2 listopada 2011

Minister pożarnictwa

Paweł Walewski

Jakiego ministra zdrowia u progu nowej kadencji rządu wypatrują lekarze? Czy powinno mieć to w ogóle jakieś znaczenie, skoro większość powołanych na to stanowisko powtarza, że zamierza być przede wszystkim rzecznikiem pacjentów i w ten sposób ucina dyskusję, które środowiska mają prawo do wydawania rekomendacji. Reprezentantami lekarzy pozostają władze samorządu, minister nie jest adwokatem jednej grupy zawodowej. Ponieważ jednak czuwa nad całym systemem ochrony zdrowia, trudno, by izb lekarskich nie interesował jego wybór. Polityka prowadzona przez ministra może w codziennej pracy wiele pomóc, choć przykłady z minionych lat świadczą dobitnie o tym, że ogłaszane w resorcie decyzje nie przez wszystkich są mile widziane.
Czy da się pogodzić wodę z ogniem? Minister edukacji ma na głowie interes pedagogów i uczniów, minister nauki – nauczycieli akademickich oraz studentów. Przed naszym ministrem dużo większe wyzwania, już nie tylko z uwagi na rozbieżne interesy licznych grup zawodowych pracujących w szpitalach i przychodniach, ale także ze względu na wrażliwą specyfikę resortu, który służy obywatelom zarówno majętnym, jak i biednym, młodym i starym, w placówkach publicznych i prywatnych – po prostu wszystkim. Na szczęście skończyły się czasy, kiedy jedynym postulatem pod adresem ministra były podwyżki uposażeń. Dziś nikt rozsądny nie wysuwa żądania, aby Święty Mikołaj z ul. Miodowej sypnął groszem i napełnił nim szybko portfele. Dochody można pomnażać w inny sposób, bez wszczynania protestów. Aktualne jest natomiast życzenie, aby minister decydował o wszystkim roztropnie, z wyprzedzeniem, aby nie stwarzał wrażenia, że gasi pożary, zamiast kreować politykę na wiele lat.
Kiedy coraz większa liczba lekarzy pracuje na swoim lub zatrudnia się na kontraktach (dobrowolnie zrzekając się na rzecz państwa przywilejów pracowniczych), szef resortu powinien łaskawie wziąć pod uwagę, że planowanie w każdym przedsiębiorstwie to podstawowa zasada jego rozwoju. Działanie przez zaskoczenie utrudnia pracę, a niestety nazbyt często mamy do czynienia z reakcjami niemal w konwulsjach, do których mało kto zdąży się przygotować. Mniej chaosu, więcej przemyślanych rozstrzygnięć – oto najczęściej wypowiadane życzenie pod adresem ministra na nową kadencję. Co powinno bardziej cieszyć niż martwić, gdyż postulat charakterologiczny łatwiej zrealizować niż finansowe ultimatum. Należy rzecz jasna oczekiwać od szefa resortu zdecydowania, konsekwencji, ale potrzebna jest też wizja, do której przekonałby wszystkich, zanim zapadną ostateczne decyzje. Z reformowaniem lecznictwa jest jak z budową domu: najpierw trzeba dokładnie rozrysować plan, zgromadzić materiał, znaleźć ludzi. Potrzebni są murarze, a nie strażacy.

Autor jest publicystą „Polityki”.

Archiwum