12 września 2017

Pacjent, którego nigdy nie zapomnę cz.4

Służąc zdrowiu

Jarosław Kosiaty

Chorujemy wszyscy – młodzi i starzy, biedni i bogaci. Problemy ze zdrowiem nie omijają także ludzi znanych: pisarzy, aktorów, polityków. Ich kontakty z białym personelem spod znaku Eskulapa są często przedmiotem licznych anegdot i opowiadań. Oto niektóre z nich.

  • W nieodległych czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej do jednego ze stołecznych szpitali przyjęty został wysoki rangą dygnitarz partyjny. W czasie obchodu łóżko pacjenta w pojedynczej sali zostało szczelnie otoczone wianuszkiem pielęgniarek i lekarzy, z ordynatorem oddziału na czele. Zestresowany asystent długo czytał wyniki wykonanych badań i konsultacji specjalistycznych. Na koniec pacjent zapytał zawiedziony:

– Panie ordynatorze, czy to już wszystko, co możecie dla mnie zrobić?

Chwilę ciszy przerwał jeden z asystentów:

– A może by tak jeszcze konsultację… ginekologiczną?

– Właśnie! – podjął szybko chory. – Dlaczego nie miałem jeszcze konsultacji ginekologicznej?

Wdzięcznymi bohaterami anegdot są także przedstawiciele sztuk pięknych.

  • Do lekarza zgłosiła się Olga Boznańska (1865–1940), wybitna polska malarka okresu Młodej Polski. Artystka narzekała na „silny rozstrój nerwowy”. Lekarz zalecił jej dietę, unikanie podniet, picia alkoholu i palenia.

– Ponadto niech się pani trzyma z daleka od osób, które działają pani na nerwy. I proszę się zgłosić za dwa tygodnie.

Minął miesiąc, a artystka się nie zgłosiła. Lekarz spotyka ją przypadkowo i pyta:

– Dlaczego pani nie przyszła?

– Miałam się trzymać z daleka od ludzi, którzy działają mi na nerwy.

  • Inna polska malarka i ilustratorka – Maja Berezowska (1898–1978), zachorowała na zapalenie wyrostka robaczkowego. Po operacji zapytała chirurga:

– Panie doktorze, czy ten szew będzie widoczny?

Doktor rzucił okiem na zoperowane miejsce i stwierdził:

– To będzie zależało tylko od pani.

  • Malarza i rysownika Stanisława Lentza (1861–1920) zapytał kiedyś znajomy lekarz:

– Z czego prędzej by pan zrezygnował: z kobiet czy z wina?

Artysta błyskawicznie odpowiedział:

– To zależałoby od rocznika wina. I rocznika kobiet.

  • Żona kompozytora i pianisty Władysława Żeleńskiego (1837–1921) przeziębiła się i lekarz zalecił jej, by kilka dni pozostała w łóżku. Po wyjściu medyka Władysław zaczął gorączkowo czegoś szukać.

– A czego ty tak szukasz, Władyś? – zapytała pani Żeleńska.

– Kluczy do naszego rodzinnego grobowca – odparł Władysław.

– Mój Boże, a na cóż ci one teraz potrzebne?

– No bo też ty i twoja rodzina zawsze zostawiacie wszystko na ostatnią godzinę.

  • Maurycy Madurowicz (1831–1894), profesor położnictwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, odbierał kiedyś poród
    w domu zamożnego kupca. Gdy wszystko dobrze się skończyło, mąż położnicy uznał, że umówione wcześniej honorarium jest za wysokie. Profesor starał się przekonać kupca o niestosowności jego postępowania, aż wreszcie, widząc, że wszelkie argumenty są bezcelowe, zawołał do akuszerki:

– Madame, proszę wsadzić dziecko z powrotem!

I dopiero ta uwaga poskutkowała.

  • W czasie jednej z tatrzańskich wypraw wielki miłośnik przyrody, profesor patologii Tytus Chałubiński (1820–1889), polecił swojemu przyjacielowi Sabale, by go ogolił. Ten przygotował brzytwę, mydło i pędzel. Aby uzyskać dobrą pianę, Sabała pluł na pędzel, co oburzyło profesora:

– Sabała, czyś ty zwariował, plujesz na pędzel! – obrugał znanego górala i przewodnika tatrzańskiego.

– Jak golę pana profesora, to pluję na pędzel, a jak innych, to prosto na gębę – próbował usprawiedliwiać się Sabała.

Z bardziej współczesnych czasów pochodzi następująca anegdota:

  • Dwoje młodych ludzi przyszło z wizytą do pani doktor, która po załatwieniu bieżącej sprawy zapytała.

– A co z dziećmi? Jesteście państwo już kilka lat po ślubie, może jest jakaś przeszkoda natury medycznej?

– No… nie, po prostu nie mamy teraz na to czasu. Mąż ma bardzo dużo pracy, dodatkowe dyżury, a ja robię doktorat i dorabiam korepetycjami – odpowiedziała w imieniu obojga młoda małżonka.

– Moi kochani – dobrotliwie uśmiechnęła się starsza pani doktor – to przecież zajmuje tylko 15 minut…

Wiele naszych koleżanek i kolegów lekarzy pracowało w różnych krajach, a potem dzieliło się niezwykłymi wspomnieniami. Pediatra i nefrolog prof. Irena Krzeska (1923–2008) swoje doświadczenia z pracy na Czarnym Lądzie zawarła w książce „Krokodyl nigdy się nie spieszy. Afrykańska przygoda z medycyną” (2004). Wcześniej ukazały się „Z medycyną przez świat” (1987) oraz „Kanada pachnąca medycyną” (1961). Z ostatniej z wymienionych publikacji pochodzi taki opis:

  • „Pewnego razu w gabinecie dr Krzeskiej zjawiła się starsza pani z siedmioletnim chłopcem. Dr Krzeska sądziła, że jest babką pacjenta, tymczasem okazało się, że jest jego matką.

– Ile ma pani lat? – spytała lekarka.

– Pięćdziesiąt cztery.

– A ile dzieci?

– Dwadzieścia dwoje.

– Z jednym mężem?

– No pewnie.

– Niech się pani nie dziwi – wtrącił się w tym miejscu rezolutny synek. – Mama prawie nigdy nie wychodzi z domu, za to papa zawsze wraca na noc… Dlatego mam tyle rodzeństwa – dorzucił z miną pełną rezygnacji”.

Obszerną skarbnicą anegdot z życia naszych medyków są publikacje lekarza ftyzjatry i historyka medycyny prof. Romana Dzierżanowskiego (1918–2008). Spod jego pióra wyszły setki felietonów, ponad 40 artykułów oraz 9 książek, m.in.: „Każdy chory ma doktory” (1972), „Słownik chronologiczny dziejów medycyny i farmacji” (1983), „Swawolny Hipokrates” (1998), „Na zdrowie! Przysłowia, aforyzmy, myśli i sentencje o medycynie i medykach, o ludziach zdrowych i chorych, o chorobach i o ich leczeniu” (2008).

Oto zagadka ze „Swawolnego Hipokratesa”:

  • „Pierwszy dzień lekarskiej pracy w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim. Do gabinetu dr Aliny Bilińskiej wchodzi starszy człowiek, pracownik majątku Tyszkiewiczów. Lekarka pyta stereotypowo: – Co panu dolega? Pada odpowiedź: – Nyje mnie pod chabrem. Nyje, a jeszcze w chrumpciu tarachta, zaś w brzuchu kałabamuje. Doktor Bilińska nie przypuszczała, że zacna polska mowa kryje w sobie tyle tajemnic. Chłop po prostu miał biegunkę i trochę dolegliwości reumatycznych”.

A to inne, autentyczne wypowiedzi pacjentów, spisane przez koleżanki i kolegów lekarzy:

  • Tępo sikam, świąd mam między przepustnicą, a prąd pociąga za jajka.
  • Mam coś tępego w głowie.
  • Tak mnie czyści, że aż żona mi zazdrości, bo ona ma zaparcia.
  • Przychodzą mi ciepłe uczucia do mózgu.
  • Mam świerszcze w uszach.
  • W gardle tworzy mi się tworzywo.
  • Chcę zastrzyki, ale w tabletkach, a nie w igle.
  • Mam w płucach jakieś pęcherzyki. A na opisie zdjęcia napisali, że wykryli też jakieś wnęki. To pewnie gruźlica i z wnęk zdążyły się zrobić dziury, bo czuję, jak mi wieje po plecach.
  • Dziękuję, że skierował mnie pan na prześwietlenie, bo już mi pomogło.
  • Zapominam się od żołądka.
  • Nogi mam za ciasne.
  • Pokażę panu moje fragmenty.
  • Mam bardzo rzadką chorobę (chodziło o biegunkę).
  • Dobiegam pięćdziesiątki, więc wybieram się na rentę.
  • Stolec oddaję tylko co jakiś czas.
  • Nie śpię jak piernik.
  • Wymiotuję górą i dołem.
  • Miałam ścisłą dietę, ale wzięło mnie na śledzia, a on mi cały w ustach zdrętwiał.
  • Mocz mi tężeje.
  • Głowa mi piszczy i strzykoce.
  • Zrobiło mi się mrocznie i strasznie.
  • Krzyż i głowa w gorączce, jakby mysz w środku wierciła.
  • Po co mnie pan dotyka! Jak mówię, żem chora, to chora. Niechże pan tak już nie puka, bo mi się trzęsie w środku!
  • Często mam w sercu skurcz, a potem następuje rozkurcz.
  • Nie idę z gnojem już któryś dzień.
  • Kupuję sobie „Herbatol” na przewody sikowe.
  • Dokuczają mi drżączki koło serca. Ale są to raczej trzęsawki niż migawki.
  • Bolą mnie krapyki.

À propos ostatniego określenia. Śląskie nazewnictwo związane z nogami i stopami jest bardzo bogate. Oprócz krapyków mamy jeszcze: gyry, giczoły, klepety, kopyta, ratki, syry i szłapy. Równie ciekawa jest gwara warszawska, np. cyferblat to twarz, a klawisze – ręce, a także poznańska: kieloch to ząb, kluka – nos, bryle – okulary, a szwaje – nogi. Na szczęście lekarze nadal mogą się porozumiewać, stosując łacińskie nazewnictwo. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum