3 września 2020

Szkoda bez winy

Marek Balicki

W związku z kontrowersjami dotyczącymi zmiany art. 37a kodeksu karnego w ramach tzw. tarczy antykryzysowej 4.0 powróciła kwestia wprowadzenia w Polsce systemu no-fault oraz umożliwienia personelowi medycznemu zgłaszania zdarzeń niepożądanych bez ryzyka poniesienia konsekwencji karnych i dyscyplinarnych.

Pilne podjęcie działań w tej sprawie postulował w liście do rządu Krzysztof Bukiel, szef OZZL. W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, sygnalizując potrzebę uchwalenia ustawy o bezpieczeństwie pacjenta oraz realne wprowadzenie systemu no-fault. Zwrócił przy tym uwagę, że wprowadzony jeszcze w czasach koalicji PO-PSL system oparty na wojewódzkich komisjach do orzekania o zdarzeniach medycznych praktycznie nie funkcjonuje, co zilustrował liczbami. Na kilka tysięcy spraw rozpatrywanych przez komisje w roku 2018 zawarto zaledwie 34 ugody, a w następnym – 25. System no-fault, w którym szuka się odpowiedzi na pytanie: czy pacjent doznał szkody, a nie: kto zawinił, mógłby znacząco usprawnić wypłatę należnych odszkodowań. W Biurze RPP rozpoczęły się już prace nad nowym modelem odszkodowawczym zakładającym brak orzekania o winie. Ma on stanowić dla pacjentów rzeczywistą alternatywę sądownictwa powszechnego i umożliwić uzyskanie zadośćuczynienia w krótkim czasie po zdarzeniu. Zobaczymy, jakie będą efekty tych prac.

Nowelizacja art. 37a wpływającego na zasady wymierzania kary m.in. w przypadku kilku przestępstw, które mogą być popełniane przez lekarzy, została powszechnie odebrana jak zaostrzenie odpowiedzialności karnej za tzw. błędy lekarskie. Wiemy jednak, że działania skupione na egzekwowaniu odpowiedzialności prawnej nie są skuteczną drogą do poprawy bezpieczeństwa pacjentów. Potwierdzają to liczne badania i raporty opracowane jeszcze w latach 90. XX w. Tradycyjne podejście, zakładające obarczenie winą i ukaranie ostatniego ogniwa w łańcuchu działań prowadzących do zaistnienia zdarzenia niepożądanego, tj. lekarza lub pielęgniarki, nie rozwiązuje problemu. Dlatego od wielu lat, zarówno w Europie, jak i w USA, postuluje się zmianę podejścia do kwestii bezpieczeństwa pacjentów i wprowadzenie kultury rozwiązywania problemów w miejsce kultury oskarżeń prawniczych.

Kluczowe znaczenie dla poprawy bezpieczeństwa pacjentów ma zbieranie danych o zdarzeniach niepożądanych oraz ich systematyczna analiza. Mówi o tym ciągle u nas niewdrożone zalecenie Rady Europy w sprawie zarządzania bezpieczeństwem pacjenta i zapobiegania zdarzeniom niepożądanym w opiece zdrowotnej z 2006 r. Raportowanie zdarzeń medycznych, wprowadzone przez część szpitali, z powodu braku odpowiednich regulacji prawnych nie spełnia podstawowego warunku skutecznego funkcjonowania, jakim jest zapewnienie ochrony prawnej osobom raportującym oraz uczestniczącym w zdarzeniach niepożądanych.

Pisałem o tym w 2014 r. w związku z dramatem w szpitalu we Włocławku. Skończyło się wówczas na „pociągnięciu winnych do odpowiedzialności”. Zmian systemowych nie podjęto. Może ostatnie kontrowersje legislacyjne dadzą wreszcie asumpt do zapoczątkowania koniecznych zmian.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum