19 października 2005

Plan NFZ na rok 2006 – Niesmak i gorzkie refleksje

„Puls” poświęcił już trochę miejsca na swoich łamach perypetiom związanym z planem finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia na przyszły rok. Pragniemy poinformować, że plan finansowy jest, a spór między ministrem zdrowia Markiem Balickim a prezesem Funduszu Jerzym Millerem odchodzi do historii, choćby dlatego, że kończy się urzędowanie tego pierwszego na Miodowej. Niewątpliwie fakt, że nie udało im się porozumieć w sprawie tak ważnej dla ochrony zdrowia, żadnemu z nich nie przynosi chwały. W konflikt włączyć się musiał premier Marek Belka.

Przy okazji nasuwa się pytanie, czy byliśmy świadkami ostatniego takiego sporu. Jest wiele głosów mówiących o tym, że konflikt między ministrem a prezesem NFZ jest wpisany w ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Przewiduje ona punkt po punkcie procedurę przygotowywania planu. Za jego sporządzenie odpowiada prezes NFZ. Ustawa stanowi, że plan ten m.in. musi być zrównoważony w zakresie wpływów i wydatków oraz ma uwzględniać wysokość planowanych wydatków dla oddziałów wojewódzkich i centrali.
Dzielenie pieniędzy odbywa się według algorytmu zawartego w rozporządzeniu ministra zdrowia. Przy podziale ustawodawca nakazał wziąć pod uwagę liczbę ubezpieczonych w danym oddziale NFZ, wraz z tzw. ryzykiem zdrowotnym, oraz wskaźnik wykonywanych świadczeń wysokospecjalistycznych i migracji. Żaden oddział nie może otrzymać w danym roku kwoty mniejszej, niż była przewidywana w planie na rok poprzedzający.
To właśnie algorytm stał się kością niezgody. M. Balicki uznał, że najlepiej we wzorze uwzględnić wagi do określenia wskaźnika migracji. Fundusz, który miał swój pomysł na algorytm, podważał to rozwiązanie. Jednym z argumentów były wątpliwości prawne – delegacja ustawowa nie mówi nic o wagach. To, że Fundusz podważał rozwiązania przyjęte przez Ministerstwo, skrytykował z kolei minister Balicki.
Spór przeniósł się do mediów. Minister sugerował, że Fundusz przetrzymuje pieniądze na kontach, a tymczasem onkologia potrzebuje dofinansowania. Były to próby nacisku na Zarząd NFZ, by uwolnił część rezerw. Rezerwy były istotne dla planu na przyszły rok – uruchomione w odpowiednim terminie gwarantowały przynajmniej trzyprocentowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia wszystkim oddziałom. Części żądań ministra prezes od razu nie mógł spełnić, jeśli nie chciał się w przyszłości narazić na zarzut niegospodarności, części spełnić chyba nie chciał.
W związku z tym 5 września br. – ostatni ustawowy termin przekazania planu ministrowi – prezes przesłał plan pocztą na Miodową. Był on sporządzony zgodnie z rozporządzeniem. Jednocześnie 6 września został przesłany do MZ wniosek o uwolnienie rezerw. Nie mogło to już jednak wpłynąć na przyszłoroczny plan i zapewnienie trzyprocentowego wzrostu nakładów dla wszystkich oddziałów funduszu.
Gdy prezes NFZ nie dostarczy planu w ustawowym terminie, jego sporządzenie spada na ministra zdrowia. Z tego zapisu ustawy postanowił skorzystać M. Balicki. Ogłosił, że termin ustawowy przekazania planu nie został dotrzymany, bowiem dokument wpłynął do niego 6 września. Wkrótce potem wykonał natomiast – jak to określił – gest w kierunku „zbliżenia stanowisk”, nie wykluczając nowelizacji algorytmu,
i do konsultacji rozesłał projekt wzoru autorstwa NFZ.
Tego było chyba zbyt wiele dla premiera: wezwał ministra zdrowia i prezesa Funduszu i wydał im polecenia. Swój krok tłumaczył fiaskiem dotychczas podejmowanych prób ich pogodzenia oraz koniecznością „zapewnienia prawidłowego przygotowania planu” i „uniknięcia groźby destabilizacji systemu opieki zdrowotnej ze szkodą dla obywateli”.
M. Belka nie uznał zarzutów M. Balickiego co do terminu przekazania planu, zaś J. Millerowi polecił rozdysponowanie rezerwy i uwzględnienie w planie na rok 2006 skutków tego kroku. Ostatecznie więc plan został przygotowany przez prezesa NFZ, według wzoru podziału pieniędzy przygotowanego przez ministra zdrowia.
Wszystkie oddziały mają zapewniony przynajmniej trzyprocentowy wzrost nakładów w stosunku do planu tegorocznego.
Ogółem na świadczenia zdrowotne w przyszłym roku NFZ wyda ponad 33,6 mld zł, o 5,1 proc. więcej, niż przewidywał plan w sierpniu tego roku. Ministerstwo i NFZ uznały, że punktem odniesienia dla wyliczenia dynamiki wzrostu jest plan na rok 2005 obowiązujący 10 sierpnia.
Największy wzrost nakładów przewidziany jest dla oddziałów: lubelskiego i łódzkiego (ok. 9 proc.), wielkopolskiego (8 proc.), podlaskiego i zachodniopomorskiego (po ok. 7 proc.), kujawsko-pomorskiego i małopolskiego (po 6 proc.) oraz opolskiego i dolnośląskiego (ok. 5 proc.). 3 proc. więcej pieniędzy niż w tym roku mają otrzymać województwa: warmińsko-mazurskie, świętokrzyskie, śląskie, podkarpackie i lubuskie. Trochę ponad 3 proc. więcej mają otrzymać Mazowsze i Pomorze.

Algorytm od początku budził kontrowersje. W przyszłym roku być może historia ze sporem się powtórzy, niezależnie od tego, kto obejmie funkcję po ministrze Balickim. Naturalne jest bowiem to, że przy dzieleniu ponad 30 mld zł na niedofinansowaną ochronę zdrowia są regiony, które podziałem czują się pokrzywdzone. Ustawodawca przy konstruowaniu ustawy postawił na konieczność „dogadania się” tego, który sprawuje nadzór,
z tym, który trzyma kasę. Pierwszy rok obowiązywania tych rozwiązań pokazał, że scenariusze współpracy mogą zmierzać do serialu o potknięciach i grach niegodnych wysokich urzędników państwa. Ü

Pola DYCHALSKA

Archiwum