6 kwietnia 2006

Nasze szpitale – Duże jest piękne

Z Marią Teresą BOGIEL, dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie, rozmawia Małgorzata Skarbek

Szpital Bródnowski jest dużą placówką, prowadzi rozbudowaną działalność usługową. Jak godzi ją z funkcją dydaktyczną i naukową?

Skoro Akademia Medyczna chce otwierać tutaj kolejne kliniki, jest chyba zadowolona. Szpital również odnosi korzyść z tego mariażu – dysponuje większą liczbą lekarzy niż podobne placówki. Część z nich zatrudnia Akademia Medyczna, po 4-5 pracowników nauki na oddziałach, część zaś jest zatrudniona na umowę o pracę w szpitalu. Cała ta duża grupa personelu fachowego realizuje zadania dydaktyczne i świadczenia medyczne. Nie ma przecież podziału na tych, którzy leczą, i tych, którzy nauczają. Wszyscy należą do jednego organizmu.

Czy jednak fakt, że szpital nie jest placówką akademicką, lecz jedynie działają w nim kliniki uczelni, nie utrudnia współpracy z Akademią Medyczną, a także CMKP
oraz Instytutem Żywności i Żywienia, które również mają tu swoje jednostki?

Wprawdzie organem założycielskim szpitala jest Samorząd Województwa Mazowieckiego, ale od początku istnienia prowadzimy działalność kliniczną. Jest u nas sześć klinik Akademii Medycznej, dwie kliniki CMKP i jedna Instytutu. Mniej mamy jednostek miejskich. Są to oddziały: okulistyczny, neurologii, SOR, zakład rehabilitacji oraz zakłady i pracownie diagnostyczne. Jak wspomniałam, Akademia wyraziła chęć otwarcia kolejnej kliniki, już wyraziliśmy zgodę na przekształcenie w nią oddziału neurologicznego. Złożyliśmy także dokumenty w Samorządzie Województwa Mazowieckiego w sprawie utworzenia tej placówki. To najlepiej świadczy o dobrej współpracy, ale nie zmienia faktu, że Akademia jest trudnym partnerem. Na czele klinik stoją znakomici naukowcy, mający śmiałe koncepcje ich rozwoju. Ich próby wprowadzenia najnowocześniejszych metod leczenia zderzają się niekiedy z trudnymi realiami codzienności. Nie możemy, niestety, spełnić wszystkich warunków potrzebnych lekarzom do pełnego wykorzystania wiedzy. Mamy też czasem różne poglądy
na temat kierunku rozwoju pewnych dziedzin, więc dyskusje nad przyjęciem wspólnej koncepcji nie zawsze są łatwe. Ale wiedza i umiejętności tych lekarzy są wykorzystywane dla dobra naszych pacjentów, to jest najważniejsze.
Istnienie placówek akademickich
i fakt, że leczą tu klinicyści, podnosi rangę szpitala. Doceniają to pacjenci, jak również organ założycielski.

Duże placówki akademickie często mają problemy z kontraktowaniem świadczeń z NFZ. Czy jest pani zadowolona z kontraktów
z Funduszem?

Wojewódzki Szpital Bródnowski podpisał kontrakt z NFZ na I półrocze 2006 r., choć nie jest on dla nas korzystny. Wzrastają ceny produktów
i usług, które musimy kupować, np. krwi, ubezpieczenia, energii cieplnej, a stawki kontraktów nie rosną.
Mamy też zaległe zobowiązania, które w najbliższym czasie musimy rozliczyć. Musimy dokończyć rozliczenie „ustawy 203”, na co wydamy 16 mln zł.
W kontrakcie na br. pozostałe usługi świadczone przez kliniki mają cenę taką, jak w 2005 r., tj. 11 zł za punkt, i nieco wyższą niż poprzednio za usługi na oddziałach miejskich.
Ale liczba przyznanych punktów jest dla nas zbyt mała.
W tym roku umowy z NFZ w imieniu wszystkich szpitali marszałkowskich negocjował związek pracodawców tych placówek. Kontrakty zostały wynegocjowane korzystnie dla pozostałych szpitali, bo stawka jest wyższa o 30 gr za punkt. Szpitale te miały poprzednio niższe stawki, natomiast my jako szpital kliniczny mieliśmy 11 zł. Ponieważ żaden szpital nie dostał wyższej ceny za punkt niż 11 zł, my pozostaliśmy przy dawnej stawce.

Jaka jest sytuacja ekonomiczna szpitala?

Gdy obejmowałam stanowisko dyrektora szpitala, zobowiązania były równe 1/3 wartości rocznych przychodów. Po dokonaniu analizy ksiąg okazało się, że długów jest jeszcze więcej, bo niektóre, np. kredyt zaciągnięty na zakup tomografu i rezonansu, nie zostały do nich wprowadzone. Obecnie zobowiązania są równe wartości kontraktu, czyli znacznie wzrosły. Dzięki ustawie o restrukturyzacji zakładów publicznych opieki zdrowotnej częściowo zamieniliśmy zobowiązania krótkoterminowe, obarczone wysokim odsetkami, na długoterminowy kredyt bankowy i pożyczkę z BGK. Zobowiązania wynoszące ok. 20 mln zł wykupuje od nas samorząd wojewódzki (12 mln w ub.r. i ok. 8 w br.). Gdy wszystkie operacje finansowe zostaną dokonane, a kontrakt z NFZ będzie – tak jak zakładano – co roku wzrastał o 3 proc., jesteśmy w stanie się podźwignąć z kryzysu.
Ale w tym roku kontrakt nie wzrośnie. Dlatego piszemy do ministra zdrowia o umorzenie pożyczki z BGK na rozliczenie się z pracownikami
z tytułu „ustawy 203”. Wprawdzie pierwsza rata jest do spłacenia dopiero po 5 latach, ale odsetki – co miesiąc. Wypłaciliśmy ok. 70 proc.
pieniędzy z tytułu „ustawy 203”, wkrótce zawrzemy ugody na wypłatę zaległych „trzynastek” (ok. 8 mln zł) – są na to przeznaczone pieniądze
z pożyczki długoterminowej, poręczonej przez samorząd.
Pozytywny jest fakt, że w 2005 r. szpital nie powiększył starego długu. Wynik finansowy nie był dodatni, ale strata mniejsza niż amortyzacja szpitala. Obciążają nas jednak stare długi. Brakuje nam także pieniędzy na codzienne gospodarowanie, remonty, modernizację. Gdybyśmy prowadzili działalność komercyjną, to szpital bardzo szybko zarobiłby na siebie. Ale prawo na to nie pozwala.

W czym przejawia się opieka organu założycielskiego nad szpitalem?

Mamy z jego strony pomoc merytoryczną, organ założycielski śledzi np. nowe przepisy prawne, nowe rozwiązania medyczne, czuwa nad ujednoliceniem systemu informatycznego. Samorząd finansuje modernizację obiektu oraz zakup sprzętu i aparatury medycznej. Pojedynczy szpital nie może sobie z pewnymi problemami poradzić. Grupa szpitali pod patronatem samorządu jest postrzegana inaczej. Gdy piszemy wnioski o wsparcie zewnętrzne, programy unijne, to sam szpital, np. przy występowaniu o programy norweskie, musi mieć 40 proc. udziału środków własnych. Gdy wspiera nas samorząd – tylko 15 proc. środków własnych.

Czy samorząd wspomaga placówkę w zakupach aparatury?

Rezonans i tomograf szpital zakupił w 2005 r. za środki własne, na kredyt. Ale w ramach restrukturyzacji samorząd przejął te zobowiązania. Dał także fundusze na wybudowanie dużego, 14-łóżkowego oddziału intensywnej terapii. Trwa jego wyposażanie i w czerwcu będzie już funkcjonował. Dotąd pracuje stary OIT, uruchomiony 25 lat temu. Otrzymaliśmy także pieniądze między innymi na drobne modernizacje, odnowienie wejść do szpitala, kryty podjazd dla karetek pod SOR, 4 nowoczesne windy.

Jakie są najbliższe plany szpitala?

Nasze laboratorium analityczne pracuje w bardzo złych warunkach, choć ma doskonały zespół. Musimy dostosować warunki do obowiązujących norm ministerialnych. Już został ogłoszony przetarg na stworzenie nowego laboratorium, które będzie mogło także świadczyć usługi komercyjne. Na to prawo pozwala. Również apteka nie spełnia wymogów sanepidu, trzeba ją zmodernizować. Ponadto planujemy modernizację niektórych oddziałów, np. chirurgii, neurochirurgii, okulistyki, która zostanie przeniesiona do pomieszczeń po OIT. Jednakże najważniejszą inwestycją jest – już rozpoczęta – przebudowa bloku operacyjnego. Wymieniono w nim okna, ocieplono dach i wymieniono instalacje. Czeka nas przeorganizowanie sal operacyjnych i wyposażenie w nowoczesny sprzęt. Mamy także kilka zadań niewymagających nakładów inwestycyjnych – chcemy pozbyć się kuchni,
a żywienie przekazać w outsourcing. Trwa procedura przetargowa. Chcemy, aby firma, która to zadanie przejmie, wyposażyła szpital w nowoczesną zmywalnię naczyń.

Czy jubileusz 25-lecia – obchodzony w styczniu br. – w jakiś sposób pomógł szpitalowi?

Środki finansowe na przygotowanie uroczystości pochodziły z zewnątrz, nie z działalności operacyjnej, to jest ważne. Co dał jubileusz? Przede wszystkim mogliśmy pełniej zaprezentować nasz dorobek, wszyscy usłyszeli o istnieniu szpitala na Bródnie. Dotąd, mimo dobrej jakości
naszych świadczeń – w stosunkowo małym stopniu istnieliśmy w tzw. opinii publicznej. Rok ciężkiej pracy całego zespołu (1600 osób) nad przygotowaniami do jubileuszu przyniósł nam jeszcze inną korzyść. Ta praca w sposób ciepły i serdeczny połączyła nasz zespół. Do tej pory każda jednostka – 9 klinik i kilka oddziałów miejskich – osobno realizowała swoje zadania. Teraz lepiej się poznały,
a przez wspólną pracę zintegrowały. To chyba jest najważniejsze. Ü

W kolejnym numerze „Pulsu”, w cyklu „Nasza akademia” przedstawimy Katedrę i Klinikę Położnictwa, Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej II Wydziału Lekarskiego AM w Wojewódzkim Szpitalu Bródnowskim.

Archiwum