3 września 2018

Jaki plik do druku?

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Teksty piszemy dzisiaj odręcznie albo elektronicznie. Jeśli odręcznie, piórem, długopisem lub ołówkiem, przeważnie trwa to dłużej niż na komputerze, ale takiego pisania nic nie zastąpi. Zmusza bowiem do dużej kontroli intelektualnej, a jednocześnie pozwala uzyskiwać pełną swobodę myślenia i wyciągać z pamięci wiadomości, których istnienia nawet nie podejrzewamy. Jeśli chcemy napisać dobry wiersz, świetne opowiadanie, powieść albo pracę naukową, bezpośredni kontakt ręki z papierem jest niezastąpiony. I co najważniejsze – daje prawdziwą radość tworzenia. Pierwsze sygnały, że to metoda wartościowa, pojawiają się w momencie, w którym przepisujemy tekst do komputera, a zrobić tak musimy (sic!), bo żadna redakcja w innej formie go nie przyjmie. Podczas przepisywania (samodzielnego!) nagle się okazuje, że w zapisie jest jeszcze dużo do udoskonalenia.

Ostatecznie można pisać od razu na komputerze, ale wtedy pamiętajmy o konieczności przeczytania tekstu w formie papierowej. Zobaczymy swój utwór tak, jakby był pisany przez kogoś innego! To bardzo wartościowy moment pracy twórczej, gdyż pozwala skrytykować siebie samego.

Najczęściej nasze utwory powstają od razu – nad czym ubolewam – przy użyciu jednego z licznych znanych programów zwanych procesorami tekstu albo edytorami. Może to być system Word firmy Microsoft (niestety dość drogi) albo równie przydatny, tani i spolszczony w Polsce OpenOfficePL firmy Sun, wreszcie całkowicie darmowa, a dotrzymująca kroku wyżej wymienionym aplikacja LibreOffice, moim zdaniem świetna. Pliki w nich tworzone są kompatybilne.

Są to programy, w których tekst można w pewnych granicach formatować. Można stosować pismo pochyłe (kursywę), półgrube, indeksy górne (takie jak cyfra „2” w zapisie metrów kwadratowych) i dolne (jak cyfra „2” we wzorze chemicznym wody), wzory matematyczne, znaki obcojęzyczne. Pozwalają również wstawiać tabele i ryciny (z podpisami), ale te ostatnie zawsze powinny być przesyłane z plikiem głównym dodatkowo, bo program edytorski niszczy ich jakość.

Do istotnych elementów pliku tekstowego należy nazwa, która często decyduje o jego losach. Jeśli tekst nazywa się Document.doc, a redakcja otrzyma drugi plik o nazwie Document.doc (ludzie chętnie tak nazywają pliki) i ktoś przerzuci to cudo z e-maila do redakcyjnego folderu, może się zdarzyć, że zapisze tekst na pliku o tej samej nazwie i zamaże ten, który tam był pierwszy! Nazwa pliku musi zatem zawierać solidny identyfikator, fragment tytułu tekstu, fragment nazwiska autora i jeszcze jakiś ważny składnik, np. datę. Obecnie nazwy plików mogą mieć nawet 254 znaki, więc możliwość indywidualizowania jest ogromna.

Doświadczeni autorzy dbają nie tylko o unikatowość nazw swoich plików. Wiedzą bowiem, że treść tych nazw może zachęcać albo odstręczać. Warto o tym wiedzieć, zwłaszcza w początkach kariery, kiedy redakcje, redaktorzy i wydawcy jeszcze nas nie znają.

http://www.lpj.pl

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum