15 listopada 2015

Zdrowe odżywianie i zdrowy rozsądek

Jan Nowak-Jeziorański minął był już wtedy osiemdziesiątkę. Gdy przyjeżdżali goście, chętnie maszerował do stekowni, a wiadomo, jaki potrafi być w Ameryce stek, wypijał sporo czerwonego wina i solił, solił, solił oraz zachęcał innych do polepszania smaku wołowiny chlorkiem sodu. Szalał w restauracjach, bo podobno jego żona Jadwiga w trosce o męża wycofała w domu z użytku sól. Może dzięki temu cieszyliśmy się zdrowym i żwawym legendarnym kurierem z Warszawy jeszcze wiele lat po odzyskaniu niepodległości. Dzisiaj powiedzieć by można, że pani Jadwiga, jeśli wszystko w opowieści jej męża się zgadzało, prowadziła nowoczesną politykę społeczną w domu Jeziorańskich. Na współczesnych uniwersytetach bada się, jakimi kryteriami należy się kierować przy podejmowaniu decyzji w polityce społecznej, by były oparte na badaniach naukowych i doświadczeniu, a nie na politycznym widzimisię. Nie ma wątpliwości, że nadmiar soli prowadzi do nadciśnienia i innych chorób cywilizacyjnych. Podobnie jak nie podlega dyskusji, że w najlepiej rozwiniętych państwach dzieci jedzą za dużo cukru w rozmaitych produktach. Z drugiej strony fanatyzm w zdrowotnym rozporządzeniu szkodzi nie mniej niż sól w nadmiarze. Zarządzenie, co można, a czego nie można sprzedawać w szkolnych sklepikach oraz podawać w stołówkach, musiało wywołać wiele nowych zjawisk. Wzrosło zainteresowanie dziatwy polityką, oczywiście w kontekście krytyki premier Kopacz, w tornistrach pojawiły się sól, pieprz i, jak się okazało, także inkryminowany keczup, a na korytarzach szkół nielegalni dilerzy wafelków. Magda Gessler zapewne rwała włosy z głowy, gdy widziała w telewizji reportaże, jak szkolni kucharze uczą się robić niesmażone racuchy. W tym samym czasie coraz sławniejsza Anna Lewandowska dla swego arcysławnego męża upiekła ciasto „5 w 9”. Nie dodała ani mąki, ani jajek, nie wiemy, jak było z cukrem. Przepis wydawał się zatem czysto teoretyczny, niemniej jednak pokazała ciasto na Facebooku. Ewa Kopacz nie przekonała maluchów do swoich zmian, nawet przywracając do szkolnych sklepików drożdżówki. Może powinna była poprosić o pomoc Annę Lewandowską, by wsparła akcję jasnym przekazem: chcesz być jak „Lewy”, nie wcinaj drożdżówek!
Zdrowe odżywianie okazało się jedynym prozdrowotnym akcentem kampanii. Na wrześniowej konferencji na temat sposobów przekonania polityków, by w kampanii wyborczej mówili o zdrowiu, zorganizowanej m.in. przez Krzysztofa Łandę i Annę Jasińską, było już jasne, że centralnym problemem będą uchodźcy. Czas pomyśleć, jak przy okazji następnej kampanii wyborczej przetworzyć tematykę zdrowotną, która jest nie mniej ważna niż poziom wydatków na zbrojenia, na zdroworozsądkowy przekaz, a nie tylko wyborczą kiełbasę.

Archiwum