to być jednak jednoznaczne z odpowiedzialnością konkretnego lekarza, w tym przypadku dr. W.B. 

www.damnum.com.pl

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum