18 maja 2005

Listy

Piszę w związku z artykułem, zamieszczonym w „Pulsie” nr 4/2005 (str. 35), dotyczącym Szpitala Zachodniego w Grodzisku Maz., w którym mieszkam. (…)
Jestem lekarzem z kilkunastoletnim stażem klinicznym i znam dobrze polską służbę zdrowia z różnych stron, dzięki czemu jako pacjent staram się jej starannie unikać. Niestety, w przypadku moich mocno wiekowych rodziców nie jest to możliwe. 4 kwietnia trafili oni do izby przyjęć omawianego szpitala, gdzie zgłosili się do rejestracji z ostrym bólem zamostkowym u mojego 76-letniego ojca. Po 3 godzinach oczekiwania na niewy- godnym krześle i obserwacji, jak są przyjmowane inne osoby – spoza kolejki – rodzice, nieznający agresji, poprosili o zwrot dokumentów – z zamiarem opuszczenia tego przybytku. Dopiero wtedy zainteresowano się nimi i pobrano krew na badania po krótkiej rozmowie z lekarzem. Kazano znowu czekać. W międzyczasie ja dotarłem z pracy i czekałem wraz z rodzicami kolejne 2 godziny.
Nie uzyskawszy żadnej informacji ani porady, zadecydowaliśmy ponownie, że jedyne, co można zrobić, to przenieść się do innego, cywilizowanego, miejsca, i zgłosiliśmy to w rejestracji. Ponieważ tym razem przedstawiłem się jako lekarz, zainteresował się wreszcie nami lekarz dyżurny, który – wpisawszy w karcie stan zagrożenia życia i fakt opuszczenia izby na własne żądanie
(po 5 godzinach czekania w pozycji siedzącej przez zagrożonego!) – był nawet łaskaw zadzwonić później do domu z wynikami badań, wskazującymi na ostry epizod wieńcowy. Udałem się z ojcem do izby przyjęć Instytutu Kardiologii w Aninie i tu – nagle jakbym się znalazł w innym świecie – natychmiast po przedstawieniu powodu zgłoszenia pacjentowi ponownie pobrano krew
i umieszczono mojego tatę w pozycji leżącej, a 2 godziny później przeprowadzano już koronarografię z angioplastyką.
Cóż powiedzieć … O bezduszności, braku wyobraźni, złej organizacji w Grodzisku? O profesjonalizmie w Aninie ? (chwała Panu, profesorze Religa!)
To naprawdę nie kwestia różnic sprzętowych, tylko podejścia do pacjenta. (…)

Wasz stały czytelnik
dr n. med. Zbigniew BENTKOWSKI, neurolog pediatra

Pragnę przeprosić naszego pacjenta, któremu nie udzielono pomocy lekarskiej w izbie przyjęć w krótkim czasie od chwili jego przyjścia i poinformowania o swoich dolegliwościach. Ten fakt – postawę pracowników izby – oceniam bardzo negatywnie.
Izba przyjęć w Szpitalu Zachodnim przyjmuje średnio 100 pacjentów dziennie. Na początku tego roku została pozbawiona sali obserwacyjnej w pełni monitorowanej. O likwidacji tej sali zadecydował Powiatowy Inspektor Sanitarny, ponieważ nie miała okna. Brak tej sali przy tak dużej liczbie przyjęć pacjentów powoduje, że udzielenie im szybkiej pomocy, obserwowanie ich w warunkach bezpiecznych jest niemożliwe.
W dniu opisanego tu przykrego zdarzenia w godz. 13.00 – 18.00 pogotowie ratunkowe przywiozło nam do izby przyjęć czterech pacjentów, którym udzielono pierwszej pomocy oraz przyjęto 20 pacjentów na oddziały szpitalne.
Jesteśmy szpitalem wieloprofilowym przyjmującym nie tylko pacjentów leczących się kardiologicznie, lecz również dzieci i pacjentów z urazami.
Do pacjenta wysłaliśmy pismo w wyjaśnieniem i przeprosinami.

Krystyna PŁUKIS, dyrektor
Szpitala Zachodniego w Grodzisku

Archiwum