9 października 2015

Na marginesie – Nocne Polaków rozmowy

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk
redaktor naczelna

W środę 23 września, w dniu, w którym „Puls” był już w drukarni, media poinformowały o podpisaniu przez pielęgniarki porozumienia płacowego z Ministerstwem Zdrowia. Nie podano szczegółów, na razie wiadomo tylko, że pielęgniarki otrzymają w ciągu czterech lat podwyżkę 1600 zł, czyli co roku 400 zł. Konkrety poznamy, kiedy minister zdrowia wyda w tej sprawie rozporządzenie. Tym samym szef resortu odsunął widmo strajku pielęgniarek, który zapewne sparaliżowałby tuż przed wyborami działania służby zdrowia w Polsce i byłby bardzo „nie na rękę” rządzącej koalicji.
Ciekawe, jakie będą komentarze prominentnych przedstawicieli dzisiejszej opozycji, która – sądząc na podstawie aktualnych badań opinii publicznej – być może wygra październikowe wybory parlamentarne i będzie musiała to porozumienie realizować. Rozmowy pielęgniarek w ministerstwie zakończyły się nad ranem, można by rzec – zgodnie z tradycją. Pielęgniarki, od początku sporu konsekwentne w swoich żądaniach, uzyskały praktycznie spełnienie swoich postulatów, chociaż nie od razu, bo rozłożone na cztery lata. Pozostaje tylko pogratulować sukcesu ich związkowi zawodowemu i samorządowi, które – działając wspólnie – dopięły swego. Szkoda, że organizacje reprezentujące lekarzy od wielu lat nie potrafią być równie skuteczne. Od momentu wywalczenia tzw. podwyżki wedlowskiej reprezentacje środowiska lekarskiego spoczęły na laurach i biernie przyglądały się postępującej zapaści w ochronie zdrowia. Pielęgniarek w naszym kraju brakuje, zarobki tej grupy zawodowej są za niskie, biorąc pod uwagę ich kwalifikacje, rolę w społeczeństwie itd. Jednocześnie trzeba zauważyć, że lekarzy również jest za mało (w niektórych specjalnościach tragicznie mało), a ich zarobki dalekie są od tych, jakie powinni otrzymywać. Nie piszę o tym, aby zakwestionować prawo pielęgniarek i położnych do podwyżki wynagrodzeń czy skłócić lekarzy z pielęgniarkami. Od tego są „usłużni”, którzy na zamówienie (ciekawe czyje?) od pewnego czasu podają z sufitu wzięte dane o krociowych zarobkach lekarzy. Dr Zdzisław Szramik (OZZL) w artykule „Jak dobrze być… lekarzem” przytacza informację z jednego z portali społecznościowo-politycznych, że zarobki młodych lekarzy („o ile chce im się pracować”) wynoszą nawet 40 tys. zł, stawki godzinowe adeptów medycyny – od 100 do 150 zł, a lekarzy specjalistów o wiele więcej. Takie „rzetelne” informacje zdaniem dr. Szramika mają z jednej strony skłócić zainteresowane środowiska, a z drugiej nastawić społeczeństwo negatywnie do słusznych żądań płacowych pielęgniarek (i lekarzy).
Innym istotnym problemem, podnoszonym m.in. przez Polską Federację Szpitali, jest brak możliwości realizacji tego porozumienia bez narażania lecznic na zapaść finansową. Już dzisiaj, według ostatniego raportu NIK, płace stanowią dominującą część wydatków szpitali: od 47 do ponad 85 proc., a koszty zatrudnienia personelu medycznego – od 80 do 90 proc. wszystkich wynagrodzeń.
Podwyżka dla pielęgniarek prawdopodobnie spowoduje żądania płacowe przedstawicieli innych zawodów medycznych i nie rozwiąże problemu emigracji młodych, wykształconych i znających języki pielęgniarek, np. do krajów Unii Europejskiej. Po nocnych rozmowach przyjdzie czas na skonsumowanie ich wyników. Jak ta konsumpcja będzie wyglądała w praktyce?

e.gwiazdowicz@oilwaw.org.pl

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum