19 marca 2007

Wędrówki po regionie – Wyszków

4 lata później

W kwietniu 2003 r. Cecylia DOMŻAŁA została dyrektorem SPZ ZOZ w Wyszkowie. Przez cztery lata dążyła do wyprowadzenia szpitala z długów i umocnienia jego pozycji jako największej placówki lecznictwa zamkniętego w powiecie. Wiele z jej zamierzeń, choć nie wszystkie, udało się zrealizować.

Wyszkowski szpital po raz pierwszy przedstawialiśmy w „Wędrówkach po regionie” w „Pulsie” nr 2/2005.

Jednym z najważniejszych zadań były tutaj nowe inwestycje. Już w 2003 r. zakończono budowę Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, którego świadczenia placówka zakontraktowała od stycznia 2004 r. Budowę SOR-u sfinansował organ założycielski, czyli Starostwo Powiatowe w Wyszkowie.

W rejonie wyszkowskim, podobnie jak w całym kraju, wzrasta liczba urazów, spowodowanych m.in. wypadkami w pracy i komunikacyjnymi. Szpital do tej pory ma tylko chirurgię ogólną, która nie jest w stanie wykonywać części procedur ortopedycznych. Wielu pacjentów trzeba odsyłać do innych placówek. Władze powiatu i dyrekcja szpitala uznały za konieczne utworzenie zupełnie nowego, 15-łóżkowego oddziału urazowo-ortopedycznego. W listopadzie 2006 r. zakończono adaptację wolnych pomieszczeń na ten oddział. Część środków wygospodarował szpital, resztę zaś dołożyło starostwo, za pieniądze uzyskane ze sprzedaży budynku przy ul. Sowińskiego, w którym dawniej mieściły się poradnie specjalistyczne. Większość z nich już dawno została przeniesiona do obiektów szpitalnych.

Obecnie, w miarę uzyskiwania środków finansowych, szpital kupuje niezbędny sprzęt i aparaturę dla ortopedii. Kadry dla oddziału są. Dyr. Domżała (na zdjęciu) planuje, że oddział rozpocznie pracę w drugiej połowie br. i jeszcze w tym roku spodziewa się uzyskać dodatkowy kontrakt z NFZ na pakiet procedur urazowo-ortopedycznych.
– Nadal mamy problem z odnawianiem zasobów sprzętu medycznego, choć wiele już zakupiliśmy: aparat do badania echa serca, holterowski aparat do prób wysiłkowych, nowy przenośny aparat rtg. i in. – mówi dyr. Domżała. – Od 2005 r. mamy trzyletni certyfikat ISO 2000, w styczniu był pierwszy audyt nadzorujący.

Szpital przygotował program restrukturyzacji, dzięki któremu mógł skorzystać ze środków przewidzianych ustawą o pomocy publicznej. Otrzymał pożyczkę z Banku Gospodarstwa Krajowego – 2,6 mln zł. Pozwoliła ona na uregulowanie w stosunku do pracowników części zobowiązań, wynikających z „ustawy 203”. Były one dużo większe niż pożyczka; pozostałą część wypłacono ze środków własnych. Gdy Cecylia Domżała rozpoczynała zarządzanie placówką w 2003 r., zobowiązania te wynosiły ok. 7 mln zł; dziś tylko kilkadziesiąt tysięcy.

Program restrukturyzacyjny nie został jeszcze zrealizowany. Przewidywał rozszerzenie świadczeń medycznych w nowym oddziale urazowo-ortopedycznym oraz w zakresie rehabilitacji. To drugie zadanie okazało się trudniejsze, choć SPZ ZOZ świadczy usługi rehabilitacyjne już od dawna, prowadząc m.in. pracownię rehabilitacji i fizykoterapii, w szpitalu i poza nim. Plan przewidywał znaczne ich rozszerzenie – o nowy zakres świadczeń: hydroterapię, krioterapię. Szpital dysponuje pustostanami po pralni i kotłowni, ale trzeba je dostosować do nowych potrzeb. Powstał plan adaptacji, jest zgoda sanepidu. Zabrakło środków finansowych. Szpital liczył na pomoc PFRON-u, ale obecnie nie może jej otrzymać. Kilka lat temu dostał już taką dotację. Między rozliczeniem poprzedniej a następną muszą upłynąć 3 lata. W przypadku Wyszkowa okres ten jeszcze nie minął. Dyrekcja liczy, że otrzyma dotację w 2008 r.

SPZ ZOZ w Wyszkowie prowadzi również podstawową opieką zdrowotną oraz specjalistykę ambulatoryjną w 17 poradniach specjalistycznych, dawniej rozrzuconych po mieście, obecnie funkcjonujących w przychodni przyszpitalnej. Została zlikwidowana poradnia dermatologiczna, bo jedyna specjalistka w zakresie dermatologii przeszła na emeryturę. W mieście są 2 niepubliczne poradnie w tej dziedzinie. Tylko 2 poradnie: diabetologiczna i pulmunologiczna zajmują pomieszczenia poza szpitalem, w lokalu spółdzielczym przy ul. Sowińskiego.

Istnieją duże problemy ze świadczeniem usług w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej. Po jej sprywatyzowaniu w 1997 r. w gestii SPZ ZOZ pozostało kilka praktyk POZ z 11 tys. podopiecznych. Placówki te są opłacalne, gdy liczba zapisanych pacjentów wynosi 2-2,2 tys. – wówczas środki finansowe otrzymywane z NFZ wystarczają na utrzymanie budynku bądź opłacenie dzierżawy, mediów, pensji lekarza, pielęgniarek itd. Przy mniejszej liczbie podopiecznych przychody nie bilansują się z kosztami.

Jedna praktyka POZ ma zapisanych 600 potencjalnych pacjentów, trzy po 1-1,4 tys. osób. Wszystkie działają w terenie wiejskim. W mieście publiczny POZ obejmuje opieką 3,5 tys. osób. Dyrekcja ZOZ czyni starania, aby zmienić ten niekorzystny stan, ale Rada Społeczna waha się przed podjęciem decyzji. Aby zlikwidować nieopłacalne placówki, konieczne jest przeprowadzenie procedury likwidacji – pozytywna opinia Rady Społecznej ZOZ, zgoda wojewody i uchwała Rady Powiatu. Ciągle trwają rozmowy w tej sprawie, ale władze samorządowe boją się trudności przy zapewnieniu opieki medycznej dla mieszkańców tych terenów. Obawy te – zdaniem dyr. Domżały – są bezpodstawne, bo w pobliżu publicznych ośrodków zdrowia działa kilka niepublicznych gabinetów POZ i pacjenci bez trudu mogą się przepisać na ich listy.
Większość świadczeń szpital wykonuje z nadwykonaniami. Za nadwykonania w 2006 r., z wyjątkiem dializ i usług Oddziału Intensywnej Terapii, NFZ prawdopodobnie nie zapłaci.

W placówce pracuje 459 osób na umowach o pracę i 56 na umowach cywilnoprawnych. Szpital ma do tej pory pełną obsadę, zgodną z przyjętymi normami. Po uruchomieniu SOR-u zatrudnienie wzrosło o 10 osób.

Sytuacja kadrowa szpitala jeszcze jest ustabilizowana. W ostatnich latach panował tu spokój i zrozumienie, personel szpitalny był przychylny posunięciom dyrekcji. Pracownicy zrzekli się nawet odsetek za należności z tytułu ustawy „203”, aby placówka wyszła z dramatycznej sytuacji. Ale ostatnie podwyżki płac, paradoksalnie, mogą nią zachwiać, a już wzbudziły pewien niepokój. Tak bardzo zróżnicowały wynagrodzenia w szpitalach, że część pracowników, w tym głównie pielęgniarki i położne, rozważa zmianę miejsca zatrudnienia na szpitale warszawskie, które w większości płacą lepiej. Dojazd z Wyszkowa do Warszawy jest łatwy i szybki, a różnica tak duża, że warto ponieść koszty podróży. Poprzednio pielęgniarka w Wyszkowie zarabiała o 300-500 zł mniej niż jej warszawska koleżanka zatrudniona na takim samym stanowisku. Po ostatnich podwyżkach, które były procentowe, w wielu przypadkach różnica znacznie wzrosła. W szpitalach klinicznych czy marszałkowskich pielęgniarki mogą zarabiać nawet o 1200 zł więcej niż w szpitalach powiatowych.
W efekcie wkrótce nie tylko w Wyszkowie może zabraknąć średniego personelu medycznego. Lekarzy podwyżki też nie usatysfakcjonowały, bo i ich płace w stolicy są wyższe. Ponieważ jednak zdecydowana większość jest związana miejscem zamieszkania z Wyszkowem, na razie szpital ma prawie pełną obsadę, z małymi niedoborami na neonatologii, pediatrii i chirurgii.
Podsumowując 4 lata pracy, dyr. Domżała mówi: – Sytuacja finansowa szpitala zdecydowanie się poprawiła, zmniejszyły się nasze zobowiązania wymagane (ustawa „203” i długi w stosunku do kontrahentów zewnętrznych, np. dostawców leków, ciepła itp.). Poprawi ją jeszcze zakończenie programu restrukturyzacji. Liczę, że do października 2007 r. w ogóle nie będziemy mieć zobowiązań wymaganych. Atmosfera spokoju i stabilizacji w zespole ostatnio nieco się zmieniła, wśród pracowników pojawiło się niezadowolenie wywołane podwyżkami; obniża ono motywację do pracy i jej efektywność. Obawiam się, że rok 2007 nie będzie spokojny. Obniżony poziom finansowania usług przez NFZ na 2007 r. mniej więcej o 5,5 proc. wpłynie na pogorszenie sytuacji finansowej jednostki. Pozostaje nadzieja, że kontrakty na drugie półrocze będą renegocjowane, co pozwoli na utrzymanie przychodów z NFZ na poprzednim poziomie.

Małgorzata Skarbek

Archiwum