9 marca 2008

Epitafium

Dr Remigiusz SKRABELIŃSKI
(1931-2007)

Remigiusz Skrabeliński urodził się 31 lipca 1931 r. Absolwent Akademii Medycznej w Białymstoku.
W latach 1947-1949 związany ze zbrojnym podziemiem w Kamiennej Górze (Dolny Śląsk).
W stanie wojennym współredaktor prasy podziemnej (pseudonimy: „Analizator” i „Kpiarz”).
W latach 1973-1977 pracował w Algierii (Setif), a po powrocie do kraju – w przemysłowej służbie zdrowia w Warszawie, w przychodniach przy ul. Górczewskiej oraz jako lekarz rodzinny przy ul. Pawińskiego.
Był aktywny zawodowo do ostatniego dnia. Zmarł 11 grudnia 2007 r.
Pozostanie na zawsze w naszej serdecznej pamięci.

Żona Krystyna Skrabelińska

Dr Maria Magdalena SIKORSKA
(1927-2007)

6 grudnia 2007 r. w Warszawie
zginęła tragicznie Maria Magdalena Sikorska, z domu Majewska.

Człowiek bardzo bliski naszym
sercom.

Urodziła się w Lelicach w rodzinie
nauczycielskiej. Jej starsi bracia ukończyli studia medyczne: Edward Wiesław Majewski był lekarzem, Edmund – magistrem farmacji. Maria Magdalena wybrała Wydział Stomatologiczny, który ukończyła w Warszawie w 1954 r.
Była, jak sama mówiła, „dentystą
z powołania”. Pracowała w przychodni na Pradze, w Szpitalu Bielańskim, przy ul. Pawińskiego, najdłużej zaś – w Poradni Stomatologicznej na Ochocie przy ul. Szczęśliwickiej.
Z ogromną pasją i zaangażowaniem oddawała swoje zdolności i siły pacjentom, którzy nigdy nie byli dla Niej ciężarem i obowiązkiem,
lecz chorymi ludźmi potrzebującymi Jej fachowej pomocy.
Przyjaźniła się z siostrami franciszkankami z Zakładu dla Ociemniałych w Laskach. W miarę swoich skromnych możliwości wspierała finansowo niewidome dzieci z Lasek.
Kiedy przeszła na emeryturę, nieustanne troszczyła się o lekarzy
emerytów.

Żyjąc dla innych, żyła dla siebie. Swój czas i energię poświęcała potrzebującym, niepełnosprawnym, niejednokrotnie pomagając im materialnie, a także pocieszając smutnych i strapionych. Głęboko wierząca, często powtarzała słowa Jana Pawła II: „Czas ucieka, wieczność czeka”.
Umiała się z każdym dzielić przyjaźnią, życzliwością i dobrą radą,
Gwałtowna śmierć zostawiła w bólu i smutku Jej rodzinę i przyjaciół. Odeszła daleko, ale – jak mawiał ks. Jan Twardowski – „zawsze będzie blisko”.

Ewa Wojciechowska, Maria Łoza-Tulimowska
i przyjaciele

Archiwum