11 kwietnia 2005

Dofinansowujemy szpitale

Urząd Miasta Stołecznego Warszawy jest jednym z sześciu organów założycielskich dla placówek ochrony zdrowia w stolicy. Podlegają mu 32 placówki, w tym 11 szpitali, 15 zespołów opieki zdrowotnej lecznictwa otwartego we wszystkich dzielnicach miasta, 3 zakłady opiekuńczo-lecznicze i 3 ośrodki leczenia uzależnień od alkoholu. Pracuje w nich ponad 10 tys. osób.

Z Aurelią OSTROWSKĄ, dyrektorem Biura Polityki Zdrowotnej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, rozmawia Małgorzata Skarbek

Co urząd miasta jako organ założycielski robi w sprawie zadłużenia szpitali?

Nasze zadłużenie to 139 mln zł, w tym 108 mln to zobowiązania wymagalne. Gros tej sumy to długi dotyczące szpitali, choć nie wszystkie je mają. W ub.r. na wniosek mojego biura rada miasta podjęła uchwałę o poręczeniach za długi do kwoty 60 mln zł dla podmiotów, których organem założycielskim jest m.st. Warszawa. W praktyce pomoc z tytułu poręczenia za długi oznacza, że jeśli któryś zakład podpisze umowę z bankiem i nie będzie mógł wpłacić raty kredytu, to płaci za niego miasto. Poręczeniem obejmujemy 4 placówki w najtrudniejszej sytuacji, szpitale: Praski, Grochowski, na Solcu oraz ZOZ Lecznictwa Otwartego na Mokotowie. Prezydent miasta zgodził się, aby w umowach zawieranych przez zakłady z bankiem była uwzględniona możliwość skupu wierzytelności i kredytowanie dotyczące części zobowiązań pracowniczych. Źródło długów w stosunku do pracowników tkwi w „ustawie 203”, a więc długi powstały nie z naszej winy, ale nie uchylamy się od odpowiedzialności, chcemy tę sprawę załatwić. Staramy się też poprawić sytuację zakładów przez finansowanie programów profilaktycznych dla mieszkańców Warszawy.
Jakie są inne jeszcze formy pomocy dla placówek ochrony zdrowia?

Miasto może udzielać tej pomocy w trzech zakresach aktywności: może finansować zadania inwestycyjne (modernizacje, rozbudowę, budowę, remonty), zakup sprzętu medycznego oraz finansować wspomniane programy profilaktyczne.
W 2004 r. na zakupy i zadania inwestycyjne miasto przeznaczyło prawie 40 mln zł ze swojego budżetu. Tak dużej sumy na ten cel dotychczas nie było. W 2003 r. wyasygnowano zaledwie 6 mln. W bieżącym roku środki z budżetu miasta to 44 mln zł, a w wieloletnim planie inwestycyjnym na 2006 r. przewidzianych jest 65 mln zł. Jeżeli utrzymamy poprzednie tempo inwestowania, to na koniec 2005 r. postęp będzie ogromny i widoczny dla wszystkich. Dofinansowujemy przede wszystkim szpitale, bo były i są w trudnej sytuacji.
W 2004 r. z 40 mln zł wykorzystaliśmy 98,5 proc. W tej dziedzinie jesteśmy liderem wśród wszystkich podmiotów w mieście. Było to możliwe dzięki stałej współpracy z dyrektorami placówek i Biurem Inwestycji. Co miesiąc otrzymuję od dyrektorów sprawozdania dotyczące realizacji każdego zadania, od ogłoszenia przetargu do zakończenia. Jeśli w jakiejś dziedzinie placówka ma opóźnienia, proponuję przesunięcie pieniędzy na realizację innego zadania. Jeśli nie ma takiego, przesuwam środki do innej placówki. Początkowo wszyscy protestowali przeciwko takiemu monitoringowi i dodatkowej pracy, ale teraz efekty są widoczne.

Które placówki zyskały najwięcej?

W ubiegłym roku przekazaliśmy środki na zakupy inwestycyjne wszystkim placówkom, czego nie było nigdy dotąd. Ale zakłady opieki ambulatoryjnej nie wymagają dużej pomocy. Kilka zostało wysoko dofinansowanych jeszcze przez gminy, np. przychodnie na Ursynowie, Bemowie i w Białołęce. W niektórych jednak trzeba jeszcze robić modernizacje, np. w 3-piętrowym budynku ZOZ-u na Ochocie, przy Szczęśliwickiej zamontowano windę, na którą pacjenci czekali 40 lat. Szczególną troską otaczamy te zakłady, które są w najtrudniejszej sytuacji, a należą do nich przede wszystkim szpitale.
Ogromne zmiany przeprowadziliśmy
w szpitalu przy Stępińskiej. Następne są w toku. Po kapitalnym remoncie otworzyliśmy oddział chirurgii z 2-3-osobowymi salami, nowym blokiem operacyjnym i nowoczesnym traktem komunikacyjnym. Duże nakłady przeznaczono na sprzęt.
Kwotą 6 mln zł dofinansowaliśmy także Szpital Praski, na odtworzenie zakładu toksykologii i jego wyposażenie (jest to jedyny taki zakład na terenie Mazowsza) oraz utworzenie oddziału detoksykacyjnego dla osób uzależnionych od alkoholu. W planach jest detoks dla narkomanów i oddział dla pacjentów realizujących program metadonowy. W przyszłości myślimy o wybudowaniu w Szpitalu Praskim oddziału ratunkowego i centrum urazowo-ortopedycznego, ponieważ jest to placówka najbardziej obciążona zgłoszeniami urazów, wypadków, pobić. Jej położenie na prawym brzegu Wisły oraz bliskość Stadionu X-lecia ze zgrupowaniem obcokrajowców powodują, że zgłasza się tu wielu nieubezpieczonych. W ostatnich 3 latach szpital ma 2,5 mln strat z tytułu świadczenia usług nieubezpieczonym.
Choć jest on w złej sytuacji finansowej, nie mamy zamiaru go likwidować. Jest miastu niezbędny, odgrywa rolę strategiczną. Jesteśmy zainteresowani jego utrzymaniem, a w pewnych zakresach
– rozbudową.
Trzy kolejne szpitale – Grochowski, Wolski i Bielański – mają także straty z powodu leczenia osób nieubezpieczonych w NFZ. Bielański dodatkowe straty ponosi ze względu na specyfikę świadczeń, których inne szpitale nie wykonują.
W Bielańskim także trwają nieustanne modernizacje.
Rozbudowujemy szpital św. Zofii przy Żelaznej, jest już rozstrzygnięty konkurs na projekt architektoniczny. Dobrą sytuację ma szpital przy Inflanckiej, jest bez długów i cieszy się dobrą opinią wśród pacjentek. W tym roku otrzymał ISO 2001 na cały obiekt. Inne mają ISO tylko na część swojej działalności.
Zanotowaliśmy także porażki. W ub.r. nic nie udało się zrobić ze Szpitalem Sióstr Elżbietanek przy ul. Goszczyńskiej. Miasto jest zainteresowane utrzymaniem tego szpitala, ale jego stan jest zły. Nie był remontowany 50 lat.
Przygotowaliśmy 1 mln na dokumentację całkowitego remontu szpitala. Ale nie znajdujemy zrozumienia dla naszych działań ze strony właściciela nieruchomości – zgromadzenia sióstr św. Elżbiety.

A co z zakładami opiekuńczo-leczniczymi?

Dzięki wysokiemu poziomowi nakładów inwestycyjnych w ub.r. po raz pierwszy od 20 lat. rozpoczęliśmy prace modernizacyjne w zakładach opiekuńczo-leczniczych na szerszą skalę. W sumie dysponujemy 800 miejscami, ale to za mało w stosunku do potrzeb. Decyzję o umieszczeniu pacjenta w ZOL-u wydaję w ciągu 3 dni, ale potem czeka on na wolne miejsce długie tygodnie. Chcemy skrócić ten czas. Pacjent oczekujący w szpitalu na przeniesienie do ZOL-u blokuje miejsce, czuje się tam zbędny. Dla ludzi starszych i chorych to fatalne doświadczenie. Chciałabym im tego oszczędzić.
Przygotowujemy się do rozbudowy ZOL-u przy ul. Mehoffera o 100 łóżek. Mamy tam duży teren, własną działkę. Jeżeli ta rozbudowa nie wystarczy, mamy możliwość wybudowania kolejnych zakładów. Dwa pozostałe mieszczą się przy Szubińskiej
i przy ul. Olchy w Radości.

W niektórych placówkach lecznictwa otwartego można się leczyć za pieniądze. Dlaczego?

Jak wspomniałam, przed kilku laty gminy wyłożyły duże pieniądze na remont placówek, mają one dużo większe „moce przerobowe”, niż przewiduje kontrakt z NFZ. Potrzeby ludności na świadczenia są też większe, niż możemy oferować w ramach kontraktu z NFZ. W ub.r. wyraziliśmy zgodę na pobieranie opłat za świadczenia w przypadkach, gdy wyczerpał się limit usług kontraktowanych przez NFZ w placówkach specjalistycznej opieki ambulatoryjnej. Ci, którzy nie chcą czekać w długich kolejkach, mogą otrzymać poradę czy badanie za opłatę w wysokości, jaką za daną poradę płaci NFZ, nie stawkę komercyjną (np. zamiast 60 zł pacjent płaci 20 czy 16 zł). Szczegółowe wyjaśnienia w tej sprawie wiszą we wszystkich placówkach. Za te praktyki „Życie Warszawy” złożyło doniesienie do prokuratury na trzy nasze zakłady, w dwóch przypadkach dochodzenie zostało umorzone przez policję, trzecią sprawę umorzył sąd.

Miasto wydaje sporo pieniędzy na programy promocji zdrowia.

W 2004 r. jako jedyni w Polsce i chyba jedyni w Europie uruchomiliśmy program szczepienia przeciwko grypie dla mieszkańców Warszawy od 65 r. życia. Wystartowaliśmy 1 października. Z możliwości tej skorzystało 42 tys. mieszkańców. W tym roku szczepienia przeciwko grypie będą dostępne od 1 września. Nasze placówki otrzymały środki w formie dotacji, dla pozostałych ogłosiliśmy konkurs. Jesteśmy zainteresowani tym, aby jak największa grupa warszawiaków mogła skorzystać z tej oferty.
Drugim unikatowym programem profilaktycznym były szczepienia dla 11 tys. 7-latków przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu A. W tym roku szczepić będziemy kolejny rocznik. Dofinansowujemy medycynę szkolną. Dokładamy 3 i 5 zł do każdego dziecka w wieku szkolnym, wysokość zależy od typu szkoły. Dofinansowaniem obejmujemy 186 tys. uczniów, także dzieci z domów dziecka. Mamy największą populację, najszerszy zakres merytoryczny pomocy i najwyższy poziom finansowania medycyny szkolnej w kraju.
W ub.r. 4 tys. kobiet w ciąży skorzystało z programu, w ramach którego wykonano 6 najdroższych badań, tj.: toksoplazmoza, HIV, AIDS, badania USG i in. Jest to częściowa realizacja programu „Zdrowie, mama i ja”, który swego czasu wprowadziła kasa chorych na Mazowszu. Był to mój autorski program, realizowany z dużym powodzeniem przez 3 lata. Być może wkrótce uda się objąć programem wszystkie warszawianki oczekujące dziecka. Ale potrzebna jest do tego decyzja władz miasta na wyasygnowanie dodatkowych środków na opiekę dla ponad 12 tys. kobiet.
Mamy 19 programów profilaktycznych, które chcielibyśmy wdrożyć.
Ogłosiliśmy już konkurs na pierwsze: wykrywanie nowotworów jelita grubego, szyjki macicy, nowotworu piersi oraz prostaty. Trzy następne przygotowujemy: wykrywania chorób układu krążenia, wad postaw dzieci i młodzieży oraz stomatologiczny – wykrywania próchnicy u dzieci.
W tym roku udało się pozyskać 5 mln na pierwszych 6 programów, w tym na programy przesiewowe w kierunku wykrywania nowotworów – 2,3 mln.
Następne 3 projekty być może zrealizujemy z tzw. Funduszy Norweskich. Oslo chce z nami współpracować w zakresie następujących programów: miejski system opieki geriatrycznej, miejski system informatyczny (sieć komputerowa informująca pacjenta, gdzie najszybciej dostanie się do specjalisty, gdy w jego przychodni trzeba długo czekać – informacja w każdej placówce). Trzeci program to system ratownictwa medycznego na wypadek zdarzeń masowych. Docelowo w tej sieci znajdą się także placówki z innych organów założycielskich.

W Warszawie nie jest łatwo dostać się do specjalisty…

Monitoring kontraktów z NFZ pokazał, że pacjent w Warszawie najdłużej czeka na wizytę w poradni kardiologicznej, okulistycznej i diabetologicznej. Do dwóch pierwszych specjalistów pacjent nie powinien czekać. Zwróciłam się do prezydenta miasta, aby wyraził zgodę na finansowanie z budżetu miasta programów profilaktycznych w tych trzech dziedzinach, w ramach białych sobót i białych niedziel realizowanych przez podległe miastu ZOZ-y. W niektórych dzielnicach w niedziele jest większe zainteresowanie tą inicjatywą niż w soboty. Mamy zgodę prezydenta na „wypożyczanie” potrzebnych specjalistów z zakładu do zakładu na czas białych sobót i niedziel. W lutym odbyły się białe soboty i niedziele w 3 pierwszych ZOZ-ach. Jeżeli będą inne potrzeby, to poszerzymy tę ofertę, aby poprawić dostępność świadczeń zdrowotnych dla warszawiaków.
Aby poprawić opiekę medyczną, prezydent zgodził się na powołanie lekarza miasta. To funkcja, o której nie stanowią żadne przepisy, ale przy 6 organach założycielskich konieczna jest koordynacja. Z organami założycielskimi współpracujemy ponadto przy koordynacji ostrych dyżurów oraz wspólnie planujemy harmonogram remontów. Chcemy uniknąć sytuacji, w której w jednym czasie kilka oddziałów o takim samym profilu przeprowadza remont, grozi to bowiem zaburzeniem dostępności.

Mimo trudności jest Pani optymistką?

Swoją pracę w Biurze Polityki Zdrowotnej zaczęłam od bilansu otwarcia (jestem dyrektorem od 15 października 2003 r.), który jest dostępny na stronie internetowej Biura. Mam nadzieję, że dane mi będzie zrobić bilans zamknięcia, a moje pomysły – jeśli się sprawdzą – będą realizowane również w latach następnych.
Dyrektorzy placówek wspierają mnie swoim doświadczeniem. Mamy relacje partnerskie, zatem ważne jest także, co dla tej grupy robię. Prezydent Lech Kaczyński podpisał zarządzenie ujednolicające wynagrodzenia dla menedżerów. Cieszę się, że dzięki przychylnemu stanowisku i przekonaniu władz miasta,
że zdrowie jest tak samo ważną dziedziną, jak edukacja czy metro, odnieśliśmy z podległymi mi 32 dyrektorami ZOZ-ów pewien sukces. Ale to nie koniec pomysłów na zdrowie w mieście. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła opowiedzieć o następnych dokonaniach.

Archiwum