29 kwietnia 2014

Bez udziału lekarza

Przepisy, które nie gwarantują lekarzom prawa do występowania przed komisjami ds. orzekania o zdarzeniach medycznych ani do odwoływania się od ich orzeczeń, są zgodne z Konstytucją RP – orzekł Trybunał Konstytucyjny na rozprawie w marcu br.

Przepisy te (art. 67i ust. 2 oraz 67j ust. 7) są zawarte w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Naczelna Rada Lekarska domagała się we wniosku, złożonym do TK, uznania ich za niekonstytucyjne.
– Orzeczenie komisji może wiązać się ze stwierdzeniem, że zachowanie lekarza nie było prawidłowe. Zdarza się, że taki lekarz nie ma możliwości udziału w postępowaniu przed komisją, nie może też odwołać się od jej orzeczenia – mówił prezes NRL Maciej Hamankiewicz. Zdaniem NRL narusza to prawo lekarzy do sprawiedliwej rozprawy przed sądem, a niekorzystne orzeczenie może naruszać ich dobre imię. NRL wskazywała też, że czasem do błędu w zdarzeniu medycznym dochodzi nie z winy lekarza, lecz z powodu uchybień organizacyjnych, a pracodawca może ukrywać ten fakt przed komisją orzekającą.
Trybunał zgodził się, że pominięcie lekarzy w procedurze przed komisją orzekającą nie ulega wątpliwości. – Nie oznacza to jednak naruszenia przysługującego im prawa do sądu – powiedziała w uzasadnieniu do wyroku sędzia sprawozdawca Małgorzata Pyziak-Szafnicka.
TK podkreślił, że istotą przepisów o wojewódzkich komisjach ds. orzekania o zdarzeniach medycznych jest ich pozasądowy tryb postępowania, oderwany od ustalania winy. – Czy można oczekiwać, żeby organ pozasądowy spełniał kryteria niezawisłego sądu powszechnego? – pytała sędzia. Argumentowała, że w sądzie zasiadają odpowiednio w tym celu wykształceni prawnicy, którzy mają gwarancję niezawisłości i niezależności, a stronom postępowania przysługuje prawo odwołania się do wyższej instancji. – Komisja wojewódzka orzekająca o zdarzeniach medycznych na pewno nie jest sądem w rozumieniu konstytucji i w związku z tym nie może być oceniana jak sąd – mówiła sędzia.
Sędziowie nie podzielili też stanowiska lekarzy, że orzeczenie komisji może naruszać ich dobre imię. Przypomnieli, że komisje mają prawo przesłuchiwać świadków, a przy wydawaniu orzeczenia posiłkują się również opiniami biegłych.
– Czy opinia jednego lekarza narusza dobre imię drugiego? – pytał retorycznie podczas rozprawy jeden z sędziów.
Trybunał podkreślił, że komisja nie orzeka o winie. Natomiast jeśli pacjent nie jest usatysfakcjonowany jej orzeczeniem, ma prawo złożyć roszczenie do sądu powszechnego. W tym postępowaniu lekarze mają zagwarantowane wszelkie prawa.
TK odniósł się też do kwestii nierównego traktowania lekarzy, którzy nie mają zagwarantowanego prawa do udziału w postępowaniu przed komisją, i kierujących szpitalem oraz ubezpieczycieli, którzy to prawo mają.
Zdaniem TK zarzut nierównego traktowania nie jest słuszny. Jak tłumaczyła sędzia sprawozdawca, uzasadniając wyrok, lekarze nie są bowiem w tym postępowaniu stroną i – co ważniejsze – nie mają obowiązku zapłaty odszkodowania lub zadośćuczynienia w razie stwierdzenia szkody. Sędziowie uzasadniali, że procedura postępowania przed komisją nie jest związana z ustaleniem ewentualnej winy lekarza.
Podczas rozprawy radca prawny reprezentujący NRL, prof. Marek Chmaj, odpowiedział przecząco na pytanie TK, czy możliwe jest dochodzenie przez pracodawcę roszczenia regresowego w stosunku do lekarza w razie niekorzystnego dla szpitala wyniku postępowania przed komisją orzekającą.
Przy okazji tej rozprawy TK rozważał, czy Naczelna Rada Lekarska ma prawo występować ze skargą konstytucyjną w imieniu lekarzy w razie uznania naruszenia ich interesów. Odpowiedź na to pytanie była twierdząca. Według prof. Chmaja to pozytywny efekt tego orzeczenia.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest ostateczny.

Justyna Wojteczek

Archiwum