2 czerwca 2017

Musimy zmienić postrzeganie psychiatrii

Opieka psychiatryczna

Z prof. nadzw. dr. hab. n. med. Januszem Heitzmanem, dyrektorem Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, kierownikiem Kliniki Psychiatrii Sądowej IPiN, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, rozmawia Anetta Chęcińska.

Czy przybywa pacjentów z problemami psychicznymi?

W Europie z powodu zaburzeń psychicznych cierpi około 50 mln ludzi, to 11 proc. populacji. Nie ma powodu myśleć, że w Polsce jest inaczej. W ciągu ostatnich 10 lat liczba przyjęć do szpitali związanych z zaburzeniami po spożyciu substancji psychoaktywnych wzrosła o 800 proc., przyczyną jest dostępność używek. W lecznictwie ambulatoryjnym liczba przyjęć z powodu zaburzeń psychicznych zwiększyła się o około 130 proc., a hospitalizacji o 45 proc. Tylko psychoz leczonych w lecznictwie ambulatoryjnym przybyło nam 220 proc. To jedynie przykłady, wiele dolegliwości o charakterze psychicznym wymyka się statystykom. Stwierdzenie, że wzrasta liczba przyjęć w poradniach zdrowia psychicznego i liczba hospitalizacji, co jest zauważalne, niewątpliwie nie odzwierciedla stanu zdrowia psychicznego populacji. Żyjemy w pośpiechu, jesteśmy przemęczeni pracą, boimy się o przyszłość zawodową, brakuje nam czasu na odpoczynek, na kontakty z dziećmi, z którymi dorośli nie znajdują porozumienia. Zmienia się model funkcjonowania rodziny, a rozmowę z przyjaciółmi zastępują portale społecznościowe. Nie mamy oparcia emocjonalnego, nie radzimy sobie z problemami, ale z tego powodu nie szukamy od razu pomocy psychiatry. Sami podejmujemy decyzje, które są przejawem słabości i nieumiejętności rozwiązania sytuacji trudnej. W Polsce u około 10 proc. młodych ludzi w wieku szkolnym ujawniają się zaburzenia depresyjne, lękowe, które rzutują również na 10 proc. rodzin. Depresja ujawnia się także u osób starszych, których przybywa w starzejącym się społeczeństwie. Przyczyną – samotność, bezradność, brak poczucia bezpieczeństwa ekonomicznego, przysłowiowy lęk o jutro, kłopoty zdrowotne.

Dlaczego są problemy z dostępnością opieki psychiatrycznej?

Z ogólnej puli NFZ na leczenie, na psychiatryczną opiekę (bez kosztów leków) przypada około 3,4 proc. Średnia europejska to 5–6 proc., ale są kraje, w których na psychiatrię przeznacza się 10–12 proc. środków. Równocześnie zła, zaniżona w stosunku do realnych kosztów (niedoszacowanie i minimalizm) wycena świadczeń powoduje stałe zadłużanie się szpitali psychiatrycznych. Oddziały psychiatryczne w szpitalach ogólnych bilansują się dzięki innym specjalnościom. Pacjenci i ich rodziny dopiero jak zobaczą, jakie są warunki leczenia na psychiatrii i co można im tam zaoferować, dostrzegają marność tych świadczeń. Są słusznie wściekli i oburzeni, ale też czują się swoiście poniżeni. Dostępność świadczeń jest zróżnicowana, a część potrzebujących wsparcia wymyka się opiece psychiatrycznej. Po prostu wychodzą z założenia, że „wszystko, tylko nie szpital psychiatryczny”. I nie chodzi o to, że psychiatryczny. Standard przeciętnego polskiego szpitala psychiatrycznego jest fatalny i ponury. Stare mury, kraty, od lat nieremontowane wnętrza to codzienność. Pacjenta z zaburzeniami psychicznymi nie można umieszczać w sali kilkunastoosobowej, a gdy brakuje wolnego łóżka, kłaść na podłodze. NFZ nie finansuje inwestycji, tylko leczenie, a zakup nowych łóżek czy malowanie oddziału nie jest świadczeniem zdrowotnym.

Czy Instytut Psychiatrii i Neurologii modernizuje się? Ilu pacjentów leży w jednej sali?

Jesteśmy w trakcie realizacji szerokiego programu poprawy warunków leczenia. Zależy on jednak od środków pozyskiwanych z Ministerstwa Zdrowia. Przeprowadziliśmy termomodernizację, wykonywane są remonty bieżące, poprawiają się warunki bytowe chorych, właśnie zmniejsza się liczbę łóżek w salach (było 2–6), zwiększa liczbę węzłów sanitarnych. Wciąż jednak brakuje nam środków, aby radykalnie poprawić warunki pracy personelu. Potrzebujemy nowoczesnych sal terapeutycznych, wydzielonych miejsc do indywidualnych rozmów z pacjentami. Współczesna opieka psychiatryczna to przecież nie dziewiętnastowieczne łóżko z pasami, a taki stereotyp niestety jeszcze funkcjonuje. Zaczyna nam też powoli brakować kadr, z uwagi na bardzo niski poziom wynagrodzeń. Jedynym nowym obiektem w instytucie jest Klinika Psychiatrii Sądowej. To była konieczność, aby pozyskać i przeznaczyć nadzwyczajne środki budżetowe na utworzenie miejsca dla chorych psychicznie, niepoczytalnych sprawców przestępstw, dla których brakowało miejsc szpitalnych. Udało nam się zrealizować nowatorski projekt oddziału oparty na najlepszych wzorach, których szukaliśmy, gdzie się tylko dało, na całym świecie. Oddział o wzmocnionym poziomie zabezpieczenia ma 60 łóżek, które są w pełni wykorzystane. Trafiają na ten oddział osoby z postanowieniem sądu, nakazem przyjęcia i z opinią komisji psychiatrycznej. Gdy stan ich zdrowia się poprawi, są przenoszeni do innych szpitali, nie wymagają już bowiem specjalnych zabezpieczeń. Komisja psychiatryczna przy ministrze zdrowia wskazuje określony oddział psychiatryczny i czuwa nad tym, by tzw. detencja, czyli zabezpieczenie, a także leczenie odbywało się najbliżej miejsc zamieszkania pacjentów, aby był możliwy kontakt z rodzinami, dla których są organizowane zajęcia psychoedukacyjne.

Czego potrzeba, aby uczynić opiekę psychiatryczną przyjazną?

Musi się zmienić postrzeganie psychiatrii. Musimy zmienić wizerunek szpitali psychiatrycznych – doinwestować, wyremontować, z molochów przekształcać w przyjazne pawilony. Szpitale są i będą potrzebne, ale nie każdy pacjent z problemem psychicznym musi być leczony w szpitalu i nie każdy musi przebywać w nim długo. Obecnie stan przymusu psychiatrycznego trwa kilka godzin, kilkadziesiąt minut. Kaftan bezpieczeństwa zastępują środki farmakologiczne, które pozwalają na szybkie zniesienie stanu zagrożenia związanego z lękiem lub agresją chorego. O konieczności zmian środowisko psychiatryczne mówiło od dawna, ale nasze koncepcje nie zostały zrealizowane w ramach Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego w latach 2011–2015. Zabrakło tego, co najistotniejsze – nie tylko finansowania, ale też woli i przekonania o konieczności i nieuchronności reformy. Ogłoszony na początku 2017 r. miażdżący raport Najwyższej Izby Kontroli unaocznił skalę niepowodzenia. Jesteśmy znów w punkcie wyjścia. Postulaty naszego środowiska sięgają do dobrych, sprawdzonych wzorców europejskich, opartych na doświadczeniach krajów, w których jest prowadzona środowiskowa opieka psychiatryczna. Mówimy, w dobrym znaczeniu, o rejonizacji opieki psychiatrycznej, gdyż chory psychicznie nie będzie jeździł na leczenie 100 czy 200 km. Musi uzyskać pomoc jak najbliżej miejsca zamieszkania.

To zadanie dla planowanych centrów zdrowia psychicznego?

Odpowiedzialny za utworzenie CZP powinien być minister zdrowia i samorząd terytorialny. Zakładamy, że taki ośrodek, np. jeden dla powiatu, a w dużych aglomeracjach miejskich – dla dzielnicy, otaczałby opieką od 30–50 tys. do 100–150 tys. mieszkańców. Chcemy, aby budżet CZP był populacyjny, czyli zależny od liczby ludności na podległym mu obszarze. Przy założeniu, że na osobę otrzymamy 60 zł, kwota dla stutysięcznej populacji wynosi 6 mln zł rocznie. Wystarczy na kontrakt z najbliższym oddziałem psychiatrycznym, a po hospitalizacji zapewnienie pacjentom opieki środowiskowej, pobyt na oddziale dziennym, terapię zajęciową, wizytę pielęgniarki środowiskowej w domu. Aby przekonać do projektu nieprzekonanych, potrzebny jest program pilotażowy, który – mamy nadzieję – będzie wkrótce uruchomiony. Zachęcamy NFZ do współdziałania w rozdzielaniu środków dla kilkunastu, może kilkudziesięciu centrów zdrowia psychicznego w ramach tzw. pilotażu.

Jaką rolę w tym projekcie będzie spełniał Instytut Psychiatrii i Neurologii?

Ktoś musi się zajmować projektem od strony moderującej, organizacyjnej, sprawozdawczej, finansowej czy interwencyjnej. Rola instytutu to koordynacja tych działań. Jesteśmy do niej przygotowani kadrowo, logistycznie, operacyjnie, bo wiemy, o co w tej reformie chodzi. Centrum koordynacyjne NPOZP, będące ramieniem sterującym ministra zdrowia, przy przydzieleniu na ten cel koniecznych środków będzie monitorowało wdrażanie programu. Ministerstwo Zdrowia wspiera koncepcję reformy, ale najważniejsze decyzje w tej sprawie muszą zapaść na szczeblu rządowym. Jeśli nie przeprowadzimy reformy psychiatrii dzisiaj, bezpieczeństwo zdrowotne obywateli w tym zakresie będzie zagrożone. Można to porównać z sytuacją niewyobrażalną: jak wyglądałoby bezpieczeństwo kardiologiczne obywateli, gdyby cofnąć się do stanu sprzed rozwoju intensywnej interwencji kardiologicznej, która ratuje życie setkom tysięcy osób?

Dlatego Porozumienie na rzecz Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego wystosowało list otwarty z apelem do premier Beaty Szydło?

Jego sygnatariuszami są przedstawiciele środowiska psychiatrycznego, reprezentujący instytucje i organizacje zajmujące się opieką psychiatryczną, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, Instytut Psychiatrii i Neurologii. Chcieliśmy zwrócić uwagę pani premier na konieczność przyspieszenia prac nad drugą edycją Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Po niepowodzeniu pierwszej lata 2016–2017 są już stracone. Oczekujemy konkretnych działań, decyzji ustawowych, które będą skutkowały działaniami administracyjnymi. Oddziały psychiatryczne nie weszły do sieci szpitali, opieka psychiatryczna jest aneksowana do 2018 r. Nie mamy pewności, czy reforma psychiatryczna się rozpocznie, czy będą tworzone CZP. Wciąż nie dostrzega się, że zaburzenia psychiczne stanowią niebezpieczeństwo dla życia, że depresja to choroba śmiertelna, nie tylko z powodu ryzyka samobójstwa, ale z powodu powiązania zaburzeń depresyjnych z wieloma chorobami somatycznymi – cukrzycą, chorobami układu krążenia. Narastająca absencja pracowników, której przyczyną są zaburzenia psychiczne, to koszt ponoszony przez państwo. Osoby z problemami psychicznymi pracują nieefektywnie. Można powiedzieć, że 1–2 mln osób w Polsce w pięciodniowym tygodniu pracy efektywnie swoje zadania wykonuje tylko przez cztery dni.

I Kongres Zdrowia Psychicznego ma podobny cel – zwrócenie uwagi na problem opieki psychiatrycznej.

Kongres to wydarzenie społeczne i medialne, pokazujące decydentom, ale też społeczeństwu, że problemy psychiczne mogą dotyczyć osoby z każdego środowiska i w każdym wieku. Nie mówi się o nich głośno, uważa za kłopoty intymne, indywidualne. Stygmatyzacja chorobą psychiczną przyczynia się do gorszego traktowania na rynku pracy, w odbiorze społecznym, niesie konsekwencje dla chorego i jego bliskich. Trzeba to zmienić.

Czy młodzi adepci medycyny garną się do psychiatrii?

Od kilku lat obserwuję, jak zmniejsza się zainteresowanie psychiatrią wśród młodych lekarzy. Nie jest bowiem specjalnością atrakcyjną. Nie tylko jednak finanse, ale przede wszystkim warunki pracy nie zachęcają.

Polscy psychiatrzy znajdują pracę zagranicą?

Jeżeli dobrze znają język obcy, bez problemu. Psychiatria jest specjalizacją deficytową w wielu krajach Europy Zachodniej.

Jest szansa, że dla psychiatrii w Polsce nadejdą lepsze czasy?

Mam nadzieję, że reforma psychiatrii, mimo wielu trudności, zostanie wdrożona, a opieka psychiatryczna doceniona i dofinansowana, bo ten zastrzyk jest jej niezbędny. Mam nadzieję, że zostaną utworzone centra zdrowia psychicznego i będą służyły lokalnej społeczności, współpracując z podstawową opieką zdrowotną, z lekarzem rodzinnym, w otoczeniu najbliższym pacjentowi. To będzie praktyczny sprawdzian kompleksowej opieki koordynowanej. Oby stało się to jak najprędzej. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum