2 marca 2020

Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy

Łukasz Jankowski

prezes ORL w Warszawie

mieliśmy okazję całkiem niedawno, po raz kolejny zresztą, oglądać tworzoną przez internautów „galerię zdjęć patologii polskiej ochrony zdrowia”. Odrapane szpitalne mury, grzyb na ścianach, odpychające samym wyglądem posiłki, szpitalne korytarze jak z horroru, zdekompletowany sprzęt. Codzienność, do której zdążyliśmy się przyzwyczaić, ale która nawet nas – jeśli spojrzymy na nią z boku – szokuje. Codzienność czasem bywa wręcz groteskowa. Jeden z internautów udostępnił przecież zdjęcie… najprawdziwszych pieczarek (!) rosnących w rogu sali chorych pewnego szpitala.
Polskiego szpitala.

Bardzo podobną galerię internauci kompletowali rok temu. Miejsca może i inne, obraz dramatu systemu ochrony zdrowia ten sam. Czy nic się nie zmienia? Odgórnie – jak widać nie. Może bardzo niewiele. Mam za to poczucie, że ogromnie dużo zmieniło się przez kilka ostatnich lat w naszym środowisku. W naszym postrzeganiu środowiskowych „zwyczajów” i całego systemu. W narastającym braku zgody na otaczającą rzeczywistość.

Skąd to wiem? Uświadomiła mi to m.in. historia lekarza, który po ciężkim dyżurze napisał do naszej izby wiadomość z podziękowaniem za pomoc prawną. Napisał mniej więcej tak: Przyszedłem na dyżur na oddziale. Po obchodzie telefon „z góry”: – Panie doktorze, wieczorem i w nocy nie będzie lekarza na SOR, w grafiku dziura. Chciałbym, żeby oprócz oddziału objął pan opieką w nocy także chorych z SOR. Zdębiałem. Szybki telefon do izbowego prawnika, konsultacje w zespole, decyzja: w trosce o właściwą opiekę nad powierzonymi mi chorymi na oddziale odmawiam wykonania tego polecenia. Nieznośne czekanie… Pod wieczór przyjechał ściągnięty przez dyrekcję w trybie cito lekarz SOR. Z pewnością za dalsze dyżury na oddziale już mi podziękują, ale trudno… Szpital miał właściwą obsadę, chorzy nie musieli przeżywać wraz ze mną „partyzantki”, było warto.

A na końcu listu dopisek: „Jeszcze dwa, trzy lata temu ja bym bez szemrania zszedł na całą noc na ten SOR, zostawiając pacjentów na oddziale bez opieki”.

Powoli zaczynamy jako środowisko rozumieć, że lekarz odpowiedzialny jest za leczenie, a nie za organizację pracy w szpitalu. Czy ta nasza niezgoda na „partyzantkę” doprowadzi do zmian w ochronie zdrowia? W końcu musi.

A izba? Zadaniem izby jest wspierać lekarza w takich właśnie, krytycznych sytuacjach. Mamy do tego narzędzia, które coraz skuteczniej wykorzystujemy i rozbudowujemy. Realizowany od stycznia program „Prawnik dla lekarza”, w ramach którego obsługą prawną lekarzy zajmuje się specjalnie w tym celu zatrudniona kancelaria (i ma pełne ręce roboty), cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Osiągnęliśmy przełom w definiowaniu roli rzecznika praw lekarza. Po raz pierwszy w Polsce rzecznik dołączył na prawach strony (!!!) do postępowania przed sądem powszechnym dotyczącego lekarza. To oznacza, że izba potrafi skuteczniej niż dotychczas stawać w obronie swoich członków. To jedna sprawa, ale mam nadzieję, że za nią przyjdą inne, a ten sukces będzie nas motywował, by mierzyć wyżej i walczyć o to, żeby samorząd mógł rzeczywiście bronić lekarzy, również przed sądami.

Życzę Państwu, abyście nigdy nie musieli z izbowej pomocy prawnej korzystać, ale jeśli już będziecie postawieni w kryzysowej sytuacji – nie wahajcie się informować izby i zgłaszać się po pomoc. „Możemy działać tylko w sprawach, o których wiemy” – to motto rzecznika praw lekarza. Czekamy w naszej siedzibie, przy ul. Puławskiej 18. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum