28 sierpnia 2015

Głos z Wiejskiej

Stanisław Karczewski,
wicemarszałek Senatu RP

Dopalacze zbierają śmiertelne żniwo. Od początku roku kilka osób zmarło na skutek zatrucia dopalaczami, wiele walczyło o życie w szpitalach. Nadal brakuje skutecznych rozwiązań problemu, a minister zdrowia bezradnie rozkłada ręce i pyta dziennikarzy, co robić. Według informacji głównego inspektora sanitarnego aż 50 proc. zatruć odnotowanych w kraju miało miejsce w województwie łódzkim. Premier Ewa Kopacz zorganizowała tam wyjazdowe posiedzenie rządu. Kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym była, znajduje się sklep z „kolekcjonerskimi” ziarnami marihuany.
W 2010 r. Donald Tusk zapowiedział, że bezwzględnie będzie walczył z dopalaczami. Mówił: „Nie będzie litości dla tych, którzy życie młodych, obiecujących ludzi chcą zamienić w piekło uzależnienia…”. Ewa Kopacz zapewniała, że ustawa przeciwko dopalaczom jest dobrze przygotowana i może być wzorem dla całej Europy, że nowe regulacje raz na zawsze skończą z obrotem dopalaczami w Polsce. Niestety, od pięciu lat PO nie zrobiła nic konkretnego w tej sprawie. Od 2011 r. stale rośnie liczba osób, które po zażyciu dopalaczy w ciężkim stanie trafiają do szpitali. Z informacji sanepidu wynika, że w 2013 r. zarejestrowano w kraju 1027 podejrzeń zatruć dopalaczami, a w 2014 odnotowano ponaddwukrotnie więcej takich przypadków – aż 2424. To problem całego kraju, nie tylko dużych miast, ale również małych miejscowości. Podczas jednego z ostatnich dyżurów, który pełniłem w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą, do placówki trafiły dwie młode osoby zatrute środkami odurzającymi. Na szczęście ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, ale nie był to pierwszy tego rodzaju przypadek w nowomiejskim szpitalu.
W 2010 r. również Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło swój projekt, który głosami polityków PO został odrzucony.
To wielka szkoda, ponieważ nasza ustawa zakładała nakaz zgłaszania nowych środków psychoaktywnych, co automatycznie czyniło niezgłoszone substancje nielegalnymi. Dzięki tym rozwiązaniom regulacja byłaby skuteczniejsza od propozycji PO. W maju, wstrzymując się od głosu w głosowaniu nad ustawą rządową, chcieliśmy zaprotestować przeciwko rozwiązaniom iluzorycznym, kolejnym bublom prawnym. Przedstawiono zamknięty katalog substancji zabronionych, więc kwestią czasu było pojawienie się nowych. Zabrakło monitorowania i mechanizmów kontrolowania walki z dopalaczami, co czyni ją bezskuteczną. Koalicja rządowa rzutem na taśmę wyprodukowała kolejną wadliwą ustawę. Ministerstwo Zdrowia ograniczyło wysokość środków na profilaktykę, a przez ostatnie pięć lat problem dopalaczy nie został rozwiązany. Potrzebujemy bardziej skoordynowanych działań ministerstw: nauki, szkolnictwa, edukacji i spraw wewnętrznych, połączonych z szeroką edukacją społeczną. Umierają młodzi ludzie, setki doznaje uszczerbku na zdrowiu.
Wiele emocji towarzyszyło debacie i głosowaniu nad ustawą o in vitro. Senacka Komisja Zdrowia opowiedziała się za odrzuceniem projektu w całości. Było duże prawdopodobieństwo, że projekt przepadnie. Dlatego przed głosowaniem, na posiedzeniu plenarnym, Ewa Kopacz spotkała się z senatorami PO, by przekonywać ich do proponowanych rozwiązań. Burzliwa debata w Senacie pokazała, jak wadliwa jest ta regulacja i jak wiele budzi wątpliwości, także natury prawnej. Chcę więc jasno powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość szanuje wszystkich obywateli i różne poglądy na kwestię stosowania tej metody. Nie chcemy jej zakazywać. Uważamy jednak, że przyjętą w wyjątkowym pośpiechu rządową ustawę należy zmienić w taki sposób, by niemożliwa była eugeniczna selekcja zarodków, mrożenie embrionów. Chcemy, by metodzie in vitro nie mogły się poddawać osoby pozostające w związkach partnerskich, by korzystały z niej wyłącznie małżeństwa, w przypadku których potwierdzone zostaną wcześniejsze, realne próby leczenia niepłodności. Tak ważne uregulowania prawne, sięgające głęboko sumienia, powinny być uchwalane bez presji zbliżających się wyborów, w konsensusie społecznym i politycznym. Tymczasem nawet nie doszło do konsensusu w PO, ponieważ byli senatorowie, którzy głosowali przeciwko tej ustawie.
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej chroni w sposób szczególny małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny. Musimy mieć również na uwadze poszanowanie przyrodzonej godności człowieka oraz konstytucyjną zasadę prawnej ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment opinii Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego, która tak mówi o statusie prawnym zarodka: „wiedza medyczna nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, iż stanowi on najwcześniejszą formę życia ludzkiego”. Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 28 maja 1997 r., K. 26/969, przyznaje zarodkom przymiot godności osoby ludzkiej, ze wszelkimi tego konsekwencjami. Poza kontrowersjami natury etycznej, które także są przedmiotem rozważań cytowanej opinii Sądu Najwyższego, pojawia się wiele wątpliwości natury prawnej, także dotyczących konstytucyjności projektu.
Potrzebne są zapisy, które wyeliminują możliwość powołania do życia dzieci po śmierci dawcy komórek rozrodczych. Nie można z pełną świadomością pozbawiać dziecka, jeszcze przed urodzeniem, jednego z rodziców.
To eksperyment szkodliwy z moralnego i społecznego punktu widzenia. Niemniej jednak rozumiem dramat małżeństw, które z przyczyn obiektywnych nie mogą zostać rodzicami. Mając zagwarantowane Konstytucją RP prawo do wolności sumienia, sami muszą ocenić, czy sztuczna metoda zapłodnienia jest dla nich najlepszym sposobem na posiadanie potomstwa.

Archiwum