3 lutego 2006

Zbyt wcześnie na optymizm

Onkolodzy stanowią tylko 2-3 proc. lekarzy w Polsce. Leczeniem zajmują się głównie lekarze rodzinni. Muszą więcej wiedzieć o nowotworach.

Nowotwory stanowią drugą, po chorobach układu krążenia, przyczynę zgonów. Ostatnie 20 lat, choć przyniosło pewien postęp w leczeniu raka, generalnie nie daje podstaw do wypowiadania optymistycznych prognoz.
Są co prawda takie nowotwory, z którymi udaje się nam wygrywać, ale już wyniki leczenia np. najczęściej występującego i źle rokującego raka płuca, nadal nie są pocieszające – mówi dr Piotr Siedlecki, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Centrum Onkologii w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.

Amerykańska próba
Efekty walki z nowotworami trudno uznać za sukces nawet w krajach bardzo bogatych. Kiedy w 1974 r. prezydent USA Richard Nixon podpisywał dokument wprowadzający narodowy program zwalczania raka, oczekiwano, że umieralność w Stanach z powodu nowotworów spadnie o połowę do 2000 r. Niestety, tak się nie stało. Krzywe obrazujące ilość zgonów wywołanych przez choroby nowotworowe prawie nie drgnęły.
Dopiero po 2000 r. zaobserwowano tam nieznaczną pozytywną tendencję – krzywa spadła poniżej „magicznej” liczby 200 zgonów na 100 tysięcy ludności. Wyprowadzanie stąd wniosku, że oto wyraźnie poprawiła się skuteczność leczenia, byłoby jednak przedwczesne.

Trochę lepiej
– Na tym wyniku zaważył w głównej mierze spadek liczby zachorowań na raka płuca, który jest najczęstszym i najgroźniejszym nowotworem – ocenia dr Piotr Siedlecki. – Oczywiście cały czas w Stanach był odnotowywany postęp w leczeniu wybranych raków, ale średnia liczba zgonów rosła. Gdyby nie było postępu, to dynamika umieralności na raka w minionych latach byłaby jeszcze wyższa.
Do nowotworów, których wyniki leczenia wyraźnie się poprawiły w ostatnich latach, także w Polsce, należą m.in. rak jądra, chłoniaki, rak piersi, białaczka.
W 90 proc. jest wyleczalna ziarnica złośliwa. Widoczny jest postęp w leczeniu raka jajnika – przez zastosowanie chemioterapii uzupełniającej. Co istotne, poprawę udało się uzyskać, mimo że jest to nowotwór trudny do leczenia, bo z powodu swojej lokalizacji późno rozpoznawany. Odnotowano też postęp w leczeniu nowotworów u dzieci.

Cichy zabójca
Niestety w terapii częstych nowotworów ten postęp nie jest tak zauważalny. Wynika to m.in. stąd, że środki cytobójcze są niespecyficzne, czyli nie działają wybiórczo na „konkretne” nowotwory. Mają i tę istotną cechę, że ich oddziaływanie jest wprost proporcjonalne do dynamiki wzrostu komórek. Im dana tkanka szybciej rośnie, tym bardziej jest podatna na cytostatyki. Im wolniejszy wzrost tkanki, tym trudniejsze leczenie. Dlatego tak oporny na działanie cytostatyków jest np. – w zaawansowanym stadium – rak jelita grubego, rosnący wielokrotnie wolniej niż np. komórki nabłonka pokarmowego czy komórki krwiotwórcze szpiku.
Największym zabójcą wśród nowotworów pozostaje nadal rak płuca. Przede wszystkim dlatego, że jest trudny do wykrycia. W zdecydowanej większości przypadków
za późno jest już na interwencję chirurgiczną, która daje największą nadzieję na zahamowanie rozwoju choroby. Nowotwory płuca leczy się, ale niestety jedyny jasny punkt, jaki do tej pory odnotowano w kronikach walki
z tym rakiem, to przesunięcie średniej przeżycia o parę miesięcy. Kilkunastoprocentowy wskaźnik pięcioletniego przeżycia to głównie wynik wczesnej chirurgii, a nie leczenia uzupełniającego.

