24 lutego 2009

Język nasz giętki – Skróty są modne

Problematyka skrótów stale interesuje Czytelników. Pisze do mnie kolega lekarz: „Ostatnio zauważyłem, że coraz więcej ludzi skraca wyrażenia w ten sposób, że pomija samogłoski. Np. tą metodą skróciłbym słowo wyraz do wrz. To mi się wydaje dość sensowne, ale mam niejakie wątpliwości. Czy mógłbym prosić o coś więcej na ten temat?”.
Myślę, że warto się zastanowić nie tyle nad sposobami skracania, ile nad jego przyczynami i skutkami.
Ważne są czynniki psychologiczne, które skłaniają do skracania, np. dążność do przyspieszania pisania, oszczędzania miejsca, nadawania tekstowi przejrzystości. Z tego powodu skracanie jest stosowane, od kiedy istnieje pismo. Dziś można nawet mówić o modzie na skróty. Ale jest i druga strona medalu. Skróty utrudniają odczyt.
Skracanie przez redukcję samogłosek często spotyka się w języku angielskim. Ma ono podstawę w tym, że w alfabetach europejskich samogłosek jest dużo mniej niż spółgłosek i częściej się powtarzają w podobnych kombinacjach. Zauważono, że mają dużo mniejszy wpływ na kształt i rozpoznawalność wyrazów niż spółgłoski. Można by je pomijać. W niektórych alfabetach (np. hebrajskim) samogłosek w ogóle nie ma, a ich wymawianie jest sygnalizowane prostymi znakami dodatkowymi (np. kreskami lub kropkami wokół spółgłosek).
W języku polskim taki typ skracania na razie się nie przyjął. Utrwalonych skrótów tego rodzaju jest stosunkowo niewiele, z rzadka spotyka się tylko te, których sens jest oczywisty (np. prof. ndzw.). Czy skrót wrz (od „wyraz”) byłby czytelny? Mało. Wolę wyr., ponieważ łatwiej domyślam się, co znaczy. Skrót wrz mimo braku kropki myli zbitką rz, która bardziej wskazuje na „wrzesień”, niż na „wyraz”.
Nie należy skracać dla zasady, ale tylko z konieczności i tylko z sensem, pamiętając o odbiorcy. Co można powiedzieć o autorze takiej oto wypowiedzi: Badaniem st. dr. rod. oraz na podst. wcześn. ww. osobn., socj. i rodz. stw. się, że wyż. wym. osoba nie miała k.p. z pntr.? Ano tylko to, że zrobił jakąś notatkę dla siebie. Tymczasem tekst ten widziałem w sądzie w podsumowaniu ekspertyzy podpisanej przez pewnego ginekologa. Pokazano mi to jako kuriozalny przykład niechlujstwa językowego (bo trudno podejrzewać, żeby pan doktor użył kryptonimów z powodu zawstydzenia tematem) i poproszono o przekład*.
Informacje o skrótach, skrótowcach i ogólnie abrewiologii znajdziemy m.in. w pracach prof. Jerzego Podrackiego, w słownikach ortograficznych i poprawnej polszczyzny (zwłaszcza wydanych przez PWN) oraz na stronie http://so.pwn.pl/zasady.php
http://www.lpj.pl

Piotr Müldner-Nieckowski

Archiwum