25 lipca 2006

Wakacyjna prognoza pogody

Temperatura w gabinetach lekarskich jest wysoka niezależnie od pory roku. Na przekór mroźnej zimie i chłodnej wiośnie nikogo nie opuszczał gorący nastrój. Najpierw opór Porozumienia Zielonogórskiego, potem narastająca spirala strajków w szpitalach – wulkan wybuchł i gorąca lawa mocno podniosła słupek rtęci. Jakie więc będzie lato? O jesień nie pytam, bo po wakacjach emocje dojdą pewnie do zenitu, gdy szpitalom przyjdzie rozdzielać zapowiedziane podwyżki. Ciekawe, komu pieniądze przejdą koło nosa…
Festiwal obietnic w sprawie wzrostu wynagrodzeń przebił tym razem Opole i Sopot razem wzięte – pozazdrościć rządowi optymizmu. Z dnia na dzień zmieniał się krąg szczęśliwców, którym obiecano podwyżki (w ostatniej chwili poszerzony został o kontraktowców, a w kolejce czekają jeszcze lekarze z niepublicznych placówek). Tylko nikt nie pyta, czy obiecane z rezerwy NFZ 800 mln zł starczy dla wszystkich? Właśnie latem Sejm będzie pracował nad ustawą, która ureguluje te kwestie. Biorąc pod uwagę nikłe zainteresowanie posłów tematyką zdrowotną, które podczas czerwcowej debaty zademonstrowali swoją nieobecnością na sali – nie ma większych nadziei, że dyskusja tym razem będzie merytoryczna. Znów opozycja przerzuci się z koalicją demagogicznymi hasłami, z zamiłowaniem sięgając do historii. Przyszłość jakoś się sama skleci.
A jak nie? Jeśli minister zdrowia i tłumnie przybyła na debatę o przyszłości finansowania opieki zdrowotnej publika lekarzy i pielęgniarek mieli nadzieję, że usłyszą jasne stanowisko partii politycznych w kwestiach programowych na najbliższe lata – srodze się zawiedli. Nie usłyszeliśmy niczego w najważniejszych sprawach: czy posłowie poprą współpłacenie za niektóre świadczenia medyczne, zezwolą na wprowadzenie ubezpieczeń dodatkowych i pielęgnacyjnych, czy uda się wreszcie stworzyć sieć szpitali? To, co dziś w kwestii naprawy ochrony zdrowia proponuje rząd, nie oznacza przecież, że obrany kierunek urynkowienia systemu spodoba się partiom politycznym. Zwłaszcza że obecna koalicja wygrała wybory, mając zupełnie inny program reformy i w trosce o swój elektorat może mieć zdanie odmienne.
Dziesięciopunktowy program ministra wychodzi naprzeciw oczekiwaniom środowiska lekarskiego i tej części obywateli, którą stać na wykupienie ubezpieczeń dodatkowych albo inne opłaty, które trzeba będzie wyłożyć z własnej kieszeni za świadczenia spoza koszyka. Ale co na ten temat powiedzą swoim wyborcom posłowie, dla których cenniejsze ponad wszystko wydaje się społeczne poparcie, nawet kosztem zdrowego rozsądku? Na razie nie znamy szczegółów zapowiadanych zmian ani nie znamy opinii sił politycznych. Przy tylu niewiadomych prognoza dotycząca reformy nie różni się od prognozy pogody. Ü

Paweł Walewski
Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum