5 listopada 2010

Marsz po życie


Ponad sto osób, w tym wiele kobiet po mastektomii, przeszło 15 października ulicami Radomia w dziesiątym już Marszu Amazonek. Przypominanie o profilaktyce tej choroby było również okazją do zwrócenia uwagi na problemy, z jakimi spotyka się radomska służba zdrowia w leczeniu chorych na raka piersi.

Klub Kobiet po Mastektomii „Amazonki-Dana” istnieje od 15 lat. Jej członkinie starają się przeprowadzać przez najtrudniejsze chwile osoby, które wciąż walczą z chorobą lub są w okresie rehabilitacji. Pomoc jest wymierna – organizowanie masaży, gimnastyki, rozmów z psychologiem oraz niewymierna – obecność na oddziałach szpitalnych i dodawanie otuchy kobietom czekającym na operację. Niestety, w Radomiu liczba osób, którym taka pomoc jest potrzebna, stale wzrasta. – Dlatego przypominania o profilaktyce nigdy nie jest za wiele – mówi dr Danuta Krajewska, chirurg z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. To m.in. do Poradni Chorób Piersi RSzS trafia duża część przypadków. – Nie tylko wzrasta liczba zachorowań, ale także niepokojąco obniża się wiek chorych. Tylko w ostatnim roku mieliśmy trzy przypadki wymagające amputacji u pacjentek w wieku 32, 30 i 29 lat. Najmłodsza z nich była w siódmym miesiącu ciąży. Na szczęście wszystkie panie pomyślnie przeszły operację – wylicza dr Krajewska.
W Radomiu nie jest możliwe kompleksowe leczenie, a nawet pełna diagnostyka chorych. Lekarze zwracają uwagę na brak potrzebnego sprzętu. Podkreślają, że pomimo tego, iż większość przypadków i tak docelowo musi trafić do placówek w Kielcach i Warszawie, nie można bagatelizować roli poradni. – To u nas następuje pierwszy przesiew, pierwszy kontakt chorej z lekarzem. Tutaj ustalamy dalszą terapię, dlatego musimy mieć warunki i narzędzia. Tymczasem kontrakty są małe. Poza tym z przyczyn technicznych nie możemy wykonywać części badań. W Radomiu nie mamy medycyny nuklearnej, tak potrzebnej nie tylko w leczeniu, ale i w diagnozowaniu wielu przypadków – podkreśla dr Krajewska.
Dzięki wzbogaceniu bazy diagnostycznej wiele pacjentek, dla których wyjazd sto kilometrów od domu stanowi wysiłek organizacyjny i ekonomiczny, mogłoby o wiele szybciej i łatwiej rozpocząć leczenie na miejscu.
Marsz Amazonek to okazja, żeby zwrócić uwagę na problemy służby zdrowia, jednak przede wszystkim, aby przekonywać kobiety, że rak piersi nie jest tematem wstydliwym, a niepomyślna diagnoza nie oznacza wyroku śmierci.

Ewa Waluś

Archiwum