11 kwietnia 2008

Bez znieczulenia

Rezultaty Białego Szczytu są rozczarowujące. Ich wpływ na dalszy bieg prac reformatorskich w ochronie zdrowia będzie niewielki. I chyba tak być musiało.
Na początku stycznia, w obliczu narastającego konfliktu płacowego, rząd chciał pokazać, że jest otwarty na dialog ze środowiskami służby zdrowia. Rządowi „pijarowcy” doskonale rozumieli, że opinii publicznej podoba się władza, która chce rozmawiać. Zwłaszcza po doświadczeniach z PIS-em i Białym Miasteczkiem. Zatem rozpoczęcie Szczytu z udziałem premiera było dobrym sygnałem medialnym, że rząd chce rozwiązywać trudne problemy służby zdrowia w drodze dialogu.

Jednak rząd rozmawiać o płacach nie chciał, a do dialogu o reformie przygotowany nie był. Jego przedstawiciele nie zaprezentowali uczestnikom Szczytu raportu przedstawiającego pogłębioną diagnozę kryzysu, cele i założenia koniecznych zmian oraz katalog rekomendacji. Raportu, który mógłby stać się przedmiotem poważnej debaty, po prostu nie było.

Brak takiego dokumentu, mimo najlepszych chęci większości uczestników obrad, spychał dyskusję na jałowe tory. Ogólne zamieszanie pogłębił fakt, że w momencie rozpoczęcia Szczytu posłowie PO złożyli u marszałka Sejmu kilka projektów ustaw przygotowanych przez Ministerstwo Zdrowia, ale bez konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych. Uczestnicy obrad słusznie więc zadawali sobie pytanie: jaka jest rola Białego Szczytu? Wszak projekty ustaw powinny powstać na podstawie przyjętych rekomendacji szczytu, a nie odwrotnie.
Sytuację w ostatnich tygodniach próbował ratować prof. Marek Safjan, przewodniczący Komitetu Sterującego. Sformułowanie katalogu problemów do dyskusji umożliwiło opracowanie krótkiego dokumentu końcowego. Niestety, zawarte w nim rekomendacje mają charakter fragmentaryczny. To, że zabrakło całościowej wizji zmian, wynika z grzechu pierworodnego – braku rządowej strategii na początku obrad.
Mimo tych zastrzeżeń przynajmniej jeden punkt zasługuje na uwagę. Mam na myśli rekomendację postulującą wprowadzenie współpłacenia w postaci niewielkich kwot płaconych przy korzystaniu z usług zdrowotnych w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, np. za dzień pobytu w szpitalu lub wizytę u specjalisty. Cel takich opłat to przede wszystkim ograniczenie nadużywania usług specjalistycznych poprzez włączenie elementu kosztu do procesu podejmowania decyzji przez pacjenta, ale także korzystne zmiany w strukturze świadczeń oraz pozyskanie dodatkowych środków. Jest to rozwiązanie alternatywne w stosunku do propozycji rządowej polegającej na opłatach pokrywających część kosztów niektórych procedur specjalistycznych. Ponieważ wysokość takich opłat byłaby duża, propozycja rządowa jest nie do przyjęcia, gdyż tworzy barierę nie do pokonania dla uboższych pacjentów.

Natomiast rekomendacja Szczytu jest prosta, czytelna dla wszystkich i już praktykowana w wielu krajach. Gdyby została przyjęta, mimo politycznego ryzyka, Biały Szczyt miałby swój przyczynek do reformy, a weryfikacja intencji rządu wypadłaby pozytywnie.

Marek BALICKI

Archiwum