7 września 2020

Zdrowy przekaz

W jaki sposób można wpłynąć na postawy społeczne i jak przekonywać, że system ochrony zdrowia wymaga uzdrowienia? Jak w świadomości społecznej kreować wizerunek lekarza? Lekarze – w zależności od okoliczności – okrzykiwani są bohaterami bądź antybohaterami, co obserwowaliśmy i obserwujemy podczas epidemii koronawirusa. W rubryce „Zabiegi wizerunkowe” rozmowa Renaty Jeziółkowskiej z Maciejem Orłosiem.

Mija rok od początku kampanii społecznej Narodowy Kryzys Zdrowia. Ponadto pandemia pokazała, że ochrona zdrowia jest sprawą ważną. Pojawia się pytanie, czy kampanie społeczne są potrzebne, czy rzeczy oczywiste dla lekarzy warto z ich pomocą dobitnie artykułować?

Oczywiście, że są potrzebne, zwłaszcza gdy dotyczą tak ważnej sprawy jak ochrona zdrowia. Poziom ochrony zdrowia w Polsce nie jest dobry, to wiadomo, i potrzebne są zmiany. Politycy cały czas mówią o różnych rzeczach, ale akurat o ochronie zdrowia rzadko się słyszy. Tyle że gdy przyszła pandemia, pojawiły się brawa dla medyków… Ale też hejt, który jest przerażający – np. kiedy mieszkańcy bloku zażyczyli sobie, żeby pielęgniarka nie przychodziła na noc do domu, bo pracuje w szpitalu, gdzie może być COVID. W tym zakresie kampanie społeczne są bardzo potrzebne. Tylko pytanie, do kogo taka kampania jest skierowana. Jeśli chodzi w niej o szacunek do lekarzy i ochrony zdrowia w ogóle, powinna być skierowana do narodu, do Polaków. Natomiast jeśli chodzi o uzdrowienie systemu ochrony zdrowia, powinna być skierowana do rządzących, bo to oni mogą poprawić system.

Czy presja społeczna przynosi efekty? Czy kampanią społeczną można cokolwiek wymusić na politykach?

Widzę to tak, że pacjenci i lekarze zostali pozostawieni sami sobie. W czasie kampanii wyborczej wszystko toczyło się nieco inaczej, inne są w takich okolicznościach priorytety, część spraw schodzi na bok. Oczywiście, jeżeli będą kolejne fale epidemii (oby nie było!), temat ochrony zdrowia będzie wracał. Natomiast mam poczucie, że w przeciwnym razie, jeżeli nic nie będzie się robić, zostaniemy nadal pozostawieni sami sobie – pacjenci i lekarze. Dalej będziemy przychodzić do szpitali, które są zaniedbane. Nadal będziemy czekać na zabiegi po kilka, kilkanaście miesięcy, a może nawet kilka lat, albo korzystać z prywatnej opieki zdrowotnej. Lekarze będą przemęczeni, poirytowani. Pacjenci będą mieli w szpitalach kiepskie warunki itd. Potrzebna jest ogólnopolska dyskusja dotycząca ochrony zdrowia, inspiracja do debat w stacjach telewizyjnych, radiowych, w Internecie, zaangażowanie np. youtuberów, influecerów z największymi zasięgami.

Na ile kwestia zdrowia w kampanii społecznej może w ogóle się przebić i wywołać jakąkolwiek reakcję? Zdrowie wydaje się tematem bliskim każdemu, nieobojętnym, najważniejszym, a mimo to sytuacja się nie poprawia, panuje marazm.

Właśnie, ciekawe dlaczego tak jest… Mówi się przecież, że zdrowie jest najważniejsze, oby tylko zdrowia nie zabrakło itp. Może jednak panuje przekonanie, że jakoś to będzie, że jeśli zachorujemy, jest prywatna ochrona zdrowia, leczenie zagranicą – oczywiście, jeżeli kogoś na nie stać.

Wizerunek bywa uzależniony od okoliczności. W standardowych okolicznościach lekarze zmagają się z krzywdzącymi stereotypami, natomiast w sytuacjach wyjątkowych– jak epidemia – stają się na chwilę bohaterami. Tylko na chwilę.

To jest niesłuszne i nie powinno mieć miejsca. Zjawisko dotyczy pewnych grup zawodowych, które powinny być cały czas doceniane i pracować w dobrych warunkach, właśnie lekarzy, nauczycieli, przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, osób zajmujących się bezpieczeństwem. Zamiast braw dajmy im dobre warunki pracy. Na pewno mniej zależy im na oklaskach, które są chwilowe. A poza tym, to jest ich praca, ich codzienność i niech w tej codzienności mają dobre warunki. Od tego jest państwo, a nie np. WOŚP czy zbiórki społeczne, którymi często ratowana jest sytuacja finansowa. Tak nie powinno być. Sam jestem zalewany prośbami o upublicznianie informacji o zbiórkach, często na rzecz dzieci, które wymagają operacji zagranicą, bo polscy lekarze rozłożyli ręce, nie mogli nic zrobić, bo zabiegu nie refunduje NFZ. Wiadomo, nie jesteśmy jeszcze najbogatszym krajem, jednak zdrowie powinno być priorytetem.

Docenianie bohaterów wynika z kreowania takiego wizerunku w mediach. W jakim stopniu media oddziałują na postrzeganie innych jako autorytety? Czy narracja w przestrzeni publicznej na to wpływa?

Należę do osób, które mają dystans do rzeczywistości. Widzę na ogół prozę życia, z bohaterstwem mamy do czynienia od czasu do czasu i dla tych bohaterów niewiele z tego wynika. Miło dostać brawa, jak wtedy, kiedy ludzie wychodzili na balkony i bili brawo pracownikom ochrony zdrowia. Ale nie o to chodzi. Chodzi o codzienność, czyli dobre warunki pracy, przyzwoite zarobki, bezpieczeństwo. A to ma zapewnić państwo. To tak jakby bić brawo policjantom czy nauczycielom. Czasem dostają kwiaty, ale co z tego, skoro system szwankuje. Ludzie oklaskują jednego, zaraz potem kogoś innego, a ci bohaterowie zostają ze swoją codziennością. Musi być sprawny system i zapewnione jego funkcjonowanie. Ale to jest mniej spektakularne niż populistyczne decyzje. Tymczasem populizm to jest droga donikąd, gra na przetrwanie od kadencji do kadencji. Trzeba mocno walczyć o skupienie uwagi na niepopulistycznych tematach.

Czyli można wnioskować, że temat zdrowia nie jest wystarczająco chwytliwy, żeby go wykorzystać w grze politycznej? Zbyt trudny i nieefektowny?

Tak. Ale dlaczego tak jest, tego właśnie nie wiem. Wydawać by się mogło, że temat jest bardzo nośny, bo przecież nie ma nic cenniejszego od zdrowia. Nie znam człowieka, który by nie chciał być zdrowy. Ale możemy też pytać np. o smog. Dlaczego Polacy nie walczą ze smogiem, skoro wiadomo, że jest bardzo szkodliwy. Może nie wiedzą? Może mają to w nosie? Na zasadzie, że przecież jakoś z tym smogiem żyjemy. Może to brzmi jak zbyt wyświechtany frazes– bądźmy zdrowi. Przecież generalnie jesteśmy zdrowi, no powiedzmy, że babcia trochę choruje, starsza osoba. Ludziom się burzy krew dopiero, kiedy dzieje się coś naprawdę poważnego, zderzają się z rzeczywistością szpitalną, systemową. Jadą i czekają pięć godzin. Potem ktoś z bliskich ląduje na korytarzu albo w sali, gdzie jest wiele innych osób. Panuje upał, bo jest lato, a okna nie można otworzyć.

Na lekarzach odbija się frustracja pacjentów. Trzeba się jakoś odnaleźć w tej sytuacji. Czy uświadamianie problemów systemowych, tłumaczenie ma sens?

Jeżeli obie strony zaczną na siebie warczeć, to ogólnie jest słabo. Lekarz dla pacjenta jest reprezentantem placówki i systemu, do którego ów pacjent wkroczył. Właściwie lekarz powinien robić dobrą minę do złej gry ze względu na dobro pacjenta, czyli na jego zdrowie psychiczne, na to, żeby się jak najmniej denerwował. Wiem, że to niełatwe, ale z perspektywy pacjenta tak jest. On jest niezadowolony z warunków, ale może to niwelować dobra relacja z lekarzem, troska wyrażona przez lekarza, pielęgniarkę. To, że lekarz prowadzący będzie przyjazny, powie coś pozytywnego, jest niesłychanie ważne. Nawet w złych warunkach będzie on ogromnym wsparciem dla pacjenta, pacjent będzie podbudowany, będzie miał więcej jasnych myśli. I odwrotnie: jeżeli pacjentowi do tego wszystkiego dorzuci się jeszcze niemiłego w jego ocenie lekarza, niezainteresowanego, jedynie odwalającego swoją robotę, pogłębi się zły stan tego pacjenta. Mówi się, że to, co się dzieje w głowie i ciele, to naczynia połączone.

Na ile wrażenia wyniesione z mediów, ze stereotypów przekładają się na relacje pacjent – lekarz? Czy np. obraz lekarza bohatera pokazywany w mediach może mieć znaczenie, czy liczą się wyłącznie osobiste, bezpośrednie doświadczenia?

Trudno jednoznacznie ocenić, ale takie obrazy mają szansę trafić do ludzi. Być może pomyślą trochę inaczej niż dotychczas, zmienią zdanie, nabiorą szacunku. Natomiast jeżeli już po chwili nastąpi zderzenie z rzeczywistością przeczącą dobremu wizerunkowi lekarza, który został wykreowany przez media, to nic z tego nie będzie. Przykładowo: podchodzi pacjent z podziwem w oczach do lekarza, bo właśnie się nasłuchał w telewizji, że lekarze są ważni, że to ważny zawód itd. Gdy ten lekarz na niego burknie, cała praca na rzecz pozytywnego wizerunku środowiska będzie zniweczona. Podobnie kampania społeczna, mająca poprawić wizerunek środowiska lekarskiego, jeżeli nie jest podparta realnymi relacjami, dobrą komunikacją lekarz – pacjent, może być niestety nieskuteczna.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum