24 lipca 2007

Muzy i my

Fraszkojole i myśli nie zawsze uśmiechnięte” to już drugi tomik fraszek i aforyzmów Jolanty ZARĘBY-WRONKOWSKIEJ Wywodzą się z dawnych żartów sytuacyjnych, które zdarzały się podczas wyjazdów zagranicznych Filharmonii Narodowej – opowiada autorka, od ponad 30 lat lecząca filharmoników. – Podczas długich godzin w autokarze układałyśmy z Wandą Wiłkomirską rymowanki, zabawiając nimi zespół. Kiedy koncertowaliśmy w RFN, zostawiłam na jej łóżku hotelowym epitafium: „Tu leży Wanda, sława skrzypcowa, co to w jej cieniu Miecio bytował. Uczony teraz ma problem dziki, co znaczą skrzypce bez polityki”. Mieczysław Rakowski, ówczesny mąż Wandy, był wtedy jeszcze redaktorem naczelnym „Polityki”. Wracamy do hotelu, a tu policja na nas czeka. Rozeszła się plotka, że Wandę, żonę wpływowego polityka komunistycznego, chce porwać bliżej nieokreślony wróg. A do tego to moje nieszczęsne epitafium! No i zaczęło się przepytywanie. Traktowali tę sprawę bardzo serio, nawet obstawę Wandzie przydzielili. Ona najpierw żartowała: „To niech mnie porywają, byle byli przystojni”. Ale gdy nie mogła się ruszyć do toalety bez obstawy, to się wściekła, chociaż do końca zachowała poczucie humoru. A ja po latach postanowiłam zażartować rymem. I nagle powstało 30 fraszek. Potem dalsze i aforyzmy – zaskoczyła mnie łatwość tworzenia w tej formie.
Wielość zainteresowań dr Jolanty Zaręby-Wronkowskiej: lekarza humanisty, malarki, poetki, publicystki jest imponująca. W jej twórczości – zarówno plastycznej, jak i poetyckiej – dominuje człowiek. W cyklu malarskim „Twarze”, nad którym pracuje od lat, stara się odsłonić wnętrze człowieka, ukazując jego portret psychologiczny. Prace te są wypadkową ogromnej wrażliwości, wyobraźni i emocji artystki, ale również przenikliwego spojrzenia mądrego lekarza, który o człowieku wie więcej i właśnie to „więcej” stara się wydobyć. „Jolanta leczy człowieka nie tylko pigułką, ale sercem, duchem, mądrością i swoją sztuką” – stwierdził trafnie krytyk i poeta Zdzisław Tadeusz Łączkowski, podsumowując jej twórczość w posłowiu do tomiku fraszek.
Znajomość natury ludzkiej widać też w twórczości poetyckiej dr Zaręby-Wronkowskiej. We fraszkach ukazuje ludzkie słabości i przywary, puentując obserwacje rzeczywistości:

Fraszka jak diagnoza

W pustych przestrzeniach,
gdzie mózg być powinien
wiatr tylko świszcze.
A jednak bożyszcze.

Miałem firmę, spryt i wiedzę.
Zabrakło wyobraźni.
Siedzę.

Łatwiej brat bratu
przekaże atu.

A na marginesie zauważa:

Co myśleć,
gdy z Berdyczowa
nagle list
i serdeczne słowa?

Zdarza się refleksja filozoficzna:

Mądrzejemy z wiekiem,
lecz nie z każdym człowiekiem.

Dr Zaręba-Wronkowska nie lubi pozy, zadęcia, tromtadracji. Bywa przekorna:

Był dzielny na polu bitwy.
Zwycięstwem wcielon do sitwy.

… Bóg… honor… ojczyzna,
lecz się złamał i przyznał.

Wypłynął na szersze wody
bez mądrości, studiów ni wioseł
niejeden poseł.

Tym, co w kagańcu żyją i w obroży
marzy się noc długich noży.

Z widocznym ukontentowaniem,
w stylu iście Gombrowiczowskim, rozprawia się z cytatami z wieszczów, dopisując do nich puenty:

„Nam strzelać nie kazano”,
więc nas wystrzelano.

„Byłem z wami,
cierpiałem
i płakałem z wami”.
Nic z tego nie wyszło,
teraz płaczcie sami.

„Tato nie wraca ranki i wieczory”.
Chociaż domator,
cudzych izb amator.

„Co znaczyłaby ludzkość, gdyby ją ktoś
zmierzył?”
– dużo głupoty… jedzenia… odzieży.

„…I dwa obaczysz księżyce”,
wniosek oczywisty, pędź do okulisty.

Konstatacje lekarza pojawiają się
w różnych cyklach fraszek:

Lekarz wyleczy,
gdy Bóg nie zaprzeczy.

Są też w aforyzmach:

Nie każdy lekarz jest konsyliarzem,
bo nie każdy w konsylium miałby
coś do powiedzenia.

Również w aforyzmach widać
umiejętność trafiania w sedno:

Żaden kanibal nie napisał książki kucharskiej.

Zanim wyjdziesz przed orkiestrę,
zastanów się,
czy jesteś dyrygentem.

Fraszki i aforyzmy dr Jolanty Zaręby-Wronkowskiej świetnie się wpisują w tradycję polskiego fraszkopisarstwa. I tak jak w przypadku fraszek innych autorów, są mocno osadzone w rzeczywistości.

Ewa DOBROWOLSKA

Archiwum