2 lipca 2007

Bez znieczulenia

Miał być temat wakacyjny, ale nie pozwalają na to bieżące wydarzenia. Konflikt rządu z le-karzami rozszerza się i obejmuje pozostałe grupy pracowników ochrony zdrowia. Kiedy piszę te słowa, kolejny już dzień trwa protest pielęgniarek przed kancelarią premiera, a lekarze zaostrzają formy protestu. Oba środowiska domagają się tego samego – rozmów z rządem. Jednak zamiast rozmów mamy powtórkę z wojny psychologicznej. Tym razem przeciw pielęgniarkom. Postulaty lekarzy
i pielęgniarek dotyczą głównie zwiększenia finansowania publicznego systemu opieki zdrowotnej oraz podwyżki wynagrodzeń.
Czy te postulaty są realne? Czy są w budżecie środki pozwalające na znaczący wzrost wynagrodzeń w służbie zdrowia? Czy byłoby to bezpieczne dla finansów publicznych? Rząd twierdzi, że takich pieniędzy nie ma. I proponuje ogólnonarodowe referendum nt. podwyższenia podatków najbogatszym. Pozyskane w ten sposób środki miałyby być przeznaczone na sfinansowanie podwyżek. Takie postawienie sprawy zdziwiło i oburzyło nie tylko protestujących, lecz także ekonomistów i komentatorów. Dlaczego? Bo dopiero co, kilkanaście dni temu, Sejm przyjął ustawę obniżającą podatki, a mówiąc precyzyjnie – składkę rentową. Skorzystają na tym wszyscy, ale najwięcej właśnie najbogatsi.
Obniżenie składki rentowej będzie kosztowało budżet kilkanaście mld złotych rocznie. Podczas sejmowej debaty minister finansów przekonywała posłów, że stać nas nie tylko na obniżenie składki, ale również na wprowadzenie ulg prorodzinnych. Bo gospodarka jest w bardzo dobrej kondycji. A więc pieniądze są i nie ma potrzeby podwyższania podatków. Wystarczy ich tylko nie obniżać. Tym bardziej że większość ekonomistów bardzo krytycznie odniosła się do obniżenia składki rentowej. Ich zdaniem obniżenie składki po stronie pracowników nie przyczyni się do istotnego przyrostu nowych miejsc pracy. Natomiast więcej pieniędzy
w kieszeniach wszystkich Polaków – to prosta droga do zwiększenia konsumpcji i inflacji. Jeden z byłych ministrów finansów zapytał, z czego rząd będzie pokrywał wydatki społeczne, kiedy przyjdą chude lata.
Ustawa o obniżeniu składki rentowej nie weszła jeszcze w życie. Czeka na podpis prezydenta. Jej wprowadzenie pozostawi wprawdzie w kieszeniach pracujących po kilkadziesiąt złotych miesięcznie, ale jednocześnie spowoduje, że nie będą leczeni w lepszych warunkach. Zostanie zamknięta możliwość poważnego wzrostu środków na opiekę zdrowotną. Natomiast zawetowanie ustawy spowoduje, że rząd będzie miał środki finansowe, które można przeznaczyć nie tylko na opiekę zdrowotną, ale również na edukację i inne ważne potrzeby społeczne. Zawetowanie ustawy otworzy też drogę do szybkiego porozumienia i zakończenia protestu.
Jednak niezależnie od losów ustawy dialog rządu z protestującymi jest konieczny. I to bez warunków wstępnych. Nie ma bowiem innej drogi rozwiązywania konfliktów społecznych. I o tym rząd powołujący się na solidarnościowy rodowód powinien pamiętać.

Marek BALICKI

Archiwum