10 kwietnia 2011

Wskaźniki zdrowia

Dla porównania zdrowia obywateli kilkudziesięciu krajów obliczono wskaźnik oparty na danych z 2008 r.: średni czas trwania życia oraz umieralność niemowląt i osób w wieku 15-59 lat. Najlepsze wyniki obserwujemy w 7 krajach: Japonii, Włoszech, Szwajcarii, Szwecji, Australii, Izraelu i Singapurze. Wskaźniki dla nich mieszczą się w przedziale od 10 do 20, nieco niżej plasują się Norwegia, Holandia, Kanada, Hiszpania, Irlandia, Grecja i Austria, które mają jeszcze wskaźniki dodatnie, a także Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Korea Płd. i USA, które mają wskaźniki ujemne, ale nie gorsze niż -6. Kolejną grupę tworzą Belgia, Finlandia, Dania, Portugalia, Chile i Słowenia ze wskaźnikami od -10 do -25. Społeczeństwa tych krajów można uznać za „dostatecznie zdrowe”. Następną grupę, której zdrowie obywateli można ocenić jako mniej niż dostateczne, tworzą Czechy, Urugwaj, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Turcja. Wreszcie grupa, w której wskaźniki wahają się między -60 a -80 to Argentyna, Albania, Słowacja, Meksyk, Serbia, Chiny i Polska (-76).
Oczywiście, wiele krajów europejskich ma wskaźniki jeszcze gorsze – w granicach od -100 do -150. Są to: Estonia, Węgry, Bułgaria, Rumunia, Litwa, Łotwa i Białoruś. Dla Rosji i Ukrainy otrzymujemy wskaźniki odpowiednio: -227 i -223. W najgorszej sytuacji znajdują się kraje afrykańskie ze wskaźnikami gorszymi niż -400, a rekordowo niski jest wskaźnik Zimbabwe (-790).
W Polsce średni czas trwania życia mężczyzn to 71 lat, a więc 10 lat mniej od czasu maksymalnego, odnotowywanego w kilku innych krajach, a kobiet – 80 lat, tylko o 6 mniej niż w najlepszej pod tym względem Japonii. Umieralność mężczyzn w wieku 15-59 lat jest o 81 proc. wyższa niż w krajach najbogatszych, natomiast kobiet tylko o 26 proc. Poprawa tej sytuacji jest najpoważniejszym wyzwaniem dla zdrowia publicznego w Polsce. Odpowiedzialność za to ponosi NFZ, który systematycznie dyskryminuje podstawową opiekę zdrowotną, pozbawiając jej lekarzy uprawnień do podejmowania wielu procedur diagnostycznych i zmuszając pacjentów do korzystania z porad specjalistycznych. W ten sposób powstaje „wąskie gardło” systemu, jakim jest diagnoza i terapia schorzeń należących do grupy największych zabójców: chorób układu krążenia i nowotworów, które w omawianej grupie populacji są przyczyną 60 proc. zgonów.
Dopóki jedynym problemem, jakim interesuje się kierownictwo NFZ SA, są pieniądze, nikt też nie bada efektów zdrowotnych, jakie są skutkiem ponoszonych kosztów – dopóty nie widać szans na zmianę sytuacji. Oczekiwaliśmy po 2007 roku bardziej merytorycznych działań decydentów. Nie wiemy nawet, czy chcieli dobrze, a i tak „wyszło, jak zawsze”, czy też po prostu w ogóle o niczym nie myśleli.

Piotr Krasucki

Archiwum