2 października 2008

Album libijski – Wspomnienia dr. Tekielego

Stanisław TEKIELI, absolwent warszawskiej AM, specjalista chirurgii dziecięcej, w latach 1984-1990 pracował wraz z żoną w libijskim mieście El-Beida, w centralnej części płaskowyżu Cyrenajki.
Eliza Tekieli
, specjalistka dermatolog, była zatrudniona w przychodni.

Z duszą na ramieniu ruszyliśmy do pracy – wspomina dr Tekieli. – Pierwszego dnia, w oddziale chirurgicznym, do którego miałem należeć, spotkało mnie miłe zaskoczenie: raport lekarski, po angielsku, przedstawiał szef chirurgii dr Stanley – czyli mój kolega z roku akademickiego z Warszawy, dr Strumiłło. Jego żona Maria, pediatra, również pracowała w szpitalu”. W sumie personel medyczny z Polski liczył 65 osób: najwięcej było chirurgów, ale były również pielęgniarki i laboranci. Jako pielęgniarki pracowały też siostry michalitki.
Dr Tekieli zajął miejsce kolegi z Gdańska, powracającego do kraju po sześcioletnim pobycie w Libii.
Z wielką wdzięcznością autor wspomnień pisze o ordynator chirurgii dziecięcej warszawskiego szpitala przy ul. Niekłańskiej, dr Alinie Przerwa-Tetmajer, dzięki której zdobył wiedzę praktyczną. „W Libii liczyła się tylko wygrana z chorobą – zwycięstwo lecznicze. Nie było kolorów pośrednich, tylko biały lub czarny. Jeśli pacjent przeżył, byłeś zwycięzcą. Miałem to szczęście, że przez sześć lat pracy w El-Beidzie byłem zawsze zwycięzcą”.
Już drugiego dnia zetknął się z dramatem, którego podłoże stanowiła arabska obyczajowość. Przywieziono trzynastolatkę z poderżniętym gardłem. „Okazało się, że pociągnęła nożem powierzchownie, po lewej stronie szyi. Główna tętnica – carotis, na szczęście nie była przecięta. Naczynia powierzchowne szybko podwiązałem, potem plastyka skórna, opatrunek – i dziewczynka była już w stanie ogólnym dobrym, zwłaszcza psychicznym, bo mogła iść do domu i nie musiała wychodzić za mąż za dużo starszego Araba, żeby stać się jego czwartą żoną. Był to jej znak protestu przeciw temu małżeństwu”. Jak powiedziano doktorowi, ten akt rozpaczy przekreślił szanse dziewczynki na legalne małżeństwo w przyszłości.

„Najtrudniejsze dwa przypadki operowałem na samym początku pracy w El- Beidzie. To one właśnie utorowały mi drogę do uznania i bezgranicznego zaufania Arabów na dalsze lata pracy” – wspomina dr Tekieli. Sześcioletnią Azizę przywieziono w ciężkim stanie, w piątym dniu choroby, gdy zawiodło leczenie ziołami. Podczas operacji stwierdzono zgorzelinowy, rozpadający się wyrostek robaczkowy i kałowe zapalenie otrzewnej. Dziewczynka była operowana jeszcze dwukrotnie i po sześciu tygodniach wypisana do domu.
Siedmioletni Ali znalazł się na linii strzału podczas wesela, gdy strzelano na wiwat. „Kula przeszła pod żebrem od strony prawej – relacjonuje doktor. – Operowany był w dużym krwotoku, nastąpiło uszkodzenie postrzałowe okrężnicy, konieczna była częściowa amputacja prawego płata wątroby, amputacja pęcherzyka żółciowego, wyłoniono końce kiszki grubej na brzuch. Po dwukrotnej operacji leczenie zostało po sześciu tygodniach zakończone pomyślnie – bez żadnych powikłań”.
Schorzenia leczone na co dzień były typowe, podobne do występujących w Polsce, zdarzały się jednak niespotykane w naszym kraju, na przykład niedrożność jelit po zjedzeniu dużej ilości owoców opuncji – jedyna, jak podkreśla doktor, której nie wolno operować. Częste były oparzenia, występowały też guzy nowotworowe.
Dr Tekieli miał w szpitalu swój pododdział chirurgii dziecięcej, w którym matki przebywały z dziećmi przez cały czas leczenia. Ich obecność świetnie wpływała na kondycję psychiczną maluchów. Pielęgnowały swoje dzieci, karmiły, utrzymywały czystość na sali. Spały na matach lub materacykach, zwijanych
w ciągu dnia. W szpitalu czuły się jak w domu, nie musiały zasłaniać twarzy, chodziły w kolorowych sukienkach z dekoltem, podzwaniając złotymi ozdobami, którymi były obwieszone. „Nie krępowało ich to, że dekolt sukienki rozchylał się czasem do granicy brodawek piersi – zauważa doktor. – Lekarz był jak ksiądz, nie musiały się go wstydzić ani bać męża”.
Będąc jedynym chirurgiem dziecięcym na obszarze 150 km, dr Tekieli szybko się przyzwyczaił do tego, że musi być gotowy na wezwanie przez 24 godziny na dobę. „W nagłych przypadkach Arabowie umieli znaleźć doktora wszędzie – gdy grałem w brydża u przyjaciół, w tenisa na kortach czy byłem na mszy w polskiej kaplicy, a nawet nad morzem w zatoce Hammany. Przyjaciele się śmiali, że wystarczy zabębnić w tam-tamy i wiadomo, gdzie jest żiraha atwall, czyli chirurg dziecięcy”.
Wspomnienia z Libii, bogato ilustrowane zdjęciami, posłużyły do stworzenia swoistego albumu rodzinnego, ukazującego życie polskiego lekarza, jego żony i córki w egzotycznym dla nich otoczeniu.

Ewa Dobrowolska

Lekarze z dziewczynkami leczonymi z poparzeń

Dr Stanisław Tekieli z Alim, postrzelonym na weselu, i jego matką

Archiwum