5 kwietnia 2010

SILVA RERUM MEDICARUM VETERUM

… Odezwał się wrodzony nałóg
Zgłębienia kuriozalnych nauk
Szperania po foliałach grubych
[…] Gubienia się w drobnostkach lubych.
Z których nie będzie mieć korzyści
Ani współczesność, ani przyszłość…

Ukaranie lekarza i akuszerki. „Pewien asystent kliniki położniczej we Wrocławiu udał się do porodu prywatnego, gdzie także była akuszerka trochę głucha. Lekarz dał akuszerce pastylkę oxycyanatu z poleceniem rozpuszczenia takowej w wodzie. Akuszerka nie znająca takich pastylek rozpuściła takową w szklance wody, nie dosłyszała bowiem rozkazu lekarza i podała rodzącej szklankę do picia. Akuszerka mimo oporu zmusiła rodzącą do wypicia i dopiero w 10 minut, gdy lekarz zapytał o rozczyn, wykryła się cała rzecz – niestety za późno i chora zmarła. Sąd skazał lekarza na miesiąc więzienia a akuszerkę na 2 tygodnie, albowiem lekarz wiedząc, że pastylka owa jest silną trucizną powinien był postępować ostrożnie i zwrócić uwagę na fakt, że chora nie chce pić z owej szklanki”.
„Nowiny Lekarskie”, 1911, XIII, 316

Podróżnik-hygienista. „Touring Club we Francyi miał jakoby dać amatorom podróży następujące rady. Wchodząc do numeru hotelowego, powinno się usunąć zeń dywany, firanki i portyery. Trzeba się wystrzegać używania szklanki do wody, gdyż komiwojażerowie nieraz zwykli czynić w niej wstrętne obmywania. Podróżny powinien być zaopatrzony we własne przybory do golenia i strzyżenia włosów oraz do obcinania paznogci, gdyż w ten sposób może uniknąć chorób skórnych. Opuszczając numer hotelowy, powinien starannie wytrzeć podeszwy swych butów o prześcieradło, poszewkę i serwety, ażeby właściciel hotelu nie mógł ich dać bez poprzedniego wyprania innemu gościowi. Przed wejściem do wagonu powinno się kupić jakikolwiek dziennik i przypiąć go szpilkami do oparcia na wysokości głowy, ażeby uniknąć zetknięcia się z niem. W czasie podróży warto jest zawiązać z współpasażerami rozmowę o konieczności unikania plucia na podłogę”.
„Zdrowie”, 1902, XVII, 431

Najstarszy człowiek na świecie. „W Meksyku odbył się niedawno pogrzeb człowieka prawdopodobnie najstarszego na świecie. Zwał się on Camprehe i liczył 154 lat życia. Mieszkał ostatniemi czasy u swego pra-pra-prawnuka. Pozostawił kopje metryki kościelnej z miasteczka Valladolid (w Hiszpanji), wykazujące, że w roku 1742 urodził się i był ochrzczonym. Za życia opowiadał o wielu rzeczach, które się wydarzyły w ubiegłym stuleciu. Pewien ksiądz miejscowy, do którego kościoła Camprehe uczęszczał, liczący obecnie lat 84, opowiada, że Camprehe był już starcem, gdy on był chłopcem”.
„Przewodnik Zdrowia”, 1898, IV, 56

Pochodzenie pocałunku. „ťLe Progrés MédicalŤ z d. 14 stycznia r.b. przytacza spostrzeżenia Pawła Enjoy nad pochodzeniem pocałunku. Poezja ustępuje tu miejsca ewolucjonizmowi. Pocałunek, według Enjoy, bywa albo pochodzenia węchowego albo jadalnego. U rasy żółtej składa się on z następujących momentów: 1) przykładanie nosa do policzka ukochanej istoty, 2) długi wdech nosowy przy jednoczesnym opuszczeniu powiek i 3) poruszenie ust nie dotykając niemi policzka. Pocałunek europejski uważają Chińczycy za wstrętny, przypominający chęć zjedzenia istoty kochanej; i w istocie usta układają się jak u pijawki, a jednocześnie następuje wydzielanie śliny zdradzające apetyt bezwiedny. Tak więc zdaniem Enjoy, pocałunek ťżółtyŤ i ťbiałyŤ zarówno stanowią instynktowe ruchy natury czysto zwierzęcej”.
„Zdrowie”, 1899, XV, 83

Manija fortepianowa. „Profesor Waetzhold, dyrektor wyższej szkoły żeńskiej w Berlinie tak pisze o manii fortepianowej: ťBardzo często zdarza się, że rodzice proszą lekarza, aby chorym córkom wydał świadectwo, na mocy którego dla względów zdrowia mogłyby być na czas pewien uwolnione od uczęszczania do szkoły, ale ani przez myśl im nie przejdzie polecić córkom, aby dla tych samych względów zaprzestały na czas pewien bębnienia na fortepianie. Z powodu narzekań na przeciążenie uczennic nauką przedmiotów szkolnych starają się obecnie pedagogowie naukę tę ograniczyć mimo to jednak nauka przedmiotu tak zbytkowego, jak gra na fortepianie, ograniczaną nie bywa. Prawie wszystkie słabo rozwinięte, niezdrowe uczennice bębnią na fortepianie godzinę albo nawet dwie, jeśli nie więcej. Tymczasem doświadczenie nauczyło, że gdy uczennice te zaprzestały gry na fortepianie, stawały się zaraz zdrowsze i chętniej uczyły się innych przedmiotów naukowych. Ale bo też żadna nauka nie rujnuje tak bardzo systemu nerwowego, jak właśnie nauka gry na fortepianie. Brzękowi muzyki, nierozumnemu przesądowi mody: że gra na fortepianie należy do dobrego wychowania, składają matki w ofierze zdrowie swych córekŤ. Następnie profesor Waetzhold, przytoczywszy, że na 420 uczennic w jego zakładzie uczy się gry na fortepianie aż 240, pisze: ťWiele uczennic, które uczą się gry na instrumencie, cierpi na choroby nerwowe, skarży się na częsty ból głowy i bezsenność, co wszystko wzmaga się wraz z wiekiem. Śmiało można powiedzieć, że przyczyną tych chorób jest nie szkoła, ale domowe ćwiczenia fortepianoweŤ. Gry na fortepianie nie należy udzielać przed ukończeniem 12. roku życia, uczyć się jej zresztą powinny tylko dziewczęta zupełnie zdrowe i posiadające talent do muzyki. Tymczasem na 100 uczennic zaledwie 10 uczy się grać dobrze, reszta zaś po wielu latach mozolnej nauki dochodzi tylko do mniejszej lub większej wprawy w bębnieniu po klawiszach, bez odrobiny uczucia i zrozumienia. Niepotrzebna nam jest wcale wielka liczba miernych fortepianistek, potrzebne są nam natomiast dziewczęta zdrowe i silne.
W końcu dr Waetzhold zwraca się do lekarzy i wzywa ich, aby dziewczętom chorowitym nie pozwalali spędzać kilka godzin przy fortepianie i nużyć oczu przy odczytywaniu drobnych nut”.
„Przewodnik Higijeniczny”, 1890, II, 218

Ofiara gorsetu. „Wskutek ciśnienia gorsetu omdlała w tych dniach pewna panna na balu, poczem wkrótce umarła. Panna ta była zaręczona i miała za 3 dni stanąć przed ołtarzem. W dniu spodziewanego jej wesela, została zatem pochowaną”.
„Przewodnik Zdrowia”, 1896, II, 15

Oprac. Andrzej Kierzek

Archiwum