4 maja 2023

Analiza przypadku (maj 2023)

W naszym cyklu często przedstawiamy przykłady, w których o braku odpowiedzialności przesądza brak winy w działaniu lekarza prowadzącego leczenie. Równie często jednak zwracamy uwagę, że innymi przesłankami, które muszą zaistnieć, aby można było mówić o odpowiedzialności lekarza, jest szkoda i związek przyczynowy. Dzisiejsza analiza przybliży ten temat.

autorki: KAROLINA PODSIADŁY-GĘSIKOWSKA, adwokat
ALEKSANDRA POWIERŻA, radca prawny

24 marca 2010 r. pani K. zgłosiła się na wizytę do ginekologa dr W. Po przeprowadzeniu badania ginekologicznego lekarka przepisała jej leki antykoncepcyjne. Następna wizyta u dr W. miała miejsce 28 kwietnia i, według relacji pacjentki, obejmowała pełne badanie ginekologiczne, po czym pani K. otrzymała receptę na kolejne opakowanie środków antykoncepcyjnych. Z dokumentacji medycznej oraz relacji dr W. wynika natomiast, że 28 kwietnia odbyła się jedynie tzw. wizyta recepturowa, podczas której pacjentka otrzymała kolejną receptę.

Gdy pani K. zaczęła przyjmować tabletki z następnej serii, jej samopoczucie się pogorszyło. Czuła się osłabiona, uskarżała się na bóle brzucha, głowy, nudności. W związku z tym wykonała domowy test ciążowy, który dał pozytywny wynik. 1 czerwca zgłosiła się do ginekologa dr. J., który po wykonaniu badania USG stwierdził obecność w macicy 11-tygodniowego płodu. Pacjentka zapewnia, że została również poinformowana, że lekarz ginekolog badający ją 28 kwietnia powinien rozpoznać ciążę, a co za tym idzie – nie wystawiać recepty na hormonalne środki antykoncepcyjne, których stosowanie może wpłynąć negatywnie na rozwój płodu. 27 grudnia pani K. urodziła zdrową córkę.

Pacjentka postanowiła jednak zgłosić wobec dr W. roszczenie zapłaty 77 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. Zaznaczyła przy tym, że od 1 czerwca, kiedy lekarz potwierdził, że jest w ciąży, żyła w ciągłym napięciu i stresie, obawiając się o zdrowie swojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Mimo szczęśliwego rozwiązania, nie pozbyła się lęku o dziecko, szczególnie gdy córka zachoruje, w związku z czym w najbliższym czasie rozpocznie leczenie psychiatryczne.

W celu ustalenia, czy leczenie pani K. było prawidłowe, zasięgnięto opinii medycznej. Biegły uznał, że postępowanie dr W. było właściwe, chociaż można mieć zastrzeżenia do faktu, że wizyta z 28 kwietnia ograniczyła się do przepisania recepty, bez badania ginekologicznego. 24 marca pacjentka prawdopodobnie jeszcze w ogóle nie była w ciąży. Do zapłodnienia mogło dojść na przełomie marca i kwietnia, co potwierdza badanie USG wykonane przez dr. J. 1 czerwca (ciąża około 11 Hbd). Opiniujący zwrócił uwagę, że przyjmowanie preparatu antykoncepcyjnego, aczkolwiek niewskazane w ciąży, nie miało wpływu na jej przebieg i prawidłowy rozwój płodu. Dr W. swoim postępowaniem nie wpłynęła zatem na zdrowie pacjentki i rozwój jej ciąży.

Niemniej jednak, jeśli pani K. byłaby zbadana ginekologicznie podczas tzw. wizyty recepturowej 28 kwietnia, wcześniej zostałaby rozpoznana ciąża, co pozwoliłoby uniknąć niepotrzebnego stresu. Ale okoliczność ta w żadnym stopniu nie została potwierdzona, a pacjentka dopiero po zgłoszeniu roszczeń zamierzała skorzystać z pomocy psychologa i psychiatry.

W tym stanie rzeczy odmówiono uznania odpowiedzialności za działania dr W.

Pytanie redakcji:

Dlaczego, mimo pewnych zastrzeżeń wobec postępowania dr W., nie uznano jej odpowiedzialności?

Odpowiedź prawnika lekarza:

U pani K. nie stwierdzono wystąpienia szkody. Dziecko urodziło się zdrowe, a na potwierdzenie zapewnień o życiu w ciągłym stresie i wpływie sytuacji na psychikę pacjentki nie przedstawiono żadnych dowodów. Tym samym nie można było stwierdzić występowania pierwszej przesłanki odpowiedzialności. Gdyby pani K. przedstawiła np. zaświadczenia od psychologa lub psychiatry, potwierdzające, że podejmowała leczenie, sytuacja mogłaby być zgoła inna wobec udowodnienia przesłanki odpowiedzialności.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum