17 września 2008

Jesienne zmory

Co przyniesie jesień? Pytanie to zadaje sobie większość dziennikarzy zajmujących się ochroną zdrowia, z natury sceptycznie nastawionych do poczynań polityków. A właśnie w ich rękach – w Sejmie i rządzie – spoczywa dziś rozwiązanie tej trudnej zagadki: czy Platforma Obywatelska spuści z tonu i zastąpi konfrontację w Komisji Zdrowia nawiązaniem współpracy z opozycją oraz przedstawicielami środowisk medycznych, czy też będzie dążyć do zwarcia z prezydentem, który tuż przed wakacjami stanął po stronie związków zawodowych? Mówiąc szczerze, nie podoba mi się prawo, które miałoby wypełniać socjalne postulaty związkowców, ponieważ sprawnie działający system ochrony zdrowia ma służyć nie tylko pracownikom, ale też pacjentom. Ale przedstawiciele związków i samorządów zawodowych mieli sporo racji w lipcu, gdy skarżyli się na przebieg prac w Sejmie nad projektami ustaw. Nie można traktować ich tak, jak czynili to niektórzy posłowie PO.
Jesień przyniesie też odpowiedź na inne pytanie: jak zachowa się prezydent, gdy na jego biurko spłyną z parlamentu gotowe do podpisu ustawy? Paradoksalnie nie kłótnie w Komisji Zdrowia ani teatralne gesty opozycji opuszczającej obrady będą mieć dla przyszłości decydujące znaczenie, lecz właśnie decyzja Lecha Kaczyńskiego. Wstrzymując bieg reformy, narazi się na krytykę Platformy, która każde kolejne napięcie w systemie będzie mogła wytłumaczyć zachowawczą decyzją prezydenta.
Czy więc je podpisze? A wtedy Ewa Kopacz, choć ustawy uzna za swój sukces, zblednie z przerażenia, gdyż będzie musiała ten cały bałagan przygotowany przez posłów wprowadzić w życie. Słodka może być zemsta Lecha Kaczyńskiego, jeśli zechce wytrącić rządowi z ręki argument, że hamuje tak zacne reformy. Taki scenariusz stratedzy Platformy Obywatelskiej musieli chyba wziąć pod uwagę, zatem jest jeszcze czas, by ostateczne rozwiązania zapisane w projektach przemyśleć i przedyskutować.
To w sumie zabawne, jak toczą się prace nad zmianami w systemie ochrony zdrowia od początku roku. Nikt nie wierzył, że będą przebiegać łatwo, ale ilekroć podczas obrad Komisji Zdrowia słyszę połajanki posłów-lekarzy należących do odmiennych obozów politycznych, mam wrażenie, że świetnie się czują w tych wzajemnych kłótniach. Szacunek dla prof. Religi, który podczas debaty nad wotum nieufności dla minister Ewy Kopacz odmówił zabrania głosu. Szkoda tylko, że w swoim klubie ma takie koleżanki, jak Jolanta Szczypińska, która potrafi z Sejmu zrobić pośmiewisko (vide: udział w pamiętnej awanturze w sprawie posła Ziobry). A jaką potrafi zachować czujność, ostrzegając innych: nagrywają nas! Strach pomyśleć, jak zachowuje się posłanka Szczypińska, gdy nie widzi obok żadnej kamery.

Paweł WALEWSKI
Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum