28 maja 2022

Zabiegi wizerunkowe – No problem? No, problem…

Gdy nie mówimy o swoich problemach, nie oznacza to, że ich nie mamy. Problemy ze zdrowiem psychicznym nierzadko są bagatelizowane i wypierane – przez nas i przez rzeczywistość kreowaną w środkach masowego przekazu oraz mediach społecznościowych. O mówieniu (na szczęście coraz częstszym) o zdrowiu psychicznym, problemach i chorobach psychicznych rozmawia z Maciejem Orłosiem Renata Jeziółkowska.

Obserwujemy zmiany w sposobie przedstawiania w mediach osób z chorobami i problemami psychicznymi. Jak pan ocenia to medialne oswajanie społeczeństwa z tematem zdrowia psychicznego?

 

Nie mam danych, jak to się zmienia, ale niewątpliwie idzie w dobrym kierunku. Media są po właściwej stronie, czyli piszą o chorobach psychicznych profesjonalnie, pojawia się coraz więcej publikacji na ten temat. Dużo mówiło się i mówi o depresji, także wśród dzieci i młodzieży, zwłaszcza że problem pogłębił się podczas pandemii i dane dotyczące uczniów, którzy uczyli się zdalnie, siedzieli zamknięci w domach, są zatrważające. Na szczęście coraz częściej w mediach szeroko omawia się problemy związane z psychiatrią, mówi się wreszcie o niedofinansowaniu tej dziedziny medycyny, o jej zapaści. Zmiany w mówieniu o zdrowiu psychicznym widzę również w swoim otoczeniu. Teraz częściej niż kiedykolwiek spotykam osoby, które potrzebują fachowego wsparcia psychicznego, korzystają z niego i nie boją się do tego przyznać. Byłem jedną z twarzy kampanii społecznej „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję”. Sądzę, że takie akcje są ważne, zwiększanie świadomości społeczeństwa ma sens i przynosi efekty, bo mamy postęp. Bagatelizowanie problemu, mówienie: „nie przesadzaj, weź się za siebie, nie użalaj się, ogarnij się”, przestaje być standardem. Rozpowszechnia się wiedza o depresji jako poważnej chorobie, rozumienie, że komuś się nie chce wstać z łóżka, nie dlatego, że jest leniwy, tylko dlatego, że ma duży problem zdrowotny.

Kampanie to jednak działania trwające jakiś czas, kończące się. Jakie narzędzia medialne mogą być pomocne na co dzień w zwiększaniu świadomości społeczeństwa w tym zakresie?

Rola mediów powinna polegać na publikacji artykułów, wywiadów z mądrymi ludźmi, ekspertami. To powinna być praca u podstaw, należy wciąż sączyć informacje, by uświadamiać istnienie psychicznych chorób, zaburzeń, związanych z nimi zachowań, by oswajać z tym odbiorców.

Jak mówić o osobach, które zmagają się z chorobami psychicznymi? Jakiego języka używać? Niestety, nadal pokutują słowa takie jak „nienormalny”, choć widać, że język zmienia się.

Myślę, że z języka potocznego nie wypleni się tak szybko negatywnych określeń. Ludzie często używają słów typu „wariat”, nie odnosząc ich do kontekstu zdrowia. Potrzebna jest większa uważność w doborze słów, zwłaszcza wypowiadanych publicznie, np. w mediach. Mówienie o kimś „upośledzony” nie brzmi dobrze. Ale na szczęście język zmienia się, co obserwujemy w przypadku określeń związanych z osobami z niepełnosprawnościami. Z niepełnosprawnościami, a nie niepełnosprawnymi. Słowo „niepełnosprawny” nadal jest używane, choć rzadziej, bo mamy do czynienia z pewnym procesem zmian. Słowo „inwalida” już właściwie nie funkcjonuje. Chodzi po prostu o to, by z szacunkiem odnosić się do osób, które zmagają się z różnymi chorobami, zaburzeniami, niepełnosprawnościami. Można przykładowo powiedzieć, że mają ograniczenia możliwości ruchowych albo umysłowych. Szacunek to najważniejsza sprawa i media powinny to podkreślać.

Czy przyznawanie się do problemów psychicznych, zdrowotnych staje się w coraz mniejszym stopniu tematem tabu?

Mam nadzieję, że tak. Co prawda nie wszyscy mówią, do jakich lekarzy chodzą, ale faktycznie mniejszy mamy kłopot z wyjawieniem: „Byłem u lekarza, u internisty, na badaniu serca, pobraniu krwi, u okulisty”. Z przyznaniem się do korzystania z pomocy psychiatry jest gorzej, ale i to się zmienia i coraz mniej się tego wstydzimy. Bo powodu do wstydu zwyczajnie nie ma, co jest coraz bardziej powszechnym poglądem.

Mam wrażenie, że sformułowania w rodzaju „mój terapeuta powiedział” nadal kojarzą się ze scenami z amerykańskich filmów. Jednak brzmią coraz mniej obco.

W zagranicznych filmach kozetka, wizyta u psychoterapeuty to rutyna: raz w tygodniu idę do swojego terapeuty, żeby się wygadać, żeby dostać wsparcie. Ja też mam wrażenie, że to już nie jest tabu. Sam parę razy zgłosiłem się po pomoc. Czy np. w czasach PRL przyszłoby mi do głowy szukanie wsparcia u psychiatry, terapeuty? Pewnie nie, ale w mniej odległych czasach parę razy zdarzyło mi się pogadać z jakimś mądrym człowiekiem i szukać u niego profesjonalnej pomocy. Rozumiem, że ludzie sobie często sami nie radzą z tym, co im siedzi w głowie.

A przecież jest pan postrzegany jako ktoś, kto nie ma prawa mieć problemów, bo jest popularny, dobrze zarabia, ma ciekawą pracę itd. Zdarza się, że gdy znane osoby – aktorzy, muzycy – których nie podejrzewa się o depresję, zaczynają o niej mówić, inspirują innych do niebagatelizowania swoich problemów i do zgłaszania się po fachową pomoc.

Owszem. I to jest bardzo pozytywny efekt. A jednocześnie przerażające są sytuacje, gdy ktoś nic nie mówi, wręcz uśmiecha się, i niespodziewanie dla wszystkich popełnia samobójstwo. Tak dramatyczna jest przecież historia Robina Williamsa, który był aktorem komediowym, znanym z tego, że często się uśmiechał, żartował. Potem okazało się, że miał bardzo poważny problem i zmagał się z depresją. Pozory mogą mylić. Ludzie pozują przed światem, czy to w mediach, czy w serwisach społecznościowych, na osoby szczęśliwe, a w środku zżera ich coś straszliwego. Może nie wiedzą, co ich naprawdę nęka, może nie wiedzą, że powinni pójść do specjalisty, a może wiedzą, ale jest im głupio. Albo nie mogą, albo ich na to nie stać.

Historie medialne mogą działać mobilizująco, żeby swoich problemów nie ukrywać…

Zdecydowanie. Myślę, że np. twórcy popularnych seriali, telenowel mogliby zastanowić się nad częstszym wplataniem w fabułę wątków związanych ze zdrowiem psychicznym. Telenowele są dobrym narzędziem do łamania tabu i zwiększania świadomości społecznej. Często widzowie identyfikują się z bohaterami, żyją ich losami. Stworzenie postaci, która zmaga się z problemami psychicznymi czy poważną chorobą psychiczną, pokazywanie, jak szuka wsparcia i je otrzymuje, leczy się, jest pod opieką specjalistów, na pewno byłoby pożyteczne. <

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum