18 lutego 2005

Uważam, że…

Wbrew dyżurnym krytykom, którzy kwestionowali potrzebę jubileuszu 15-lecia odrodzonego samorządu lekarskiego, program i przebieg krakowskiego zgromadzenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że była to mądra decyzja, podjęta z wyobraźnią, we właściwym czasie i miejscu. Zwłaszcza dziś, kiedy znów zaczyna się „majstrowanie” żądnych władzy polityków przy ustawach o samorządach zawodowych, trzeba było przypomnieć, że likwidacja samorządów, w tym lekarskiego w 1950 roku, łączyła się z ostatecznym rugowaniem z naszego życia demokracji przedstawicielskiej, natomiast odrodzenie samorządu było świadectwem powrotu demokracji po latach zniewolenia. Szczególnie Kraków, miasto tak ważne dla Polaków, to najlepsze z możliwych miejsc, w którym rozpatrywać mogliśmy naszą wspólną historię i szukać inspiracji do zbiorowego działania. Ale jak to u nas, nie obeszło się bez łyżki dziegciu. Na liście odznaczonych z tej okazji zabrakło dr. dr. Krzysztofa Madeja i Włodzimierza Bednorza oraz mec. Witolda Preissa. Szkoda, że tak się stało.
Druga refleksja towarzyszy lekturze Założeń kierunku zmian w systemie refundacji leków. Autorzy kierują je do nas jako tezy do dyskusji. Zachęcam zarówno do lektury tych założeń, jak i do przedstawienia w tej sprawie przemyślanych, konstruktywnych ocen i propozycji. Byłoby niedobrze, gdyby ten projekt został pominięty milczeniem, zlekceważony lub odrzucony tylko ze względu na „miejsce pochodzenia” – Ministerstwo Zdrowia. Jesteśmy szczególnie zainteresowani nową polityką lekową także dlatego, że to lekarzy próbuje się uczynić odpowiedzialnymi za dziurę w budżecie. Remedium na to zło ma być „gruntowna analiza wypisywania recept”. Jeśli na tym miano by poprzestać i w tym upatrywano by jedyne źródło oczekiwanych rezerw i niezbędnych oszczędności, to byłaby to droga donikąd. Właśnie dlatego ponawiam zachętę i apel o przedstawienie przemyślanej opinii naszego środowiska, a zwłaszcza samorządu lekarskiego w tej sprawie.
I jeszcze jedno. Z przyjemnością uczestniczyłem wraz z innymi przedstawicielami Izby i szanownymi gośćmi w licznym zgromadzeniu, na którym absolwenci Akademii Medycznych otrzymali (po studiach, stażach i egzaminach LEP!) prawo wykonywania zawodu lekarza. Były na tym spotkaniu i życzenia, i przestrogi, i dobre rady starszych dla najmłodszych lekarzy. Ale były też obawy, pretensje i żale najmłodszego rocznika absolwentów o to, że przychodzi im rozpoczynać pierwszą pracę w tak trudnych warunkach, z tyloma niewiadomymi. Zachęcałem ich (i tutaj raz jeszcze powtarzam słowa zachęty) do udziału w pracach naszego samorządu, do kandydowania w wyborach do władz naszej izby. Stanie z boku, bierność, nastroje zniechęcenia i rozżalenia nie są w stanie zmienić otaczającej nas rzeczywistości w pożądanym przez nas kierunku. A przecież tak naprawdę taki jest główny cel i sens naszej codziennej działalności.

Archiwum