Nie leczą, ale hamują
Naukowcy wiedzą, że zahamowanie wzrostu nowotworu można też uzyskać, stosując blokowanie receptorów komórek rakowych. Istnieją również przeciwciała, które potrafią odróżnić komórki prawidłowe od komórek nowotworowych i działać tylko na intruzów.
Obecnie jednak wszystkie tak działające preparaty są niebywale drogie, co w zasadzie przekreśla możliwość powszechnego leczenia, tym bardziej że trzeba je podawać stale. Nie dają też zasadniczo większych szans na wydłużenie przeżycia niż stosowana do tej pory chemioterapia.
– Ich stosowanie nie prowadzi w tej chwili do wyleczenia, ale faktycznie hamuje wzrost komórek nowotworowych
– dodaje dr Piotr Siedlecki. – Z tak leczonym rakiem można żyć, ale pod warunkiem, że nie przerywa się leczenia lub nie dojdzie do wytworzenia się oporności. Podejmowane są próby doprowadzenia do wyleczenia za pomocą kojarzenia tradycyjnej chemioterapii z terapią celowaną.

Teraz program
Przy obecnym stanie wiedzy na temat leczenia nowotworów – najistotniejsza jest profilaktyka. Wcześnie lub bardzo wcześnie rozpoznany nowotwór jest wyleczalny. Dlatego we wprowadzonym narodowym programie zwalczania nowotworów największy nacisk położony został na diagnostykę i szkolenie lekarzy. Polska Unia Onkologii, która czuwała nad utworzeniem tego programu, prowadzi szkolenia dla lekarzy pierwszego kontaktu.
Onkolodzy stanowią tylko 2-3 proc. lekarzy w Polsce. Leczeniem populacji zajmują się przede wszystkim lekarze rodzinni.
– Podczas studiów przyswojeniu wiedzy na temat nowotworów poświęca się kilka tygodni nauki. To za mało, jeśli pamiętać, że mówimy o zabójcy ludzkości numer dwa,
a uważa się, że wkrótce numer jeden – zaznacza dr Piotr Siedlecki. I dodaje: – Zamierzamy szkolić lekarzy wszystkich specjalności. Chodzi o to, aby spróbowali zwracać uwagę na symptomy mogące sugerować raka. Czasami warto zasugerować pacjentowi czy pacjentce przeprowadzenie badania laboratoryjnego. To jest tanie badanie. Taka profilaktyka przynosi ewidentny skutek. W krajach, gdzie np. pobieranie rozmazu z szyjki macicy podczas badania ginekologicznego jest standardem, nie spotyka się zaawansowanych przypadków raka tego narządu.

Po pierwsze – profilaktyka
Wielu lekarzy zwraca jednak uwagę, że zmniejszenie zapadalności na nowotwory w polskich warunkach nie będzie łatwe, nawet przy funkcjonującym programie.
M.in. dlatego, że trudno dzisiaj o regularne prowadzenie badań profilaktycznych. Kiedyś, w pewnym sensie, taką rolę odgrywały badania okresowe. Dzisiaj ich zakres jest znacznie mniejszy. Nie ma też jeszcze systemu doubezpieczeń, który wymusza prowadzenie badań potrzebnych przy ustalaniu wysokości składki.
O zdrowie najlepiej zadbać samemu. Czasami wystarczy przestrzeganie bardzo prostych zaleceń. Taka profilaktyka dotyczy np. przynoszącego najwięcej zgonów raka płuca. W krajach, gdzie prowadzono szeroką akcję przeciwko paleniu tytoniu, zaobserwowano wyraźne zmniejszenie zachorowań na ten nowotwór.

Nie jest dobrze
­ Pod względem skuteczności leczenia raka Polska zajmuje dopiero 22 miejsce w Europie.
­ Zaledwie co piąty Polak dotknięty rakiem poddaje się terapii we wczesnej fazie choroby.
­ Wzrost liczby zachorowań na nowotwory złośliwe
w Polsce należy do najwyższych w Europie; codziennie o chorobie nowotworowej dowiaduje się 300 Polaków, codziennie na raka umiera 220 mieszkańców Polski.

„Rynek Zdrowia” nr 6/2005

Archiwum