26 czerwca 2023

Pani płaci, pan płaci

Kiedy politycy ze wzgardą określają działania samorządu zawodowego mianem obrony interesu korporacyjnego, jest to jaskrawy dowód, że zapominają, do czego owa korporacja została powołana. A została powołana m.in. do wyręczania administracji państwowej w bardzo wielu aspektach.

autor: MICHAŁ NIEPYTALSKI

Politycy rzadko wspominają, że samorząd lekarski wykonuje zadania publiczne, które zgodnie z przepisami budżet państwa powinien refundować. Jak wygląda to w przypadku OIL w Warszawie?

Ponieważ państwo scedowało na samorządy kontrolowanie odpowiedzialności dyscyplinarnej, refundacji z budżetu państwa podlega działalność okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej oraz okręgowego sądu lekarskiego. Ponadto Ministerstwo Zdrowia powinno finansować funkcjonowanie okręgowego rejestru lekarzy, a także proces przyznawania i uchylania Prawa Wykonywania Zawodu. Jednak tylko w ubiegłym roku wysokość ministerialnej refundacji była trzykrotnie niższa niż rzeczywiste koszty realizacji powierzonych zadań. Finansowanie ministerialne jest bardzo arbitralne, nie ma ustalonych stawek. To konsekwencja przepisu zawartego w rozporządzeniu ministra zdrowia: „Wartość każdego zadania jest ustalana corocznie w drodze negocjacji ministra właściwego do spraw zdrowia z okręgowymi izbami lekarskimi i z Naczelną Izbą Lekarską, po przedłożeniu Sejmowi uchwalonego przez Radę Ministrów projektu ustawy budżetowej na rok następny”.

Niestety, minister w negocjacjach jest mało elastyczny, a egzekwowanie refundacji dodatkowych kosztów – trudne, wiąże się też z długotrwałymi bataliami sądowymi.

Nieco inaczej wygląda kwestia organizacji stażu podyplomowego, choć też jest to działalność deficytowa. Różnica polega na tym, że fundusze płyną nie z ministerstwa, lecz z urzędu marszałkowskiego. Zgodnie z przepisami marszałek przekazuje okręgowym izbom lekarskim środki finansowe, które pokrywają „koszty czynności administracyjnych niezbędnych do realizacji przez okręgową radę lekarską zadań przewidzianych w ustawie w zakresie stażu podyplomowego, przy czym wysokość tych kosztów ustala się jako ryczałt w wysokości 210 zł za każdego członka izby skierowanego do odbycia stażu podyplomowego”. Jeśli czytelnik zastanawia się, czy to dużo, czy mało, odpowiedź na to pytanie kryje się w wyjaśnieniu, że stawka nie wzrosła od niemal 20 lat, mimo kilkakrotnych zmian rozporządzenia. Ostatnia miała miejsce w. lutym 2023.

Z tymi samymi problemami borykają się wszystkie izby lekarskie, a kłopotów może być jeszcze więcej. Pod znakiem zapytania stoi finansowanie działających przy izbach lekarskich komisji bioetycznych w związku z wejściem w życie przepisów dotyczących Naczelnej Komisji Bioetycznej i dość kuriozalnych zasad podziału wpływów z opłat za opinie: 60 proc. przeznacza się na wynagrodzenia członków zespołu opiniującego, 35 proc. na koszty działalności Naczelnej Komisji Bioetycznej, 3 proc. na wynagrodzenie przewodniczącego NKB, a 2 proc. na wynagrodzenie jego zastępcy.

Wszystkie wnioski o wydanie opinii mają teraz wpływać do NKB, ale przewodniczący może je przekazać innej komisji bioetycznej, np. właśnie przy izbie lekarskiej. Co z tego, skoro reguły podziału opłaty są takie same. W związku z tym z każdej opłaty 40 proc. wydaje się na utrzymanie NKB. Dlatego Okręgowa Rada Lekarska w Warszawie wystosowała apel do ministra zdrowia o nowelizację przepisów, w którym czytamy:

„W aktualnym brzmieniu przepisy art. 17 ust. 4 oraz ust. 5 przywołanej ustawy dokonują tożsamego podziału środków płynących z wpłat za opiniowanie – niezależnie od tego, czy opiniowanie prowadzi Naczelna Komisja Bioetyczna, czy też komisja bioetyczna, o której mowa w art. 21 ust. 1 pkt 2 ustawy. 35  proc. kwoty zasila konto Naczelnej Komisji Bioetycznej, a 5 proc. przeznacza się na wynagrodzenia przewodniczącego NKB oraz jego zastępcy. Z punktu widzenia końcowego odbiorcy przytoczonych przepisów opisany podział środków wydaje się stanowić mylne powielenie brzmienia art. 17 ust. 4 i ust. 5 ustawy.

Utrzymanie tych przepisów stawia pod znakiem zapytania płynność dalszego funkcjonowania komisji bioetycznych, a tym samym czas opiniowania złożonych wniosków i terminowość realizacji projektów przez badaczy. W naszej opinii podział kosztów powinien być pozostawiony do dyspozycji niezależnych komisji i ich organów powołujących”.

Warto wspomnieć, że przepisy dotyczące podziału wpływów z opłat nie były poddane konsultacjom publicznym. Zostały bowiem wprowadzone do projektu ustawy na późniejszym etapie procesu legislacyjnego. W pracach parlamentarnych natomiast, na etapie rozpatrywania projektu ustawy przez Senat, pojawiła się poprawka, zmieniająca regułę zawartą w art. 17, o brzmieniu: „w art. 17 w ust. 5 w pkt 2 wyrazy »Naczelnej Komisji Bioetycznej« zastępuje się wyrazami »tej komisji bioetycznej«”.

Ta poprawka ratowałaby sytuację. Została jednak odrzucona przez większość sejmową bez dyskusji.

Izby lekarskie mogłyby oczywiście stanąć okoniem. Nie podpisywać umów z MZ. Obsługę stażu podyplomowego realizować wyłącznie za pieniądze przekazane przez urząd marszałkowski. To oznaczałoby jednak drastyczne obniżenie efektywności, terminowości i jakości wykonywanych zadań. Jak wygląda ich realizacja wyłącznie ze środków budżetowych, przekonają się pewnie wkrótce przedstawiciele nowych zawodów medycznych, które samorządów nie będą miały. W efekcie lekarze za wyręczanie państwa przez samorząd płacą z własnej kieszeni w składkach.

Nie robiliby tego, gdyby kierował nimi (jak twierdzą politycy) egoistyczny interes, nazywany korporacyjnym. Ten „korporacyjny interes” polega w rzeczywistości na dbałości o jakość realizacji zadań publicznych. I dlatego lekarze są przedstawicielami zawodu zaufania publicznego w przeciwieństwie do polityków, którym ufa mało kto. Politycy do swoich zadań publicznych nie dokładają z własnej kieszeni.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum