1 września 2003

OGÓLNOPOLSKA KONFERENCJA – Prof. dr hab. Piotr P. Stępień

(Zakład Genetyki Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Biochemii i Biofizyki PAN):

Projekt nowego Kodeksu Etyki Lekarskiej, datowany 14 lipca 2003 r., wprowadza istotne zmiany w stosunku do starego kodeksu.
Niestety, wprowadzenie w życie części tych zmian może grozić zahamowaniem poradnictwa genetycznego w Polsce, uniemożliwieniem prowadzenia badań naukowych z zakresu genetyki człowieka oraz zlikwidowaniem diagnostyki prenatalnej w Polsce.
Projektowane poprawki są niezgodne z obowiązującym prawem, a więc dokumentem wyższej rangi, uchwalonym przez Sejm III RP.
Poniżej przedstawię w skrócie uwagi na temat konkretnych zapisów projektu.

1. Art. 39 – dodany został zapis : ” Lekarz powinien ocenić zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencje badań prenatalnych, tak dla dziecka, jak i matki. Lekarz nie powinien podejmować badań prenatalnych obarczonych większym ryzykiem zdrowotnym niż spodziewane korzyści zdrowotne zarówno dla dziecka, jak i dla matki„.
Konsekwencje zastosowania tego artykułu w praktyce będą wysoce negatywne z dwóch powodów :
a) Może to doprowadzić do całkowitej odmowy przeprowadzania badań prenatalnych. Ryzyko poronienia przy badaniu prenatalnym i ryzyko wystąpienia ciężkiej, nieuleczalnej choroby to dwie zupełnie różne, nieporównywalne wartości. Tylko kobieta, korzystając z informacji przekazanej jej przez lekarza, powinna podjąć decyzję, czy podda się badaniom prenatalnym, czy też nie.

b) Druga możliwa interpretacja tego zapisu jest sprzeczna z prawem obowiązującym w RP. Stanowi ono, że w stosownym czasie dopuszczalne jest przerwanie ciąży, jeśli jest ona wynikiem gwałtu lub płód jest uszkodzony lub obarczony ciężką, nieuleczalną chorobą. Badania prenatalne mogą (choć wcale nie muszą ) doprowadzić do stwierdzenia ciężkiej choroby genetycznej. W takim przypadku możliwość przerwania ciąży oznacza działanie niekorzystne dla płodu.
Lekarze mogliby więc odmawiać badań prenatalnych, korzystając z paragrafu 39 jako wygodnego pretekstu. Przypadki takie zdarzały się już w Polsce, można więc domniemywać, że po zatwierdzeniu nowej wersji kodeksu pacjentki będą pozbawione jakiejkolwiek możliwości diagnostyki prenatalnej.

2. Art. 39b w nowej wersji stanowi: „Lekarz nie może dokonywać tych zabiegów medycznie wspomaganej prokreacji, które stwarzają ryzyko w istotnym stopniu większe dla poczętego dziecka lub jego matki niż prokreacja naturalna”.
Zapis ten jest nieprecyzyjny, nie definiuje bowiem, co oznacza „w istotnym stopniu większe”. Niezależnie jednak od dokładności definicji wprowadzenie tego zapisu może całkowicie wyeliminować w Polsce leczenie bezpłodności metodami prokreacji wspomaganej, czyli zapłodnienia in vitro. Nie istnieje ścisła definicja „poczętego dziecka”. Załóżmy, że chodzi tutaj o embrion implantowany w macicy po zapłodnieniu in vitro. Oszacowanie „większego ryzyka” w sytuacji, gdy kobieta była bezpłodna, jest oczywiście niemożliwe. Szacowanie ryzyka na podstawie statystyk uprzednio urodzonych na świecie „dzieci z probówki” jest możliwe, ale obarczone błędami. Ponadto możliwe są skutki uboczne superowulacji kobiety pod wpływem hormonów. Stwarzają one pewne minimalne ryzyko, nieistniejące w przypadku „naturalnego poczęcia”. Jednakże to sama kobieta powinna decydować na podstawie konsultacji z lekarzem czy podda się takiej procedurze.
Inna możliwa interpretacja tego zapisu może być jeszcze bardziej restryktywna w skutkach. Przy zapłodnieniu in vitro powstają nadmiarowe embriony, które nie są implantowane. Stwarza to problemy natury prawnej i etycznej. Osoby, które są zdania, że takie embriony stanowią „poczęte dzieci”, będą interpretowały zapis art. 39b w taki sposób, że brak implantacji stanowi dla nich ryzyko. Tak więc w wyniku tego zapisu lekarzom można zabronić dokonywania zabiegów zapłodnienia in vitro.
Art. 39 stanowi zawoalowany zakaz leczenia bezpłodności metodą zapłodnienia in vitro w Polsce, i z tego powodu, moim zdaniem, powinien być usunięty z projektu.

3. Art. 51h nowego projektu mówi: ” Lekarz uczestniczący w badaniach, których celem jest identyfikacja nosicielstwa genu choroby lub genetycznej podatności na zachorowania, może je przeprowadzać jedynie dla celów zdrowotnych lub badań naukowych z nimi związanych, po uzyskaniu zgody pacjenta oraz zapewnieniu mu konsultacji genetycznej„.
Problem polega tutaj na interpretacji słów „cele zdrowotne”. Obawiam się, że ścisłe zastosowanie w praktyce tego zapisu oznacza koniec poradnictwa genetycznego w Polsce, w stosunku do przyszłych rodziców, którzy pragną oszacować swoje szanse na posiadanie zdrowego potomstwa. Obecnie, w Polsce i na świecie, jednym z głównych powodów badań nosicielstwa mutacji jest świadome planowanie rodziny i minimalizacja skutków mutacji występujących u rodziców. Warto podkreślić, że dzięki tym badaniom wiele rodzin decyduje się na posiadanie dziecka. Badania takie spełniają więc ważną rolę pronatalną.
Z drugiej strony, tzw. profile genetyczne, czyli sekwencjonowanie genów i całych genomów poszczególnych pacjentów, staną się w niedalekiej przyszłości powszechne i tanie. O ile istotna będzie ochrona prywatności danych genetycznych (np. przed pracodawcami i firmami ubezpieczeniowymi), nie wolno zawężać swobody pacjenta w wykorzystaniu tych danych zgodnie z jego potrzebami.

Podsumowując, projekt nowego kodeksu Etyki Lekarskiej wymaga wielu zmian i intensywnych dyskusji w środowisku lekarskim i naukowym w Polsce. W formie przedstawionej 14 lipca 2003 r. jest on nie do przyjęcia.

Archiwum