14 czerwca 2013

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Pierwszy i jak dotąd jedyny „Słownik peryfraz, czyli wyrażeń omownych” został ułożony i wydany przez Mirosława Bańkę w 2003 r. Wywołało to spore zaciekawienie miłośników języka polskiego, bo mało kto wiedział, czego ten słownik dotyczy. Z tego, że termin peryfraza jest używany w zasadzie tylko przez fachowców, zdawał sobie sprawę również autor, dlatego już w tytule pojawiło się wyjaśnienie: chodzi o wyrażenia omowne.
Prof. Bańko pisze we wstępie, że peryfraza zastępuje nazwy właściwe (w tym własne), jest zawsze wielowyrazowa, pełni funkcję łagodzącą (eufemistyczną) lub zdobiącą (ornamentacyjną) i opiera się na metaforze, rzadziej metonimii. „Metafory – zwraca uwagę autor – są nie tylko poetyckim ozdobnikiem, figurą stylistyczną, lecz narzędziem poznania i postrzegania świata, myślenia o nim i działania w nim”, dlatego warto nauczyć się rozpoznawać je w tekstach. Można też dodać uwagę, że mało kto wypowiada się, nie posługując się metaforami. Nie musi sobie z tego zdawać sprawy, ale powinien baczyć, aby były czytelne, zrozumiałe. Oczywiście wszyscy wiemy, co znaczy peryfraza agencja towarzyska, która jest wyraźnie eufemizmem, czy białe kołnierzyki, która pełni rolę ornamentu. Prof. Bańko sam o sobie mówi omownie – maniak peryfraz.
Język lekarski jest szczególnie nasycony metaforami, a w związku z tym także peryfrazami, i to zarówno potocznymi, jak i naukowymi. Wiele terminów medycznych ma swoje źródło w przyjaznym i twórczym podejściu do języka. Lekarze wymyślali nie tylko metody i narzędzia, dociekali biologicznych przyczyn i skutków, ale również tworzyli niezbędne dla wynalazków i odkryć nazwy. Jeden wyraz często nie wystarczał, musiał być dookreślony na tyle nietypowo, aby całe wyrażenie było oryginalne, jednostkowe, jednoznaczne. Myślenie peryfrastyczne okazuje się w takich wypadkach zbawienne, choćby jako pomoc w nazywaniu. Jeśli nie da się czegoś nazwać jednoznacznie i wprost, to należy poszukać odpowiednika. Znamy takie nazwy jak choroba wściekłych krów, żółta gorączka, objaw czapki frygijskiej czy ciało rzęskowe. To peryfrazy zastosowane w mianownictwie medycznym. Bardzo ciekawe.

I jeszcze małe sprostowanie. W jednym z poprzednich artykułów pisałem, że w podręczniku pod redakcją prof. A. Szczeklika znajdują się wyrażenia „Color Doppler” i „Power Doppler”. Tak mam zapisane w notatkach, niestety bez numeru wydania i strony. W artykule napisałem też, że jest to księga dobrze zredagowana, ale pani Krystyna Moćko, redaktor prowadząca „Medycyny Praktycznej”, pisze do redakcji „Pulsu”, że w książce tej wymienionych nazw nie ma, i prosi o sprostowanie. Ponieważ każde wydanie tego dzieła liczy ok. 2200 stron formatu A4, co idzie w grube tysiące, nie jestem w stanie tego sprawdzić. Wikipedia polska w haśle „Power Doppler” informuje, że nazwa ta występuje w podręczniku pod redakcją A. Szczeklika z 2005 r. Wycofuję podaną przeze mnie wiadomość wraz z komentarzem i przepraszam.

Archiwum